REKLAMA

Stało się! Mieszkania zaczęły tanieć

Pierwsi sprzedający zaczęli wymiękać już parę miesięcy temu. Kto szczegółowo obserwuje serwisy ogłoszeniowe, widział już pierwsze obniżki cen ofertowych, ale teraz, po raz pierwszy spadki cen widać w statystykach, co oznacza, że to już nie są pojedyncze przypadki.

Stało się! Mieszkania zaczęły tanieć
REKLAMA

Wszystko dlatego, że po prostu spada sprzedaż mieszkań i to nie byle jak. Z danych Otodom Analytics wynika, że na rynku pierwotnym w sześciu największym miastach deweloperzy sprzedali w maju o 18 proc. mniej mieszkań niż rok temu i najmniej od stycznia 2023 r. Mówimy o Warszawie, Krakowie, Trójmieście, Wrocławiu, Łodzi i Poznaniu.

REKLAMA

Spadliśmy o 40 proc. od szczytu

Ten spadek sprzedaży widać też po popycie na kredyty hipoteczne. Dane Biura Informacji Kredytowej pokazują, że w maju banki udzieliły o 15 proc. mniej kredytów niż w kwietniu i aż o 40 proc. mniej niż w styczniu 2024 r., kiedy przypadł szczyt kredytowy. Tym samym liczba udzielonych kredytów spadła do poziomów z maja 2022 r.

W związku z tym eksperci zapowiadają korektę cen na rynku pierwotnym pod koniec wakacji, jak czytam w Bankier.pl.

Więcej o rynku mieszkaniowym przeczytasz na Bizblog.pl:

Aż tu nagle pojawiają się świeżutkie dane Otodom za czerwiec, z których wynika, że sprzedaż w końcu przełamała falę spadkową i wzrosła o 6 proc. w porównaniu do maja. Czy to znaczy, że korekta się oddala? Niekoniecznie - ten wzrost sprzedaży to efekt promocji i większej skłonności deweloperów do negocjowania ceny - komentują eksperci Otodom. A więc na jedno wychodzi.

Cały czas mowa o rynku pierwotnym, tymczasem wygląda na to, że na koniec wakacji wcale nie trzeba czekać na rynku wtórnym.

Warszawa rozpoczyna korektę

Na rynku wtórnym sprzedaż też spada, podaż szybko rośnie, ale chętnych nie ma zbyt wielu. Efekt jest więc widoczny. Jeszcze w maju można było mówić o stabilizacji cen w największych miastach, ale czerwiec już przechylił w końcu szalę w stronę spadków. 

Maj, według danych GetHome.pl, wyglądał tak: w Krakowie, Poznaniu, Trójmieście i w miastach Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii ceny stanęły w miejscu w porównaniu do kwietnia, w Łodzi, Warszawie i Wrocławiu nawet rosły.

Czerwiec za to wyglądał tak: w Łodzi i Krakowie ceny stoją, w Warszawie i Trójmieście sprzedający już pękli i zobaczyliśmy w końcu spadki. Niewielkie, na razie o 1 proc., ale to jasny sygnał, że sprzedający w końcu zaczęli urealniać swoje wybujałe oczekiwania.

Nadal jeszcze widać wzrosty we Wrocławiu i Aglomeracji Katowickiej (również o 1 proc.) oraz w Poznaniu (o 2 proc.).

Można więc nadal próbować być optymistą, wskazując na wzrosty, a można zauważyć pierwsze oznaki braku pary do dalszych wzrostów. I na to drugie już najwyższy czas. Bo przecież sytuacja jest dziś taka: mamy już lipiec, czyli siódmy miesiąc, kiedy na rynek nie wpływa żaden program sztucznie pompujący popyt, a stopy procentowe są bardzo wysokie. Nie ma żadnego powodu, żeby ceny rosły, a dotąd rosły.

Get.Home.pl podsumowuje, że w pierwszym półroczu ceny mieszkań na rynku wtórnym w Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii wzrosły o 9 proc., w Warszawie i Łodzi o 7 proc., w Krakowie o 6 proc., a we Wrocławiu o 5 proc.

REKLAMA

Ofertowe ceny, oczywiście.

Nadszedł jednak czas, że skoro na te oferty nie ma chętnych, trzeba skończyć bujać w obłokach.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA