Chcą stworzyć największą gminę w Polsce. Warszawie opadnie szczęka
To może być jedna z największych rewolucji administracyjnych w Polsce ostatnich lat. Samorządowcy z Górnego Śląska i Zagłębia kombinują, jak w ramach istniejącej już metropolii powołać do życia największą gminę w kraju z poszanowaniem tożsamości miast wchodzący w jego skład. Coś na wzór ustroju Warszawy i jej dzielnic, ale nie do końca. Tym samym ziszcza się wizja „wielkich Katowic”.
Pewnie temat utworzenia na bazie Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii (GZM) jednego, dużego miasta nie będzie najszczęśliwszym tematem na dwa miesiące przed wyborami samorządowymi. Nie jest tajemnicą, że kto jak kto, ale prezydenci, burmistrzowie i wójtowie są bardzo przywiązani do swoich kadencyjnych stołków. Tyle tylko, że temat „wielkich Katowic” - większych nawet od Warszawy, co się pewnie rodowitym mieszkańcom stolicy nie specjalnie spodoba - tak po prawdzie wałkowany jest od dziesięcioleci, jak nie dłużej. Teraz jedynie nabrał zdecydowanie szybszego tempa. I wizja połączonych sąsiadujących miast w jeden organizm nabiera coraz wyraźniejszych kształtów.
Uważam, że zmiany są konieczne. Inne duże miasta w Polsce „uciekają” nam w rozwoju i sile przyciągania mieszkańców - twierdzi w rozmowie z poratlsamorzadowy.pl Kazimierz Karolczak, przewodniczący GZM.
Warszawa straci tron na rzecz wielkich Katowic?
Pomysł powołania do życia jednego, wielkiego miasta, na bazie metropolii GZM, nawiązuje do ustroju Warszawy, gdzie jednostkami pomocniczymi są dzielnice. Organem zaś stanowiącym i kontrolnym dzielnicy jest rada dzielnicy, której pracami kieruje przewodniczący.
Nie zakładamy przekształcenia miast GZM w dzielnice, więc nadal będą miały swoich prezydentów i burmistrzów, a także rady miast. Chodzi natomiast o wprowadzenie pewnego podziału kompetencji oraz stworzenie gminy metropolitalnej realizującej wspomniane ponadlokalne zadania wyższego rzędu - tłumaczy Karolczak.
Więcej o miastach przeczytasz na Spider’s Web:
Super miasto GZM miałoby tworzyć 18 gmin. Część kompetencji, takich jak transport publiczny, służba zdrowia, gospodarka odpadami, czy edukacja, mogłaby realizować gmina metropolitalna. Jak przekonują tamtejsi samorządowcy: bez tych zmian będziemy świadkami coraz częstszych absurdów.
Naprawdę bardzo trudno jest wytłumaczyć sąsiadowi, dlaczego musi płacić 5–6 zł więcej za osobę za wywóz śmieci, chociaż mieszka zaledwie jedną czy dwie ulice dalej, tyle że już w granicach innego miasta, w którym przeprowadzono inny przetarg, a odpadami zajmuje się inna firma na odmiennych warunkach i zasadach - twierdzi przewodniczący GZM.
Miasta, czyli stare wizje ciągle nęcą samorządowców
Ta administracyjna rewolucja pozwoliłaby wykorzystać potencjał nowego, ponad dwumilionowego miasta. Z jego włodarzami, podobnie jak z władzami Warszawy, mogliby rozmawiać najwięksi inwestorzy, z całego świata. Projekt stosownej ustawy w tej sprawie przygotował już zespół ekspertów kierowany przez prof. Tomasza Pietrzykowskiego. Zapowiadane są już konsultacje z mieszkańcami.
Chcemy rozpocząć rozmowy z mieszkańcami, aby dokładnie zorientować się, co realnie możemy zrobić i na co nas stać - tłumaczy Karolczak.
Wizja stworzenia na Górnym Śląsku i Zagłębiu jednego, wielkiego miasta - powstałego z przyłączenia sąsiadów - to wcale nie jest ani nowy, ani młody pomysł. Mówi się przecież o tym w różnym kontekście już od bardzo wielu lat.
Nie minie kilkadziesiąt lat, a cała ta równina od góry św. Klemensa po górę Dorotki, od Sosnowca po Zabrze zmieni się w jedno wielomilionowe miasto maszyn, miasto pracy, miasto-olbrzym - pisała Zofia Kossak-Szczucka w książce „Nieznany kraj” z 1932 r.
Z kolei czasie II wojny światowej w marcu 1941 r. z Berlina przyszedł rozkaz, żeby na terenie Tychów wybudować stołeczne miasto nazwane na cześć Hitlera - Führerstadt, czyli Miasto Führera. Z kolei w ramach polityki wysiedleń miał też powstać Nowy Sosnowiec. Oba te twory administracyjne miały pełnić rolę głównie sypialni dla zatrudnionych w przemyśle.
