Tacy turyści są największą zmorą kurortu. Do restauracji i sklepu nie wejdą
Turystom na wakacjach łatwo puszczają hamulce, Sopot co roku w przestrzeni miasta musi strofować tych, którzy beztrosko rozbierają się na ulicy i w knajpach. – Stop golasom na ulicy – mówią włodarze miasta. – Nieubranych klientów nie obsługujemy – dodają restauratorzy. I po raz kolejny wspólnie przypominają wczasowiczom, że paradować w stroju kąpielowym wypada wyłącznie na plaży.
Naklejka albo 500 zł grzywny. Przeciwnicy SCT dostaną szału
Chociaż mogłoby się wydawać, że Polacy stawili czyny opór strefom czystego transportu (SCT), to już tylko tygodnie dzielą nas od uruchomienia pierwszego takiego obszaru w kraju. Od 1 lipca SCT zacznie obowiązywać w Warszawie. To cios dla tych wszystkich, którzy nie wyobrażają sobie życia bez czterech kółek w centrach miast, bo przecież trzeba po bułkę podjechać, albo zawieźć przewlekle chore dziecko do lekarza. Teraz dodatkowo rozsierdzą ich plany Ministerstwa Klimatu i Środowiska, które chce specjalnie oznaczyć samochody, które mogą wjechać na teren SCT. Jest już projekt rozporządzenia.
Hałas o hałas. W tych miastach zainwestuj w stopery
GUS sprawdził w których miastach przekraczający normy hałas najbardziej doskwiera mieszkańcom. Najwięcej powodów do narzekań mają mieszkańcy Gliwic, Chorzowa i Szczecina – tam udział osób narażonych na hałas w ciągu doby – jest największy.
Chcą stworzyć największą gminę w Polsce. Warszawie opadnie szczęka
To może być jedna z największych rewolucji administracyjnych w Polsce ostatnich lat. Samorządowcy z Górnego Śląska i Zagłębia kombinują, jak w ramach istniejącej już metropolii powołać do życia największą gminę w kraju z poszanowaniem tożsamości miast wchodzący w jego skład. Coś na wzór ustroju Warszawy i jej dzielnic, ale nie do końca. Tym samym ziszcza się wizja „wielkich Katowic”.
Wkurzają cię Strefy Czystego Transportu? Miasta wprowadzają coś znacznie gorszego
W tematach dotyczących transportu i komunikacji już dawno nic tak nie rozgrzewało emocji jak Strefy Czystego Transportu (SCT), w których jedni widzą możliwość uwolnienia się od samochodowych emisji, a dla drugich to nic innego jak urzędowy dyktat, który skończy się falą bankructw i innych klęsk i nieszczęść. A jak patrzę na najnowszą politykę polskich miast, to coraz bardziej mi się wydaje, że w tym sporze umyka nam jedno. Wyganianie samochodów z miast już się zaczęło. Tylko ciut inaczej.