Za chwilę, 17 stycznia, minie pięć lat odkąd w polskich aptekach można legalnie, na wystawioną przez lekarza receptę kupić marihuanę medyczną. Uzyskanie takiej recepty też nie stanowi już większego problemu. I tak po prawdzie kapoto jest tylko jeden: cena. Nie dość, że różnice między aptekami mogą sięgać paru stów, to w dodatku cała terapia wychodzi bardzo drogo. Ale jest szansa na zmianę tego mechanizmu. Jest pierwsze w historii zezwolenie na uprawę marihuany medycznej w Polsce.
Już od pięciu lat pacjenci kurujący się marihuaną medyczną w Polsce skarżą się tak naprawdę tylko na dwie sprawy. Pierwszą jest dostępność, a drugą - cena. Na szczęście mijają powoli czasy, w których leczący się ziołem musieli jechać kilkadziesiąt kilometrów (jak nie więcej), bo w swojej aptece nie było suszu. Ale cena dalej stanowi spory kłopot. Wszak dziesięciogramowa paczka bywa, że starcza (w zależności od dolegliwości) na tydzień, góra dwa. A kosztuje nawet 900-1000 zł, co oznacza, że jeden gram marihuany medycznej to wydatek aż 90-100 zł. Nie każdego na to stać i wtedy albo zarzuca ten typ leczenia, albo omija oficjalny obieg i korzysta z tańszych dilerów. Za chwilę jednak polski rynek marihuany medycznej ma szansę w końcu wyjść z tego impasu na prostą. A wszystko za sprawą ostatniej decyzji Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego.
Marihuana medyczna będzie w końcu w Polsce tańsza
Polska, kraj rolny, z setkami, tysiącami hektarów upraw, do tej pory marihuanę medyczną sprowadzał z z Niemiec, Danii, Kanady, a nawet Portugalii. A to w oczywisty sposób podbijało cenę. Powinna to zmienić nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomani, przyjęta w marcu 2022 r. Zgodnie z tymi regulacjami legalną uprawę konopi indyjskich w Polsce mogą zajmować się instytuty badawcze nadzorowane przez Ministerstwo Rolnictwa. Na efekty nowego prawa przyszło nam jednak poczekać do teraz. W grudniu 2023 r. GIF pozwolił na pierwszą w Polsce legalną uprawę marihuany medycznej, która powstanie w Konopnicy (województwo lubelskie). Instytut Biotechnologii Przemysłu Rolno – Spożywczego im. prof. Wacława Dąbrowskiego PIB już przeprowadził pierwszą fazę uruchomienia farmy indoor.
Więcej o marihuanie medycznej przeczytasz na Spider’s Web:
Druga faza projektu jest w trakcie realizacji i zostanie oddania do użytku jeszcze w tym roku - czytamy na profilu LinkedIn spółki CannabisLand, która zajmuje się zarówno skupem jak i uprawą konopi.
W przedsięwzięcie zaangażowana jest także spółka PlantaLux, która jest odpowiedzialna za produkcję oświetlenia LED dla upraw konopi.
Legalizacja rekreacyjnego zioła coraz bliżej?
Czy to zbliża nas też do legalizacji rekreacyjnej marihuany nad Wisłą? Przecież pod koniec ubiegłego roku Konfederacja powołała do życia parlamentarny zespołu ds. legalizacji marihuany.
Obecnie marihuanę może nabyć każdy, kto chce. Receptę dostanie się bez problemu w Internecie, a marihuanę można kupić w aptece. Może zamiast bawić się ten sposób, po prostu obłożyć to akcyzą i zebrać z rynku miliardy złotych? - zastanawia się jeden z liderów Konfederacji Sławomir Mentzen.
Tylko, że to nie pierwsza tego typu inicjatywa w polskim Sejmie. W poprzedniej kadencji wszak działał (przynajmniej na papierze) Parlamentarny Zespół ds. Legalizacji Marihuany, pod przewodnictwem posłanki Lewicy Beaty Maciejewskiej. Ten twór proponował oprócz domowej uprawy także całkowite legalne było posiadanie na własny użytek osoby dorosłej do 5 gramów marihuany. Od 5 do 10 gramów traktowane byłoby jako wykroczenie i tym samym jedyną sankcją mógłby być mandat. Z kolei posiadający przy sobie więcej niż 10 gramów musieliby się liczyć z konsekwencjami karnymi. Ale nic z tego nie wyszło i o sprawie zapomniano. Teraz na tego odgrzewanego kotleta skusiła się Konfederacja. Zobaczymy z jakim efektem.
Zielony zastrzyk dla budżetu kraju
Być może teraz będzie jednak inaczej. Nie jest wszak tajemnicą, że kolejne kraje UE (Czechy, Niemcy, Szwajcaria, Hiszpania, czy Portugalia) zmieniają swoje prawo i uruchamiają specjalne projekty dotyczące użytkowania rekreacyjnej marihuany. Jednym z powodów zmian regulacji w tym zakresie są pieniądze i to ile legalizacja skręta może dać dla budżetu. Zgodnie z wynikami zeszłorocznych badań Amerykanie na legalną marihuanę wydali blisko 30 mld dol. To więcej niż wydatki na zakup czekolady, czy piwa. Nawet środki przeciwbólowe z wynikiem 22,8 mld dol. zostały w tyle.
W Polsce zaś szacuje się, że spala się rocznie ok. 500 ton marihuany. Przy jednym gramie skromnie wycenionym na 50 zł (z wliczoną już akcyzą i podatkiem VAT), to w sumie ok. 25 mld zł, z czego do budżetu centralnego - w formie podatków i danin - mogłoby trafić ok. 9–10 mld zł. To całkiem sporo, chociaż nie do porównania z naszymi wydatkami na alkohol. Tylko w 2022 r. Polacy wydali na wódkę, wino i piwo ok. 40,4 mld zł.