Mieliśmy mieć zagony obsadzone medyczną marihuaną. Mamy ceny z kosmosu i eldorado dla pośredników
Chociaż Polska jest jednym z większych krajów rolnych w UE, to od czasu zalegalizowania medycznej marihuany w 2017 r. susz do aptek sprowadzamy z Kanady, Niemiec i Danii. Miała to zmienić nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomani przyjęta w marcu 2022 r. Zgodnie z tymi regulacjami legalną uprawę konopi indyjskich w Polsce mogą zajmować się instytuty badawcze nadzorowane przez Ministerstwo Rolnictwa. Ale w przypadku produkcji Główny Inspektorat Farmaceutyczny (GIF) właśnie zamknął drzwi przed nosem Instytutowi Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich (IWNiRZ) w Poznaniu. Wydana zgoda dotyczy wyłącznie przetwarzania i dystrybucji.
Firmy z całego świata produkujące medyczną marihuanę bardzo lubią polski rynek. To duży rolniczy kraj, który sam konopi indyjskich, nawet na potrzeby wyłącznie chorych, nie wytwarza. Woli za to kupować drogi susz z Kanady, Danii i Niemiec. W efekcie 10 gram w polskiej aptece potrafi kosztować 800 zł i więcej. Ale kto by się tym przejmował?
Owszem, sytuację powinna zmienić nowelizacja przepisów. Dzięki niej na legalną uprawę medycznej marihuany w Polsce miały sobie pozwolić instytuty badawcze. Zgodę na taką działalność wydaje GIF. Ale do tej pory nie wydał ani jednej. Jak informuje weednews.pl, poznański IWNiRZ właśnie odbił się od drzwi. Dostali zgodę na przetwarzanie i dystrybucję, ale nie na produkcję. A też w pierwszych dwóch przypadkach nie ma co mówić o rewolucji. Zgoda na przetwarzanie dotyczy raptem 20 kg w skali roku, a w przypadku dystrybucji 5 kg rocznie.
Zadaliśmy w tej sprawie pytanie IWNiRZ. Czekamy na odpowiedzi. Na razie udało nam się dowiedzieć, że inne wnioski o kolejne zezwolenia są procedowane.
Medyczna marihuana: polski rynek jest do naprawy
W efekcie pomimo zmiany przepisów, nawet instytuty badawcze pod egidą Ministerstwa Rolnictwa nie otrzymują od GIF zgody na produkcję medycznej marihuany. Susz do aptek cały czas musimy sprowadzać z zagranicy. Na czym finansowo cierpią w pierwszej kolejności pacjenci. Ale nie tylko to jest do natychmiastowej korekty. Brak innych regulacji powoduje, że kolejni producenci, korzystając z rosnącej popularności marihuany, nabijają klientów w butelkę.
Było już piwo BUH od Palikota, poduszki konopne Relax CBD od firmy Poldaun, w których aplikacja CBD, miała wystarczyć na pięć prań w temp 40 st. C. Teraz sieć Żabka zaczęła sprzedaż nowego energetyka: napoju Black Cannabis. Nazwa jednoznacznie sugerująca, ale skład energetyka temu przeczy. Jest tam woda, cukier, kwas cytrynowy, dwutlenek węgla, tauryna, aromaty, cytrynian sodu, kofeina, barwnik E150d, sukraloza, aspartam, acesulfam K, niacyna, kwas pantotenowy, witamina B6 oraz witamina B12. I ani śladu konopi.
Europa za chwilę z legalną marihuaną?
Być może polskie prawo dopiero dostosuje się do zmian, które oczekiwane są w Europie. Zdaniem ekspertów punktem zwrotnym będzie legalizacja marihuany w Niemczech. Mowa jest tam m.in. o klubach konopnych, o legalnym posiadaniu do 25 g suszu na własny użytek i o domowej uprawie do trzech krzaków. Te regulacje powinny wejść w życie u naszych zachodnich sąsiadów po ich uchwaleniu do końca tego roku.
Zdaniem eksperta te zmiany legislacyjne w Niemczech mogą wpłynąć na pojawienie się podobnych rozwiązań w innych częściach Europy. Zresztą to się już dzieje w Czechach, gdzie nasi sąsiedzi chcą swój rynek marihuany po pierwsze uporządkować i zalegalizować, a potem opodatkować. Rząd w Pradze liczy z tego tytułu nawet na 2 mld koron rocznie. Tak skonstruowane prawo miałoby zacząć obowiązywać już od początku przyszłego roku.