Czy rząd sięgnie po zieloną żyłę złota? Więcej kasy na marihuanę niż na czekoladę, piwo i przeciwbólowe
Zawrzało po słowach Macieja Maleńczuka, który zasugerował, że jedną z marchewek wyborczych w najbliższych wyborach parlamentarnych może być legalizacja marihuany rekreacyjnej. W ten sposób władza mogłaby próbować przypodobać się młodszym wyborcom. Ten ewentualny zielony skręt rządu w marihuanę może być spowodowany jeszcze jednym. Chodzi o potężny zastrzyk gotówki do budżetu. Dlatego też w tę stronę coraz bardziej zaczynają kombinować m.in. Czesi i Niemcy. A ostatnie dane z USA potwierdzają, że sprzedaż legalnego zioła może okazać się żyłą złota.
Trudno przypuszczać, żeby słowa Maleńczuka się ziściły, zwłaszcza obserwując to, co dzieje się w ostatnim czasie z medyczną marihuaną w Polsce. Wszak zgodnie z nowelizacją ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii z marca 2022 r., legalną uprawą konopi indyjskich w Polsce mogą zajmować się instytuty badawcze nadzorowane przez Ministerstwo Rolnictwa. W praktyce Instytut Włókien Naturalnych i Roślin Zielarskich (IWNiRZ) w Poznaniu we wniosku do Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego pisze o przetwarzaniu i dystrybucji, ale o produkcji już słowem nie wspomina.
Wychodzi więc na to, że odpowiednie prawo jak najbardziej jest, tylko jeszcze — po roku z kawałkiem — nikt z niego nie korzysta. Dalej susz w aptekach pochodzi z importu, co też wpływa na jego końcową cenę. Rząd więc niby otwiera się na marihuanę, ale tylko na papierze, w praktyce jest już z tym znacznie gorzej. I w przypadku marihuany rekreacyjnej miałoby być inaczej? Dlaczego?
Bo marihuana to spory zysk dla budżetu
Nie jest tajemnicą, że rząd — w dobie kryzysu energetycznego i szalejącej inflacji — ogląda pojedynczą złotówkę z każdej strony. A że wielkimi krokami zbliżają się jesienne wybory parlamentarne, to trzeba mieć pieniądze w zanadrzu. Już pal licho wydatki na samą kampanię wyborczą. Nie po to przecież wcześniej tak skrupulatnie obsadzano każdy fotel w spółkach państwowych. Ważniejsze jest to, żeby później można było realizować obietnice socjalne, na których od lat opierają się wybory w Polce. Kolejne dopłaty, dofinansowania, zapomogi i emerytury swoje wszak kosztują. Trzeba więc z tego powodu, gdzie się tylko da, szukać pieniędzy. I w tym miejscu nisko do pasa kłania się marihuana.
Jak wynika z najnowszego raportu z serwisu MJBizDaily.com, w zeszłym roku Amerykanie na legalną marihuanę wydali blisko 30 mld dol. To więcej niż wydatki na zakup czekolady, czy piwa. Nawet środki przeciwbólowe z wynikiem 22,8 mld dol. zostały w tyle. Nic więc dziwnego, że szacuje się, że do 2028 r. sprzedaż legalnej marihuany w Stanach Zjednoczonych może osiągnąć poziom nawet 58 mld dol. rocznie. Co istotne: ostatnie badanie opublikowane w The Journal of the American Medical Association wykazało dodatkowo, że pacjenci z przewlekłym bólem, którzy mają dostęp do medycznej marihuany przez dłuższy czas, doprowadzili do zmniejszenia wykorzystania opioidów na receptę.
Czesi i Niemcy nie zamierzają zostać w marihuanowym tyle
O wpływach do budżetu z tytułu legalizacji rekreacyjnej marihuany coraz poważniej myślą w Czechach i Niemczech. Ci pierwsi chcą mieć lepszą kontrolę jakości i ilości sprzedawanej marihuany przy jednoczesnej ochronie konsumentów, a także wzroście wpływów podatkowych państwa. Szacuje się, że po zmianach prawa budżet Czech mógłby być w ten sposób rocznie zasilany kwotą nawet 2 mld koron (ponad 395 mln zł). Bardzo podobnie to liczą Niemcy. Analizy wykazują, że roczne przychody z podatków mogłyby przynieść naszych zachodnim sąsiadom 4,7 mld euro rocznie i stworzyć przy okazji 27 tys. miejsc pracy.
Zgodnie z przedstawionymi już propozycjami konkretnych rozwiązań legislacyjnych, prawo do uprawy konopi indyjskich do celów rekreacyjnych w Niemczech posiadałyby wyłącznie kluby konopne. Z założeniem, że jeden klub nie będzie mógł mieć więcej niż 500 członków, przy czym każdy będzie musiał mieć skończone 18. rok życia. Po zmianie przepisów posiadanie do 25 g suszu na własny użytek nie będzie w żaden sposób karane. Bez jakichkolwiek konsekwencji prawnych będzie możliwa też domowa uprawa: do trzech krzaków. Co ważne: przewidywana jest także konopna prohibicja. Już po wejściu w życie nowych regulacji, zakończone będą dotychczas toczące się śledztwa i postępowania karne.