REKLAMA

Dojdzie do rewolucji w sklepach? Handlowcy są przeciwni

Sejm zajmie się poselskim projektem ustawy o sprzedaży detalicznej produktów lokalnych, który wymusi na sklepach obowiązek oferowania głównie polskich produktów spożywczych. Idea może wydawać się słuszna, ale organizacje zrzeszające polskich handlowców są mocno przeciwne takiej ingerencji w rynek. Polska Izba Handlu zwraca uwagę, że nowe obowiązki będą dla sklepów uciążliwe i kosztowne.

Dojdzie do rewolucji w sklepach? Handlowcy są przeciwni
REKLAMA

Projekt wyszedł już z sejmowej Komisji Gospodarki i Rozwoju oraz Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a następnie będzie poddany głosowaniu w Sejmie. Jego losy są jednak mocno niepewne, ponieważ pomysł narzucenia dużym sklepom obowiązku oferowania głównie polskich produktów spożywczych został zgłoszony jeszcze przez poprzednią ekipę rządzącą, ale do Sejmu trafił już w styczniu.

REKLAMA

Kampanie edukacyjne w spożywczakach

Pomysłodawcy tych przepisów chcą nie tylko zapewnić konsumentom dostęp do lokalnych, polskich produktów, ale także między innymi skrócić łańcuchy dostaw żywności. Efektem miałaby być większa odporność dostaw na kryzysy oraz większe bezpieczeństwo żywnościowe na poziomie lokalnym. Sprzedawcy żywności musieliby też prowadzić kampanie edukacyjno-informacyjne w zakresie produktów lokalnych.

Autorzy tego projektu chcą, by przedsiębiorca prowadzący sklep o powierzchni ponad 250 mkw. był zobowiązany do tego, by aż dwie trzecie produktów takich jak owoce i warzywa, mięso i produkty mięsne, mleko i produkty mleczne było nabywanych bezpośrednio od ich wytwórców. Narzędziem wymuszania tego obowiązku byłyby wysokie kary finansowe.

Więcej wiadomości Bizblog.pl o zakupach

Polska Izba Handlu, która przedstawia się jako najszersza reprezentacja handlu w Polsce, zdecydowanie sprzeciwia się wprowadzeniu obowiązku oferowania produktów lokalnych. PIH zwraca uwagę, że na polskim rynku działają i rozwijają się różne formaty sklepów, każdy z nich oferuje inny asortyment, a przede wszystkim wymaga innego modelu zarządzania. Organizacja uważa, że w przypadku niektórych placówek dwie trzecie półki to za duża liczba, a dla innych za mała.

Samą ideę zwiększenia liczby lokalnych produktów na sklepowych półkach oceniamy pozytywnie. Pamiętajmy jednak, że handlowcy już teraz chętnie współpracują z lokalnymi dostawcami, wprowadzając rodzime produkty do swojej oferty. Działania przedsiębiorców wynikają między innymi z naturalnej dynamiki rynku – i tak powinno pozostać. Odgórna regulacja sprzedaży produktów lokalnych w określonej ilości wiąże się z wieloma zagrożeniami dla polskich przedsiębiorców MŚP – komentuje Maciej Ptaszyński, prezes Polskiej Izby Handlu.

Naruszenie łańcuchów dostaw

PIH zwraca uwagę, że nawet sklepy prowadzone przez mniejszych przedsiębiorców są zaopatrywane przez centra dystrybucyjne obejmujące swoim zasięgiem po kilka województw, a zindywidualizowanie oferty na poziomie powiatu jest zadaniem logistycznie niewykonalnym. PIH dodaje, że w wielu kategoriach produktowych na niektórych obszarach nie ma ich lokalnych producentów.

Rynek produkcji żywności jest silnie skoncentrowany. Oznacza to, że ustawowa regulacja narzucająca przedsiębiorcom prowadzącym sklepy konieczność zaopatrywania się u lokalnych producentów znacząco naruszy łańcuchy dostaw – uważa PIH.

REKLAMA

Organizacja zrzeszająca polskie sieci detaliczne podkreśla, że warto zachęcać przedsiębiorców do zwiększania udziału produktów lokalnych na sklepowych półkach, ale zaznacza, że nie można tego wymuszać za pomocą ustawy, „która będzie wiązała się z szeregiem niekorzystnych konsekwencji dla przedsiębiorców i utrudni funkcjonowanie rynku handlu w Polsce”.

Polska Izba Handlu podaje, że zrzesza około 30 tys. sklepów, hurtowni spożywczych i drogeryjnych oraz firmy z otoczenia FMCG. PIH skupia zarówno duże sieci z kapitałem zagranicznym jak Leroy Merlin, Żabka, Shell, jak i lokalne polskie sieci handlowe czy znaczących polskich producentów żywności jak Maspex.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA