Kradzież w sklepie staje się przestępstwem dopiero w chwili, gdy łączna wartość skradzionych towarów wyniesie co najmniej 800 zł. Jeśli złodziej umie liczyć i pilnuje tego pułapu, to odpowie tylko z tytułu wykroczenia, a tu kara jest niezbyt dolegliwa. Działające w Polsce sieci handlowe bardzo krytycznie oceniają podniesienie progu przestępstwa z 500 do 800 zł, które nastąpiło 1 października i obawiają się pogłębienia problemu kradzieży w sklepach.
Przez wiele lat granicą dzielącą wykroczenie od kradzieży była kwota równa jednej czwartej płacy minimalnej, ale w 2018 roku wprowadzono ustawowo stałą sumę 500 zł. Gdyby nie wprowadzono tej zmiany, dziś przestępstwem byłaby kradzież dopiero od wartości 900 zł, a od stycznia nawet powyżej 1060 zł. Kwota 500 zł to jednak już przeszłość i od 1 października obowiązuje nowy sztywny pułap – 800 zł.
Rząd postanowił podwyższyć ten próg, ponieważ z powodu wysokiej inflacji ceny dóbr konsumpcyjnych poszły mocno w górę, co ma bardzo praktyczny wymiar w kontekście odpowiedzialności za kradzież. Uznano, że nie może być tak, że przywłaszczenie sobie danego towaru do niedawna było zagrożone dość niegroźnymi karami z tytułu wykroczenia, a teraz za to samo można w teorii pójść do więzienia nawet na pięć lat.
Próg kradzieży podwyższony do 800 zł
Podwyższanie progu kwotowego, od którego kradzież staje się przestępstwem, zawsze jednak budzi bardzo duże kontrowersje i sprzeciw sieci handlowych i oczywiście tak jest także tym razem. Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji, czyli organizacją pracodawców skupiająca największe działające w Polsce sieci handlowe z kapitałem zagranicznym wskazuje, że już dziś branża handlowa odnotowuje lawinowy wzrost przypadków kradzieży w sklepach i rozwiązaniem powinno być obniżenie, a nie podwyższenie progu kradzieży.
Podniesienie od 1 października br. progu kradzieży z 500 do 800 zł zachęci złodziei do większej zuchwałości i w opinii branży przyczyni się do zwiększenia skali zjawiska – wskazuje POHiD w komentarzu dla Bizblog.pl.
Organizacja reprezentująca takie sieci jak Biedronka, Lidl, Carrefour czy Żabka uważa, że liberalizacja prawa w zakresie kradzieży będzie oznaczać większe straty dla sklepów, bo w ramach wyższego progu kwotowego sprawcy będą mogli ukraść nie tylko więcej produktów podstawowej konsumpcji, ale także ekskluzywne artykuły spożywcze, drobne AGD, elektronikę czy odzież. POHiD dodaje, że sklepy będą musiały też zwiększyć nakłady na systemy zabezpieczeń antykradzieżowych, co ma być o tyle dotkliwe, że handel jest obecnie pod bardzo silną presją kosztową.
Więcej o sieciach handlowych przeczytacie w tych tekstach:
POHiD powołuje się na dane Komendy Głównej Policji, które mówią, że liczba przestępstw kradzieży w sklepach, czyli na kwotę powyżej 500 zł w pierwszym półroczu 2023 wzrosła o 40 proc. rok do roku, a wykroczeń związanych z kradzieżą, czyli na kwotę poniżej 500 zł o 22 proc.
Przyczyn tego zjawiska branża upatruje we wzroście inflacji i rosnących kosztach życia społecznego. W warunkach pogarszającej się sytuacji gospodarczej mamy do czynienia z realnym spadkiem siły nabywczej Polaków, wskutek czego wiele osób doświadcza skrajnego ubóstwa. Konsekwencją pauperyzacji społeczeństwa są kradzieże spowodowane biedą. Sprawcami są coraz częściej tzw. zwykli obywatele, którzy nigdy wcześniej nie łamali prawa – przekonuje POHiD.
POHiD wskazuje, że w odróżnieniu od poprzednich lat łupem złodziei padają teraz przede wszystkim produkty żywnościowe z podstawowego koszyka, czyli pieczywo, masło, olej, makarony, paczkowane wędliny czy słodycze. Organizacja przekonuje, że zmniejszenie inflacji przyczyniłoby się do poprawy stanu budżetów domowych Polaków i tym samym zniechęciłoby potencjalnych sprawców do kradzieży w sklepach.
Uczciwi przedsiębiorcy tracą
Krytycznie o podwyższeniu progu z 500 do 800 zł wypowiada się też Maciej Ptaszyński, prezes innej organizacji skupiającej sieci detaliczne, czyli Polskiej Izby Handlu. PIH skupia zarówno duże sieci z kapitałem zagranicznym jak Leroy Merlin, Żabka, jak i lokalne polskie sieci handlowe czy znaczących polskich producentów żywności jak Maspex.
Próg przestępstwa kradzieży nie powinien zostać podwyższony. Już wcześniejsza kwota 500 zł była uznawana przez branżę za rażąco zbyt wysoką, a zmiana na 800 zł stała się przyzwoleniem i zachętą do dokonywania kradzieży. Uważamy, że próg wykroczenia powinien wynosić kilkukrotnie mniej – mówi nam prezes PIH-u.
Maciej Ptaszyński podkreśla, że problem sklepowych kradzieży dotyczy wszystkich rodzajów placówek handlowych, jednak dla sklepów małoformatowych, które reprezentuje Polska Izba Handlu, jest to ogromne wyzwanie. Szef PIH-u wskazuje na szacunki mówiące o tym, że w wyniku drobnych kradzieży każdy sklep rokrocznie ponosi straty wysokości aż 1,5 proc. wartości obrotu. Zwraca uwagę, że jest to równowartość kilku lub kilkunastu palet towaru.
Mniejsi przedsiębiorcy często nie są wyposażeni w potrzebne środki ochrony, takie jak monitoring czy bramki antykradzieżowe, ponieważ nie są w stanie przeznaczyć środków na kosztowne systemy zabezpieczające, w związku z czym trudniej im pilnować towarów. A problem drobnych kradzieży staje się coraz większy. Ogromnym zagrożeniem są obecnie zorganizowane grupy zajmujące się rabunkami w sklepach, mimo że handlowcy ciągle mierzą się też z problemem drobnych kradzieży, których dokonują klienci – mówi nam Maciej Ptaszyński.
Szef PIH-u uważa, że podwyższenie progu z 500 do 800 zł wprowadziło nowe produkty do listy kradzionych artykułów bez zagrożenia sprawy sądowej. Przekonuje, że przyczynia się to do zwiększenia strat uczciwych przedsiębiorców. Ptaszyński dodaje, że konsekwencje tego stanu rzeczy będą coraz silniej odczuwalne dla konsumentów, ponieważ handlowcy będą zmuszeni rekompensować ponoszone straty, podwyższając ceny sprzedawanych towarów.