REKLAMA

Komornicy już się szykują. Miliony Polaków mają problem

3,6 mln Polaków otrzymujących co miesiąc płacę minimalną przestanie być bezkarnych i w razie problemów finansowych będzie musiało tłumaczyć się przed komornikiem. Rząd najwyraźniej doszedł do wniosku, że zrobił się poważny, skoro postanowił zwinąć parasol ochronny rozpięty nad najgorzej sytuowanymi.

Komornicy już się szykują. Miliony Polaków mają problem
REKLAMA

Pracujący za minimalne wynagrodzenie są już tak bogaci, że można ich zacząć ścigać za długi. Właściwie to jeszcze nie można, ale ministerstwo rodziny pracuje nad tym, żeby było można. Dziś bowiem najniżej sytuowani są bezkarni. Mogą nie płacić mandatów, czynszu za mieszkanie i nikt im nic nie może zrobić, bo komornik nie może sięgnąć do ich konta bankowego, zabierając, co mu się należy.

REKLAMA

3,6 mln osób w Polsce w 2024 r. dostaje co miesiąc pensję minimalną - tak szacuje Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. A to znaczy, że minimalna krajową będzie otrzymywać już co czwarta pracująca osoba. I to również znaczy, że co czwarta pracująca osoba może nie płacić swoich długów.

Takie bowiem mamy przepisy, że jeśli ktoś zarabia pensję minimalną, pieniądze na jego koncie wolne są od zajęć komorniczych. Wynika to z przekonania, że człowiekowi nie można zabierać środków wystarczających na podstawowe przeżycie. I przepisy te zostały stworzone w czasach, kiedy pensja minimalna była znacznie niższa niż dziś.

Lewica po was idzie

I okazuje się, że Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej to bogacenie się najsłabiej zarabiających planuje wykorzystać do zmiany przepisów. Minister Agnieszka Dziemianowicz-Bąk przyznała, że jej resort analizuje tę kwestię, żeby również i pensja minimalna podlegała potrąceniom komorniczym. A jest ku zmianie przepisów akurat doskonała okazja, bo resort i tak pracuje nad implementacją dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady UE dot. adekwatnych wynagrodzeń minimalnych w Unii.

Więcej o rynku pracy w Polsce przeczytacie też w tych tekstach:

A wiecie, co jest jeszcze ciekawsze? Nikt pracowników z płacą minimalna w tej sprawie raczej nie będzie bronił, bo nie dość, że ministra, która przecież jest z Lewicy, mówi, że to może się stać, to w dodatku jej zdanie znamy stąd, że zostało zawarte w odpowiedzi na interpelację poselską, której autorką jest również posłanka z Lewicy. I to owa posłanka - Anita Kucharska-Dziedzic - w swojej interpelacji argumentuje, że należy skończyć z bezkarnością dłużników otrzymujących płacę minimalną.

Choć to wcale nie oznacza, że komornik po zmianie przepisów będzie mógł nagle dobrać się do wszystkich pieniędzy dłużnika. Eksperci wskazują, że można rozważać egzekucję z wynagrodzenia powiedzmy do 10–15 proc. jego wysokości. 

Mało? To zawsze coś, szczególnie z punktu widzenia gmin, dla których dużym problemem są na przykład niezapłacone mandaty za jazdę na gapę komunikacją miejską i w ogóle jazda komunikacją miejską bez biletu. Po co płacić za bilet, jak przecież mandatu za jego brak też nie trzeba płacić? 

Na ten problem od jakiegoś czasu zwracali uwagę właśnie samorządowcy i Krajowa Rada Komornicza, którzy proponowali umożliwienie zajęcia do 25 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę.

Armia bezkarnych rośnie

REKLAMA

A nie mówimy wcale o marginalnym problemie. Według Krajowego Rejestru Długów ponad 2,1 mln Polaków jest zadłużona łącznie na 44,2 mld zł, czyli każdy ma średnio 20,6 tys. zł długu. W tym są i niezapłacone raty kredytów i zaległe alimenty i mandaty za jazdę na gapę.

Nie jesteście przekonani do zmiany zasad gry? To wisienka na torcie - według Krajowej Rady Komorniczej z roku na rok spada nam w Polsce skuteczność egzekucji długów właśnie z wynagrodzenia za pracę. I to mimo, że w tym samym czasie płace rosną, więc jest z czego zabierać, a bezrobocie jest bardzo niskie. Wyjaśnienie jest proste - tak szybko, jak rośnie płaca minimalna, tak samo szybko rośnie grupa osób, która ją otrzymuje i tym samym staje się nietykalna.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA