Izera na złom. Rząd czeka, aż Chińczycy się obrażą
Izera właściwie nawet nie tyle odjedzie, co pewnie wyląduje na wirtualnym złomowisku. Z projektu bowiem nic może nie wyjść i to nie dlatego, że nowy rząd tak zdecyduje, ale dlatego, że sam nie wie co robić i sprawa już za długo trwa. Chińczycy, którzy są kluczowi dla tego projektu, zaczynają mieć nóż na gardle i zaraz uciekną.
A wszystkiemu winna jest Bruksela, która bardzo boi się konkurencji ze strony chińskich samochodów elektrycznych. Bo to jest tak: Spółka ElectroMobility Poland, która jest odpowiedzialna za polski samochód elektryczny Izera, sama go nie zrobi, partnerem technologicznym jest chińska spółka Geely. Rzecz w tym, że Unia Europejska, w obawie przed zalewem chińskich aut elektrycznych, właśnie planuje wprowadzenie na nie dużych ceł w wysokości aż 30 proc. tak, żeby ich sprowadzanie do Europy stało się nieopłacalne.
Co z tego? To, że Chińczycy chcą to obejść w taki sposób, żeby produkować w Europie, zamiast u siebie i potem gotowy wyrób eksportować. I po to im właśnie fabryka w Jaworznie i współpraca przy Izerze.
Hiszpania może nam zgarnąć Chińczyków sprzed nosa
Tylko problem polega na tym, że Izera to projekt rządu PiS, a nowy rząd Donalda Tuska, który przez lata z niego kpił, teraz przejął tego kartofla i nie wie, co z nim zrobić. Jakieś pieniądze zostały już wydane, projekt niby ruszył i trzeba zdecydować, czy to wszystko jak krew w piach, czy jednak nowy rząd będzie go kontynuował.
Tylko od miesięcy nie potrafi podjąć tej decyzji. A Chińczycy z Geely się już niecierpliwią - pisał niedawno Business Insider.
Dlaczego? Bo czas gra bardzo na ich niekorzyść. Decyzja Brukseli w sprawie ceł pewnie już za kilka miesięcy. Geely może jeszcze przed nimi uciec, ale musi też brać pod uwagę konkurencję, która też chętnie rozwija swoje moce produkcyjne w Europie. A jeśli Izera nie będzie ich ucieczką, bo Donald Tusk postanowi ją wysłać na złomowisko, to Chińczycy mają plan B polegający na przeprowadzce do Hiszpanii.
To nie jest jakiś plan wyssany z palca, Hiszpania bowiem akurat właśnie bardzo otwiera się na chińskich producentów elektrycznych aut, już zresztą ściągnęła do siebie jednego Chery i chętnie skusi kolejnych dotacjami do tworzenia mocy produkcyjnych, a ma na to środki zapisane w swoim KPO.
Jak się Polska szybko nie zdecyduje, co dalej z Izerą, Chińczycy nie będą mieli już czasu, by dłużej czekać i pójdą sobie do Hiszpanii. A Izera? To będzie dla niej koniec, nawet, jeśli polski rząd ostatecznie uzna, że chce ją jednak produkować. Może być za późno. Brak decyzji też jest więc decyzją.
Więcej o samochodach elektrycznych przeczytasz na Spider’s Web:
Geely apeluje, rząd milczy
Czego właściwie dotyczy ta decyzja, której polski rząd wciąż nie może podjąć? To nie decyzja, czy EMP chce współpracować z Geely, czy nie, bo to już przyklepane. Ale wciąż nie wiadomo, czy w polskim KPO będzie zabezpieczone finansowanie dla projektu, bo przypominam, że nowy rząd renegocjuje KPO i nie wiadomo, czy znajdą się w nim pieniądze na polski samochód elektryczny. Jeśli nie, Geely nie ma czego szukać w Polsce.
Już w lutym chiński koncern apelował do polskiego rządu o jakieś decyzje. Zachęcał nawet, że jeśli pieniądze na Izerę zostaną jednak zabezpieczone, Geely zaangażuje się w ten projekt jeszcze bardziej, zlecając nowej fabryce w Jaworznie dodatkowo produkcję aut ze swojej stajni albo budowę fabryki baterii w okolicy. Polski rząd jednak ciągle milczy.