Unia chce się odciąć od gazu z Rosji. Zbyt wielu opcji nie ma
Pożegnanie przez Europę z rosyjskim gazem nie będzie łatwe. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że można to osiągnąć na wiele sposobów, ale po bliższym przyjrzeniu się okazuje się, że Bruksela ma w tej sprawie dość ograniczone możliwości. Eksperci nie mają wątpliwości: Unia Europejska może narzekać na innych, ale sama również ma sobie wiele do zarzucenia. Na razie zamieszanie wokół gazu ziemnego nie wpływa na ceny, ale sytuacja może się zmienić, gdy unijne magazyny znów zaczną świecić pustkami.

Bruksela chce do 2027 r. całkowicie wyleczyć się z uzależnienia od gazu z Rosji. Najważniejszym wyzwaniem jest znalezienie alternatywnych dostawców. Europejskie Stowarzyszenie Pomp Ciepła (EHPA) najchętniej w ogóle by z gazu ziemnego zrezygnowało, instalując więcej pomp ciepła. Wyliczają przy tej okazji, że instalacja pomp ciepła w 7 proc. europejskich gospodarstwach domowych (ok. 14 mln) w miejsce kotłów na paliwa kopalne, spowodowałaby zmniejszenie zużycia gazu ziemnego o 13 mld m sześc. Tyle UE importuje błękitnego paliwa z Rosji do ogrzewania wody i domów.
Na razie to jednak odległa i dosyć niepewna pieśń przyszłości. Jak wykazuje think tank CREA, w kwietniu br. UE była największym nabywcą LNG z Rosji, wykupując 50 proc. eksportu. Nic więc dziwnego, że przychody Moskwy z tego tytułu w czwartym miesiącu roku wzrosły o 1 proc. - do 40 mln euro każdego dnia. Nie jest tajemnicą, że chrapkę na załatanie dziury po gazie z Rosji w Europie mają Stany Zjednoczone. Komisja Europejska, chcąc udobruchać Waszyngton, rozważa nawet złagodzenie rozporządzenia metanowego. A co z potencjalnymi dostawami gazu do Europy z regionu Morza Śródziemnego? Można byłoby je zwiększyć?
Nie ma szans - twierdzi w rozmowie z Montel Charles Ellinas, dyrektor generalny cypryjskiej firmy konsultingowej ds. energii e-CNHC.
Gaz z Rosji: alternatywę zapewni rurociąg Poseidon?
Brukseli niezbyt pasuje zamienienie uzależnienie od gazu z Rosji na uzależnienie gazu z USA. Ale żeby tak się faktycznie nie stało, trzeba działać, a zdaniem ekspertów UE za bardzo aktywna w tej sprawie nie jest.
Europa, podobnie jak wiele innych krajów, dużo mówi. Ale nie robi wystarczająco dużo, aby zabezpieczyć alternatywne dostawy - komentuje dla Montel Gina Cohen, niezależna konsultantka z Izraela.
Więcej o gazie z Rosji przeczytasz na Spider’s Web:
Patrząc na basen Morza Śródziemnego alternatywy dla gazu z Rosji można szukać w Egipcie, Izraelu i na Cyprze. Ale tylko Egipt ma w tym jakieś doświadczenie. Zgodnie z szacunkami Kpler w 2022 r. eksport gazu z tego kraju do Europy wyniósł 6,8 mld m sześc., spadł do 2,2 mld m sześc. w 2023 r., a w 2024 r. zatrzymał się całkowicie. I raczej nie ma co liczyć na jego odnowienia w najbliższych latach. Bo Kair nie zainwestował w krajową produkcje, a krajowy popyt z roku na rok rośnie.
Szansą dla Brukseli mógłby być gazociąg Posejdon, który może dostarczać ok. 10 mld m sześc. rocznie gazu z Izraela, przez Cypr i Grecję do Włoch. Ale nie jest do końca jasne dalsze finansowanie tego projektu. Na przeszkodzie stoi m.in. wojna w Strefie Gazy, możliwa eskalacja napięć między Grecją a Turcją, a także potencjalne zagrożenie dla życia podwodnego w Morzu Śródziemnym. Tym samym zastąpienie przez Europę gazu z Rosji dostawami z Izraela staje się coraz bardziej wątpliwe.
Cena gazu na podobnym poziomie, jak rok temu
Polityka wycelowana w wycofywanie gazu z Rosji z Europy na razie nie wywiera zbyt dużej presji na cenę gazu. Na holenderskiej giełdzie, benchmarku dla Europy, za jedną megawatogodzinę błękitnego paliwa trzeba obecnie płacić ok. 35 euro. To stawki bardzo podobne do tych obowiązujących w połowie maja 2024 r., kiedy 1 MWh gazu ziemnego kosztowała ok. 34,5 euro. Z kolei dwa lata temu o tej porze, w maju 2023 r. gaz był wyraźnie droższy i kosztował ok. 42 euro.
Na cenę gazu w Europie z pewnością wpływ będzie miała nie tylko ostateczna forma zastąpienia gazu z Rosji, ale też polityka względem unijnych magazynów gazu, które obecnie (stan na 13 maja) wypełnione są w ok. 43 proc. (w Polsce blisko 44 proc.). To poziomy wyraźnie niższe od tych z połowy maja 2024 r., kiedy ta średnia wynosiła ok. 65 proc. (w Polsce niecałe 47 proc.), a także od tych z połowy maja 2023 r. - wtedy średnia UE wynosiła blisko 63 proc. (u nas - ponad 50 proc.).