Będzie podatek od fotowoltaiki? Polacy zdębieli, resort odpowiada
Podobno rząd Zjednoczonej Prawicy pracuje nad nową daniną, która ma uderzyć w fotowoltaikę. Podatek miałby przyjąć formę specjalnej opłaty ukrytej w taryfie energetycznej - ta informacja zelektryzowała niejednego Polaka. Dlatego postanowiliśmy zapytać Ministerstwo Klimatu i Środowiska o to, czy rzeczywiście coś jest na rzeczy.
Niestety, sprawdza się zasada, zgodnie z którą im bliżej wyborów parlamentarnych, tym w postępie geometrycznym wręcz rośnie liczba fake newsów i niepotwierdzonych informacji, których jedynym celem jest wywołanie w konkretnej grupie odbiorców niezdrowych emocji. Tym razem wywołana w ten sposób burza w szklance wody dotyczy instalacji fotowoltaicznych i rzekomych zakusów Ministerstwa Finansów oraz resortu klimatu i środowiska. Te miałyby dotyczyć nowego podatku wycelowanego w fotowoltaikę. Pomysłodawcy takiego rozwiązania mieli przekonywać, że skoro ludzi stać na tak duże wydatki i montują w swoich domach panele słoneczne, to trzeba im przy tej okazji nieco ściąć. I tak też zrekompensować ewentualne straty powstałe z mniejszej sprzedaż prądu, przez rozpychające się coraz bardziej w miksie OZE. Ten słonecznym podatek miał być ukryty w taryfie energetycznej pod dodatkowo zakamuflowaną nazwą. Tak, żeby nie za bardzo ktokolwiek się kapnął.
Podatek od instalacji słonecznych
Zapytaliśmy Ministerstwo Klimatu i Środowiska, czy to prawda i czy rzeczywiście nowy rok podatkowy powitamy z nową daniną, wycelowaną w posiadaczy instalacji fotowoltaicznych.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie prowadzi prac w tym zakresie - poinformował nas Wydział Komunikacji Medialnej resortu.
Swoje stanowisko, w social mediach zaprezentował również rzecznik MKiŚ. On także zaprzeczył tym doniesieniom. I przekonuje jednocześnie, że ten rząd chce tylko pomagać OZE w Polsce.
Dzięki skutecznym działaniom rządu trwa dynamiczny rozwój OZE w Polsce, a liczba prosumentow zbliża się do 1,3 mln - zapewnia Aleksander Brzózka, rzecznik MKiŚ, na Twitterze.
Fotowoltaika, czyli przyrost prosumentów i instalacji
A stało się to, jak przekonuje resort klimatu i środowiska, dzięki programom dotacyjnym takim jak Mój Prąd, Czyste Powietrze czy Energia dla Wsi, które realizowane są przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Do tego mają jeszcze dojść rozwiązania w znowelizowanej ustawie o OZE. Chodzi m.in. o zwiększenie limitu z 50 do 150 kW mocy instalacji PV, dla której wymagane jest pozwolenia na budowę, a także wprowadzenie definicji prosumenta lokatorskiego.
Zwiększy to wachlarz możliwości w zakresie wytwarzania energii na budynkach wielorodzinnych. Pozwoli także spółdzielni lub wspólnocie mieszkaniowej pokryć swoje potrzeby energetyczne dzięki takim instalacjom OZE, a zysk ze sprzedanej nadwyżki energii obniży koszty utrzymania nieruchomości przekładając się na korzyści mieszkańców - czytamy w komunikacie MKiŚ.
Przy okazji słyszymy, że jeszcze na koniec 2015 r. liczba prosumentów w Polsce była na poziomie raptem 4 tys., a teraz jest ich blisko 1,3 mln. Tym samym moc prosumenckich mikroinstalacji PV osiągnęła ponad 9,7 GW.
Łącznie moc zainstalowana w fotowoltaice to dziś ponad 14,2 GW. Dla porównania na koniec 2015 r. takie instalacje przyłączone do sieci elektroenergetycznych miały zaledwie 0,1 GW - tłumaczy resort.