Czas całkiem zwinąć polski węgiel. Energetyczny hit wygląda tak
Patrząc tylko i wyłącznie na poczynania poprzedniego, czy obecnego rządu można mieć spore wątpliwości, czy transformacja energetyczna w Polsce w ogóle wystartowała. Efektem spolegliwości wobec górników jest cały czas obiecywanie im notyfikacji przed Komisją Europejską umowy społecznej, która zakłada produkcję węgla jeszcze przez ćwierć wieku do 2049 r. Na szczęście część zmian zachodzi oddolnie.
Z jednej strony może wydawać się, że Polska cały czas energetycznie stoi w miejscu. Kopalni jest tyle samo, ile było, a zatrudnienie w naszym górnictwie węgla kamiennego ciągle jest na poziomie ponad 76 tys. etatów. Przy okazji na czarne złoto bez przerwy wydajemy furę kasy. Tylko wypłata dwóch świadczeń: Barbórki w grudniu i nagrody rocznej (14. pensji) w lutym kosztuje Polską Grupę Górniczą ok. 700 mln zł. Rząd zaś nie ma strategii długoterminowej, jak tę energetyczną rzeczywistość Polski raz na zawsze zmienić. Ale sporo dobrego uczynił w tym względzie napędzany przez Rosję kryzys energetyczny, który wywindował ceny paliw kopalnych (gazu, ropy i węgla) do nigdy wcześniej niespotykanych stawek. I przez to Polacy zaczęli szukać tańszych źródeł, napędzając tym samym transformację oddolnie.
Produkcja energii elektrycznej z energii słonecznej i wiatrowej w Polsce wzrosła 3,7-krotnie w kwietniu w latach 2015–2024 - informuje na platformie X Bruno Burger z Instytutu Fraunhofera ds. Systemów Energii Słonecznej ISE we Freiburgu w Niemczech, największego podmiotu badań nad energią słoneczną w Europie.
Energia z wiatru i słońca w Polsce puchnie
Naukowcy z niemieckiego Instytutu Fraunhofera wykazują, że w ostatniej dekadzie polski miks energetyczny zmienił się nie do poznania. Jeszcze w kwietniu 2015 r. wiatr dawał nam ok. 1015 GWh, a ze słońca nie mieliśmy żadnej energii. Ta zaczyna odgrywać jakaś rolę dopiero w kwietniu 2020 r., kiedy z wiatru mieliśmy 1206 Kwh, a ze słońca: 154,5 GWh. Od tego czasu jesteśmy świadkami tylko energetycznego przyspieszenia jeżeli chodzi o moce OZE w Polsce. W kwietniu 2023 r. wiatr dał ok. 1464 GWh, a słońce: 1225 GWh, a w kwietniu 2024 r. po stronie wiatru było 2029 GWh, a po stronie słońca - 1715 GWh. Ów trend ma tylko przyspieszyć w kolejnych latach.
Więcej o energii przeczytasz na Spider’s Web:
Maksymalizowanie wykorzystania OZE, mimo wyższych kosztów inwestycyjnych, przyniesie największe i długofalowe korzyści gospodarcze dla Polski do 2040 r. - przewiduje Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Węgiel podąża w dokładnie odwrotną stronę
Jednocześnie tego węgla, którego górnicy chcą wydobywać jeszcze przez 25 lat, jest po prostu z miesiąca na miesiąc coraz mniej. Żeby się o tym przekonać wystarczy prześledzić okres od grudnia zeszłego roku do lutego br. Jeszcze ostatniego miesiąca 2023 r., jak podaje Fundacja Instrat, paliwa emisyjne odpowiadały za 78 proc. naszego miksu. W styczniu 2024 r. to było 77 proc., a w lutym - 75 proc. W podobnym tempie spada udział węgla kamiennego. W grudniu 2023 r. to było 39,7 proc., w styczniu 2024 r. - 38,3 proc., a lutym 2024 r. - 36,3 proc.
Katastrofalna sytuacja panuje jeżeli chodzi o wydobycie i sprzedaż polskiego węgla. W lutym 2024 r. produkcja węgla w Polsce spadła do poziomu 3,72 mln t. W całej historii niższa była tylko cztery razy, z czego trzy przypadają na poprzedni rok. Fatalne wyniki ma też sprzedaż węgla, która runęła do poziomu 3,24 mln t. W tym przypadku to drugi najgorszy wynik w historii. Gorzej było tylko raz: w czerwcu 2023 r. (3,03 mln t). Tym samym z miesiąca na miesiąc puchną nasze węglowe zapasy. W lutym 2024 r. w sumie wyniosły 12,89 mln t, z czego tylko przy kopalniach było aż 4,7 mln t węgla.