Chiny w końcu mają upragnione ożywienie. Może nie potrwać zbyt długo
Chiny zanotowały w lutym pierwszy pozytywny odczyt inflacji od kilku miesięcy. Przeżywające najpoważniejszy od lat kryzys Państwa Środka ma odwrotny niż my problem, czyli ceny dóbr konsumpcyjnych spadają, co wbrew pozorom nie jest ani korzystne dla sytuacji gospodarczej. Problem polega na tym, że przyczyny spowolnienia w Chinach wcale nie ustąpiły, a ożywienie w konsumpcji prywatnej prawdopodobnie jest tylko tymczasowe.
Jak podał chiński urząd statystyczny, inflacja CPI w lutym wyniosła 0,7 proc., co oznacza pierwszy pozytywny wynik od pięciu miesięcy. Co więcej, wynik ten był wyraźnie lepszy, niż prognozowali ekonomiści. Spodziewano się inflacji o pół punktu procentowego niższej.
Deflacja w Chinach
Gorsza informacja jest taka, że ożywienie konsumpcji prywatnej, które miało wpływ na odczyt inflacyjny, najprawdopodobniej ma charakter jednorazowy. Chiński Nowy Rok wypadł w tym roku w lutym, podczas gdy rok temu to święto ruchome wypadło w styczniu. To by tłumaczyło, dlaczego w ujęciu rok do roku w styczniu bieżącego roku deflacja wyniosła aż -0,8 proc., a już miesiąc później inflacja wyniosła 0,7 proc.
Warto zaznaczyć, że ekonomiści także nie doszacowali tego wyniku. Średnia prognoz analityków odnośnie do spadku cen konsumenckich w styczniu wynosiła -0,5 proc., ale wynik okazał się gorszy o 0,3 pkt proc. Był to wyraźnie gorszy odczyt niż w grudniu, gdy wskaźnik CPI wyniósł -0,3 proc. Są to oczywiście uśrednione dane o cenach dóbr konsumenckich, a na przykład żywność potaniała wówczas aż o 5,9 proc. rdr.
Deflacja sama w sobie jest uznawana za negatywne zjawisko ekonomiczne, o czym za chwilę, ale w przypadku Chin nakłada się na wiele innych niekorzystnych tendencji gospodarczych. Państwo Środka notuje nie tylko słabe wyniki eksportu i importu, ale także zmaga się z potężnym zadłużeniem samorządów oraz balansującym na krawędzi katastrofy sektorem nieruchomości. Mało tego, bardzo szybko rośnie bezrobocie młodych.
Więcej o gospodarce Chin przeczytacie w tych tekstach:
Problemy są na tyle poważne, że rząd w Pekinie zapowiedział ostatnio silne pobudzenie konsumpcji oraz wypuszczenie długoterminowych obligacji o wartości 139 mld dol. Co więcej, regionalne władze będą mogły sprzedać obligacje o łącznej wartości aż 542 mld dol.
Co ciekawe, deficyt budżetowy ma wynieść tylko 3 proc. PKB, czyli tyle samo, ile zapowiadano rok temu. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że deficyt ostatecznie wyniósł 3,8 proc. Otwartą kwestią pozostaje to, w jakim stopniu założony deficyt zostanie przekroczony w tym roku. Tegoroczny wzrost PKB ma wynieść 5 proc. kraj ma zwycięsko wyjść z walki z deflacją, osiągając inflację na poziomie 3 proc., a na rynku pracy przybędzie 12 mln etatów.
Chińczyków ubywa
Mówiąc o sytuacji gospodarczej Chin, nie można nie wspomnieć o kryzysie demograficznym tego kraju. W 2023 r. Chinach urodziło się 9,02 mln dzieci, a umarło 11,1 mln osób. To sprawiło, że liczba ludności w Chinach spadła do 1,409 mld. Państwo Środka tym samym definitywnie zostało prześcignięte w rankingu najludniejszych państw świata przez Indie, które wciąż mogą pochwalić się przyrostem naturalnym. Szacuje się, że Indie liczą już około 1,425 mld mieszkańców.
Szczególnie słabo Chiny wypadają pod względem nowych urodzeń na tysiąc mieszkańców, ponieważ wskaźnik ten wyniósł w 2023 roku tylko 6,39. O skali problemu może świadczyć fakt, że Polska ma wskaźnik urodzeń przekraczający dziewięć na tysiąc mieszkańców, a nasz kraj niestety jest przykładem chronicznego kryzysu demograficznego.