Rachunki za prąd to tylko przygrywka. Melodię, od której zwiędną nam uszy zagrają ceny żywności
Ropa jest wyjątkowo droga i w efekcie na polskich stacjach paliw króluje 6 zł. Ceny gazu rachunki za ogrzewanie wystrzelą najpewniej w kosmos. To jeszcze nic. Lepiej róbcie zdjęcia cen żywności. Za parę miesięcy mogą być stęskniona pamiątka.
Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) stawia sprawę jasno: po zwyżkach w tym roku osiągających poziom większy niż 30 proc. ceny żywności osiągnęły nowy, 10-letni rekord. Miara cen zbóż w porównaniu z rokiem poprzednim miała urosnąć o 22 proc. Najbardziej zdrożała pszenica – blisko 40 proc. w skali roku. Głównie przez to, że najwięksi eksporterzy, czyli Kanada, Rosja i USA cierpią przez kiepskie zbiory. Tylko w październiku z kolei globalne ceny oleju podskoczyły o ok. 10 proc. Zdaniem ekspertów nie można mówić o przypadku, zjawisko jest zbyt powszechne.
To zmiany klimatyczne ostatecznie powodują spadek produkcji zbóż - mówi dla BBC Peter Batt, ekspert ds. agrobiznesu z Curtin Business School.
Brak pracowników, czyli ceny żywności idą w górę
Zgodnie z danymi FAO w górę poszedł indeks cenowy oleju palmowego, sojowego, słonecznikowego i rzepakowego. Głównie przez niedobory siły roboczej. Coraz więcej jest bowiem pracowników migrujących ze względu na zmiany klimatyczne. Przez to trzeba było mocno wyhamować produkcję w Malezji. Brak pracowników coraz bardziej odbija się na zwyżce kosztów produkcji i transportu żywności również w innych częściach świata. Do tego dochodzą poszarpane łańcuchy dostaw rosnące koszty.
Dławiąca się przez pandemię żegluga też dokłada swoje trzy grosze. Właśnie te kłopoty miały największy wpływ na podwyżkę cen mleka, przez co w ostatnich miesiącach koszt produktów mlecznych wzrósł o prawie 16 proc. W sumie ceny nabiału urosły o 2,6 proc. „Ze względu na zwiększony popyt na masło, odtłuszczone mleko w proszku i pełne mleko w proszku, ponieważ kupujący próbują uzupełnić niskie zapasy” - tłumaczy FAO.
Nie ma się co łudzić: na święta nie będzie taniej
W wielu miejscach świata – w tym w Polsce – oliwy do tego ognia dodaje też rozpędzona nie na żarty inflacja. U nas w październiku, w ujęciu rocznym, osiągnęła poziom 6,8 proc. We wrześniu było 5,6 proc. i pod tym względem w UE wyprzedzały nas tylko Estonia i Luksemburg (po 6,4 proc.). W efekcie już Na początku czerwca szacowano, że koszyk krajowych warzyw jest droższy od tego zeszłorocznego o ok. 13 proc.
Jeszcze przed letnimi wakacjami za 1000 litrów mleka płacono o 15,7 proc. więcej niż o tej porze rok wcześniej. Jakub Olipra, analityk ds. rynku rolnego w Credit Agricole Bank Polska, przestrzega, że jeżeli chodzi o podwyżki cen żywności to lepiej dopiero przygotować się na najgorsze. W jego ocenie z czerwca pod koniec roku inflacja cen żywności przekroczy 4 proc. w skali roku. Obniżek w tej kategorii cenowej odradza też wypatrywać minister rolnictwa Henryk Kowalczyk.
Na Boże Narodzenie nie ma szans, by ceny żywności zmalały. One utrzymają się na tym poziomie. I tak wzrost cen żywności jest mniejszy, niż inflacja – stwierdził na antenie Radia Zet.
Rządowi podwyżki cen są wyjątkowo nie na rękę. Inflacja zjadła już niejedną władzę. M.in. dlatego po rekonstrukcji rządu przyspieszono prace nad Narodowym Holdingiem Spożywczym. W jego skład mają wejść zakłady państwowe zajmująca się magazynowaniem i przechowywaniem zbóż, rzepaku i innych surowców pochodzenia rolniczego, młyny zbożowe, ale też uruchomione w tym celu porty zbożowe w Świnoujściu i Gdyni. To ma być sposób na ominięcie narzucanych cen przez zagraniczne sieci handlowe.