REKLAMA

Biegniesz już do banku po lokatę na 8 proc.? Zatrzymaj się, jest lepsza opcja

Lokaty czy obligacje - gdzie lepiej zarobicie? To zależy, ile macie pieniędzy. Bo niby banki znów zaczęły kusić promocjami, a w grudniu wróciły oferty na 8 proc., ale jak się przyjrzeć dokładniej, najczęściej można tyle dostać na krótki okres i na niewielkie sumy. Poławiacze wisienek muszą się też nieźle napracować, bo a to trzeba jeszcze założyć konto, a to pilnować liczby przelewów, a jak grają w tę grę wystarczająco długo, to i tak żaden bank już ich nie chce przyjąć w swoje progi.

Biegniesz już do banku po lokatę na 8 proc.? Zatrzymaj się, jest lepsza opcja
REKLAMA

Kilka dni temu Magda Przybylska pisała w Bizblog o tym, że w niektórych bankach w grudniu wróciły lokaty oprocentowane na 8 proc., co wywołało w czytelnikach jakieś gigantyczne zainteresowanie. To znaczy, że szukacie opcji, co robić ze swoimi pieniędzmi, żeby nie leżały i nie śmierdziały, oddając się inflacyjnemu rozkładowi.

REKLAMA

Słusznie. Tylko że z tymi rankingami lokat i kont oszczędnościowych to jest tak, że na pierwszy rzut oka wszystko wygląda super, ale jak już chcesz się skusić, to okazuje się, że nie możesz. Sama przerabiałam to nie raz.

Zgarnąć 7 proc. w promocji wcale nie jest prosto

I mówię nie tylko o tym, że nie chcesz, bo to wymaga za dużo zachodu. Trzeba założyć konto osobiste, przenieść tam wpływy z pensji, wykonać minimalną wymaganą przez bank liczbę przelewów. Banki zwykle stawiają jakieś warunki, dając atrakcyjne oprocentowanie. Niektórym się chce trochę wysilić i je spełniać, inni odpuszczają.

Można to łatwo wywnioskować z liczb. NBP regularnie podaje dane o oprocentowaniu depozytów, ale nie tych w bankowej ofercie, ale tych, które Polacy rzeczywiście zakładają. I ostatnie dane za październik pokazują, że średnie oprocentowanie rzeczywiście zakładanych depozytów to ok. 4 proc., podczas gdy średnie oprocentowanie tych najlepszych w ofercie to ok. 5,5 proc., a na szczytach rankingów można było znaleźć oferty i na 7 proc. Jakby to było takie proste, każdy lokowałby oszczędności na te 7 proc.

Czasem po prostu się nie da i to już nawet nie lenistwo. Najatrakcyjniejsze oferty są bowiem skierowane do nowych klientów. A jak szukacie najlepszych opcji, to pewnie nie od dziś i z jakiejś oferty tego, innego i jeszcze kolejnego banku już kiedyś korzystaliście. A to zamyka najczęściej drogę do ponownego skorzystania z promocji, choćby tym razem innej. A jak jesteście naprawdę klasycznym poszukiwaczem wisienek, to już pewnie przez ostatnie lata obskoczyliście wszystkie banki, które miewają atrakcyjne oferty.

Ale załóżmy, że nie i macie możliwość skorzystania z jednej z najlepszych aktualnie ofert na 8 proc.

8 proc. to tak naprawdę 2 proc. Według rankingu HREIT, który opisała niedawno Magda, obecnie trzy banki oferują 8 proc.: BNP Paribas na koncie lokacyjnym, Alior Bank i Vel Bank na kontach oszczędnościowych. Pierwsze „ale” jest takie, że pieniądze te można zdeponować z grubsza rzecz biorąc tylko na trzy miesiące. Te 8 proc. jest oczywiście w skali roku, więc za 1/4 roku de facto dostaniecie 2 proc. od swoich oszczędności.

Drugie „ale” jest takie, że bank nie zapłaci tyle za dowolna zdeponowaną kwotę. W BNP Paribas limit wynosi 25 tys. zł, więc w trzy miesiące można wyciągnąć z tego interesu 500 zł. Dwukrotnie wyższy limit jest w Alior Banku do 50 tys. zł, więc maksymalnie można zarobić 1 tys. zł w trzy miesiące.

Najwięcej zdeponować pozwala Velo Bank do 100 tys. zł, a więc zyskać można 2 tys. zł. No to już nawet wygląda nieźle, ale po tych trzech miesiącach znów lądujecie z gotówką w kieszeni, której nie możecie zdeponować atrakcyjnie w kolejnej edycji promocji konta oszczędnościowego, bo Velo Bank będzie widział wasze 100 tys. zł, a właściwie już 102 tys. zł jako stare, a nie nowe środki, a promocja obowiązuje tylko na nowe.

Zmierzam do tego, że jak dopiero startujecie z przygodą z lokatami, śmiało biegnijcie do banku z czoła rankingu i zaróbcie swoje. Ale jak jesteście starymi wyjadaczami, w dodatku z wiekszą gotówką do bezpiecznego ulokowania, najczęściej lepszy interes zrobicie, kupując obligacje.

Weźmy Alior Bank jako ten z czołówki rankingu w grudniu. Nowy klient otrzyma tam 8 proc., ale stary, czyli taki, który już kiedyś skorzystał z promocji albo w ogóle jest klientem banku i ma tam konto, więc pieniądze na nim nie są nowe, dostanie już marną ofertę. Sama jestem takim przypadkiem, więc sprawdzam dla was i najlepsze, co mogę aktualnie dostać to:

  • max 4,8 proc. na lokacie na nowe środki;
  • max 3,5 proc. na stare środki na cztery miesiące i tylko do 50 tys. zł, 
  • ewentualnie 3 proc. na 12 miesięcy, 2,5 proc. na 6 miesięcy albo 2 proc. na 3 miesiące
  • mogę też skorzystać z konta oszczędnościowego, ale dostanę na nim 1 proc. do kwoty 200 tys. zł i 2 proc. od nadwyżki ponad tę kwotę.

I Alior nie jest jakimś wyjątkiem, poza specjalnym promocjami oprocentowanie wszędzie nie robi szału. Dla przykładu, w największym banku - PKO BP - standardowa lokata oprocentowana jest od 1 do 2,5 proc. w skali roku, a specjalna lokata mobilna jedynie na 4 proc. W drugim największym banku - Pekao S.A. standardowo lokata daje 3,25 proc. w sali roku.

Więcej wiadomości na temat pieniędzy można przeczytać poniżej:

Jak zamrozić niezłe oprocentowanie aż na trzy lata?

No to teraz siup do obligacji Skarbu Państwa, gdzie nikt nie stawia takich warunków, można zdeponować, ile się chce i nie trzeba się natrudzić - kupujesz i zapominasz.

Na jak długo? No właśnie raczej na długo, co dla jednych może być minusem, ale dla innych plusem, żeby nie szukać okazji znowu za kilka miesięcy.

Owszem, można kupić obligacje trzymiesięczne, ale one dają zarobić jedynie 3 proc. w skali roku, czyli za okres trzech miesięcy do zarobienia jest 0,75 proc. - nie umywa się do lokat, jeśli więc chcecie zainwestować na krótko, zdecydowanie biegnijcie po lokatę.

Zdecydowanie lepiej robi się, jeśli zdecydujecie się zdeponować pieniądze na dłuższe terminy. Już obligacje roczne nieźle wypadają. Za pierwszy miesiąc dostaniecie 5,75 w skali roku, w kolejnych miesiącach oprocentowanie może się zmienić, bo zależy od stopy referencyjnej NBP, która aktualnie wynosi właśnie 5,75 proc. i w 2025 r. radykalnie na pewno nie spadnie, jeśli w ogóle, czym straszył niedawno prezes NBP.

Owe 5,75 proc., które ewentualnie może spaść do 5,25 proc., a może i do 5 proc., jeśli jednak RPP się zaktywizuje, to nadal znacznie więcej niż dostaniecie na standardowej lokacie, bo na promocje nie możecie się już załapać.

Jeśli wiecie, że zaoszczędzonych pieniędzy nie będziecie potrzebować dłużej, można się skusić na obligacje dwuletnie. Choć prawda jest taka, że są one tylko pozornie bardziej atrakcyjne niż te roczne. W pierwszym miesiącu dają 5,9 proc. w skali roku, a potem stopa referencyjna NBP + 0,15 proc. Rzecz w tym, że o ile w pierwszym roku wyjdziecie na tym lepiej niż na obligacjach rocznych - o 0,15 pkt. proc. lepiej, o tyle drugi rok już na pewno będzie słabszy, bo i stopy na pewno już spadną.

Nie jest to jednak powód do ignorowania tej oferty - pamiętajcie, że jak stopy będą spadać, to i oferty oprocentowania lokat razem z nimi.

Nie da się zaklepać obecnego wysokiego oprocentowania na dłużej? Da się! Lokatą tego nie osiągniecie, bo te na dłuższe terminy mają bardzo słabą ofertę, ale tu na ratunek przyjdą obligacje trzyletnie, które dają stałe oprocentowanie przez cały okres na poziomie 5,95 proc.

Założę się, że żadna lokata bankowa w tym okresie trzech lat tyle nie da. Nawet bardzo zdeterminowany poławiacz promocji tyle nie osiągnie, gdyby skakał z promki na kromkę co trzy miesiące, bo musiałby złapać przynajmniej 12 promocji i regularnie skakać z jednej na drugą. Już dziś byłoby to ledwo możliwe, bo zgodnie z grudniowym rankingiem HREIT aktualnie jest 13 ofert powyżej 5,95 proc. W ciągu najbliższych trzech lat stopnieją one jednak tak, że będziemy je liczyć najwyżej na palcach jednej ręki, bo RPP będzie ciąć stopy.

REKLAMA

To jeszcze jedna perspektywa. RPP będzie ciąć stopy procentowe, bo inflacja będzie spadać. To z kolei uczyni obligacje indeksowane inflacją mniej atrakcyjnymi niż w poprzednich latach, ale nadal jest to niezły wybór. Najpopularniejsze jeszcze niedawno obligacje czteroletnie, dają w pierwszym roku aż 6,3 proc. Potem już słabiej, bo inflacja + marża 1,5 proc. Ale zakładając nawet, że inflacja spadnie do akceptowalnego wychylenia celu inflacyjnego, czyli 3,5 proc., to nadal daje 5 proc. - całkiem nie do pogardzenia. To właściwie więcej niż średnie oprocentowanie lokat zakładanych przez Polaków obecnie przy wymarzonych warunkach do znacznie wyższych zarobków.

Podsumowując, jak już biegniecie do banku zakładać lokatę, to biegnijcie spokojnie dalej, o ile macie czas i nerwy, by spełnić stawiane przez bank warunki, nie macie zbyt dużo kasy i nie byliście jeszcze dotąd w tym banku. Ale jak nie przejdziecie przez sito promocyjnego regulaminu, postawcie na obligacje, zamiast dać się zepchnąć do półki ze standardowymi ofertami bankowymi.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA