REKLAMA

Tak, to prawda, kupujemy już nawet rudery na zadupiu. Ceny mieszkań szybują na wyżynach absurdu, a desperacja rośnie

Ceny mieszkań ani myślą spadać. Ba, wygląda na to, że Polacy przestali wierzyć, że to może wkrótce nastąpić. A to bardzo zła wiadomość, bo w ten sposób ceny mieszkań mogą wymknąć się spod kontroli. Widzieliście, o ile w ciągu roku zdrożały w Gdyni?

wegiel-brak-cementu-budowlanka
REKLAMA

Ceny mieszkań rosną coraz szybciej. Z danych NBP wynika, że w drugim kwartale wzrost wyniósł 10 proc. rok do roku. W większości polskich miast drożały w dwucyfrowym tempie, a spadły jedynie w Opolu.

REKLAMA

Bartosz Turek Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments uważa jednak, że może to być efekt wysokiej bazy sprzed roku.

Rok wcześniej w Opolu bank centralny zanotował 10-proc. podwyżkę cen mieszkań nowych i to w ciągu zaledwie kwartału

– wskazuje.

Biorąc pod uwagę ceny mieszkań na siedmiu największych rynkach w Polsce (Gdańsk, Gdynia, Kraków, Łódź, Poznań, Warszawa i Wrocław) przeciętna cena transakcyjna mieszkania na rynku pierwotnym wzrosła o ponad 11 proc., a na rynku wtórnym o 9 proc.

 class="wp-image-1513168"

Do największych podwyżek doszło w Gdyni, gdzie ceny poszybowały rok do roku aż o 24 proc., w Lublinie mieszkania zdrożały o 19 proc., a w Gdańsku, Szczecinie i Zielonej Górze o 16 proc.

Nie powinno być zaskoczeniem, że bardzo wysoki popyt na nieruchomości przełożył się w ostatnich miesiącach na rosnące ceny. Wszystko to dzieje się dlatego, że chętnych do zakupu mieszkań jest więcej niż mieszkań dostępnych do sprzedaży

– uważa Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments.

Pamiętacie, jak pod koniec czerwca Agata Kołodziej alarmowała, że Polacy kupują już rudery na zadupiu?

Klienci kupują praktycznie wszystko, nawet mieszkania w kiepskich lokalizacjach i w złym stanie. Owładnięci nieruchomościowym szaleństwem Polacy są przekonani, że inwestycja w nieruchomości to bezpieczna lokata kapitału, ale mogą się srogo zawieźć. 

Teraz te informacje znajdują potwierdzenie w oficjalnych statystykach. W drugim kwartale metr kwadratowy nowego mieszkania zdrożał o 2 proc., natomiast z rynku wtórnego 2,5-krotnie więcej. 5-proc. skok cen z drugiej ręki w opinii Bartosza Turka może być rezultatem nadrabiania zaległości, bo wcześniej wzrosty cen mieszkań były wyraźnie wolniejsze niż nowych.

 class="wp-image-1513180"

Czy wzrost cen mieszkań w końcu spowolni?

Zła informacja jest taka, że gdyby to tempo się utrzymało, to za rok mieszkania używane byłyby o ponad 20 proc. droższe niż dziś

– zauważa Bartosz Turek.

Jego zdaniem jest to jednak mało prawdopodobne, bo dynamiczny wzrost cen, z którym mamy czynienia od początku roku zawdzięczamy przede wszystkim większej dostępności kredytów i zniesieniu obostrzeń wprowadzonych w związku z wybuchem trzeciej fali covida.

Polacy zapragnęli zrealizować marzenia o zakupie mieszkania, które wcześniej przez długi czas odwlekali na później

– wskazuje.

Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że popyt najbardziej wzrósł w maju, gdy w przeliczeniu na jeden dzień roboczy do banków trafiało średnio 2,5 tys. wniosków kredytowych. W kolejnych było ich już wyraźnie mniej.

Zdaniem Bartosza Turka, jeśli hipoteza o normalizacji popytu jest słuszna, wzrosty cen w kolejnych miesiącach spowolnią.

Czas pokaże czy tak faktycznie będzie. Bez wątpienia byłby to lepszy dla rynku scenariusz

– podkreślił.

W ocenie Bartosza Kurka dalszy wzrost cen mógłby doprowadzić do groźnej sytuacji, gdy ceny mieszkań rosłyby znacznie szybciej niż pensje rodaków

 class="wp-image-1513177"

Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors, wskazuje jednak, że różnica między średnią ceną metra kwadratowego w siedmiu największych miastach a dochodami netto pary o przeciętnych dochodach wynosiła w drugim kwartale 2021 r. 1057 zł. Dla porównania w czwartym kwartale 2017 r. było to tylko 119 zł.

Ekspert Expandera odniósł się do spekulacji o dojrzewającej na rynku mieszkaniowym bańce cenowej.

I dodaje, że chodzi o sytuację, gdy nie mają znaczenia dochody mieszkańców w okolicy ani ile można zyskać na wynajmie.

REKLAMA

I ocenia, że istnieje znaczne ryzyko ziszczenia takiego scenariusza, ponieważ nowe mieszkania drożeją średnio o 12 proc. rocznie, oprocentowanie lokat bankowych jest bliskie zera, a inflacja dobiła ostatnio do 5 proc.

Posiadający oszczędności chcą je ochronić przed utratą wartości. Kupują więc mieszkania

– wskazuje analityk Expandera.
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA