Uczciwie płacisz abonament RTV? Witaj w kręgu frajerów
Wiedzieliście, że wystarczy posiadać telefon, żeby mieć obowiązek płacenia abonamentu RTV? Udowadnianie nieposiadania telewizora czy radia to żadna strategia. Tylko po co płacić, skoro te pieniądze wcale nie idą na publiczne radio czy telewizję, bo stały się zakładnikiem w politycznej wojence. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji powiedziała właśnie, że wszystko, co od was zabrała, chowa głęboko do szuflady i nikomu nie da.
To oczywiście element wojny o media publiczne pomiędzy starą a nową władzą. A KRRiTV jest pod kontrolą tej starej. I co? Dziś już może nikt nie okupuje budynków TVP, ale wojna trwa nadal i teraz idzie strategia na finansowe wykrwawienie.
Pieniędzy nie oddamy
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ogłosiła bowiem, że pieniędzy zebranych od Polaków z abonamentu RTV nie przekaże telewizji publicznej, tylko odda je do sądowego depozytu, by to sąd zdecydował, komu je przekazać - informuje „Gazeta Wyborcza”. A mówimy o 158 mln zł.
I co teraz? Na razie jeszcze nic. Telewizja i radio pod rządzami nowych władz ciągle nadają. Ba! Masowo zatrudniają, ale pierwsze kłopoty już się pojawiają. Presserwis donosi, że nowe władze telewizji ze względu na brak środków zdecydowały o nie płaceniu faktur powyżej 25 tys. zł brutto, więc kontrahenci telewizji mają się z pyszna.
Jeszcze ciekawsze, że wcześniej miały zostać zablokowane płatności powyżej 100 tys. zł brutto, ale limit ten został szybko i radyklanie obniżony, czyli jest coraz gorzej.
A więc wojna na finansowe wykrwawienie. Zastanawiacie się, po co w takim razie płacić abonament, skoro wasze pieniądze żadnej misji publicznej nie finansują? Nic dziwnego. I tak czuje się teraz kawał Polski, bo abonament płaci 35 proc. osób do tego zobowiązanych.
Czytaj więcej o abonamencie RTV:
Masz smartfona? Płać!
A to i tak mało. Reszta ma to w nosie i zwykle mówi, że nie ma w domu telewizora ani radia, a z mediów publicznych nie korzysta, więc nie płaci. Czasem to prawda, czasem nie, ale to w sumie i tak nie ma znaczenia, szczególnie w świetle niedawnego orzeczenia Naczelnego Sądu Administracyjnego. Stwierdził bowiem, że wcale nie musisz mieć radia ani telewizora, żeby w świetle prawa być zobowiązanym do opłacania abonamentu, wystarczy, że masz smartfon, bo to przecież też jest odbiornik. I nie ma też znaczenia, czy z niego korzystasz do odbierania mediów publicznych, czy nie. Ważne, że teoretycznie możesz to zrobić.
To co, od jutra płacimy wszyscy? Tylko znowu wraca pytanie, po co, skoro te pieniądze nie trafiają tam, gdzie powinny? To marna motywacja.
Wyrok NSA powinien być jednak straszakiem. Tylko trudno się bać, skoro Poczta Polska, która odpowiada za ściąganie abonamentu, sama chyli się ku upadkowi.
Kilka miesięcy bajzlu, ale potem nikt nie ucieknie
Obstawiam więc, że to raczej ostatnie tchnienie opłaty zwanej abonamentem RTV - tu już nic nie wychodzi, ani nie ma jak jej ściągać od wszystkich, ani nie ma kto pilnować tego, kto ma płacić, ani nawet zebranych jakimś cudem pieniędzy nie da się przekazać tam, gdzie powinny być.
A więc obstawiam, że będzie tak: w ciągu najbliższych miesięcy ściągalność abonamentu jeszcze spadnie, w mediach publicznych nastanie w końcu jakiś spokój i wtedy będzie można zabrać się za likwidację abonamentu i zastąpienie go powszechną opłatą audiowizualną ściągną razem z PIT. Od tych, co niby nie mają też smartfona.