Tego dnia polskie banki przeżyją wstrząs. Klienci nie mają powodów do niepokoju. Wręcz przeciwnie
Właśnie dowiedzieliśmy się, że tego dnia TSUE wyda wyrok, który z dużym prawdopodobieństwem doprowadzi banki do płaczu. I kilku urzędników, którzy martwią się zbyt dobrą passą frankowiczów, również. Ciekawe, czy będą na to gotowi, bo można było zakładać, że ta gilotyna spadnie raczej ze dwa miesiące później.
Chodzi mi o wyrok TSUE w sprawie w sprawie C-520/21. Niewiele to mówi, więc spieszę wyjaśnić, że to ten wyrok, który ma po latach w końcu rozwiać wątpliwości, czy bankom należy się wynagrodzenie za korzystanie z kapitału w sytuacji, kiedy sąd uzna umowę kredytu frankowego za nieważną. To ten sam wyrok, którego tak boją się zarówno bankowcy, jak i szef KNF, który straszy jakimś gigantycznym kryzysem.
Aby mu zapobiec, kilku urzędników miało wpaść ponoć na pomysł, by zysk frankowicza z wygranej w sądzie obłożyć podatkiem w wysokości aż 100 proc. Ta wersja jest już raczej nieaktualna i był to raczej przeciek jednego z kilku pomysłów, jak uchronić banki przed TSUE.
Sądny dzień dla polskich banków uwikłanych w kredyty frankowe
A że banki chronić jakoś będzie trzeba (przede wszystkim według nich samych) wiadomo stąd, że w lutym poznaliśmy już opinię Rzecznika Generalnego TSUE w tej sprawie. I opinia ta była miażdżąca dla banków tak bardzo, że nikt się tego nie spodziewał. Rzecznik uznał bowiem, że nie dość, że banki nie mają prawa do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, jeśli kredyt frankowy zostanie unieważniony, to prawo do takiego wynagrodzenia ma sam frankowicz i może jeszcze wyciągnąć rękę po dodatkowe pieniądze do banku.
Smaczku dodaje fakt, że sprawa ta dotyczy nie jakiegoś tam zwykłego Kowalskiego, ale Arkadiusza Szcześniaka, prezesa stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu i to właśnie on pozwał Bank Millennium o wynagrodzenie za korzystanie z jego kapitału.
A teraz najlepsze: opinia Rzecznika Generalnego nie jest jeszcze niczym wiążącym, ale jest w około 90 proc. przypadków podzielana przez Trybunał Sprawiedliwości UE. Dlatego właśnie jego wyrok zaplanowany na 15 czerwca, z wielką dozą prawdopodobieństwa może okazać się dla banków masakrą.
Ciekawe, co na to sami bankowcy i urzędnicy, którzy uwijają się z jakąś ustawą, która byłaby dla bankowców poduszką bezpieczeństwa, bo termin w połowie czerwca jest dla nich zapewne zaskoczeniem. Opinią Rzecznika Generalnego TSUE została bowiem wydana 16 lutego, a najczęściej samo orzeczenie Trybunału następuje ok. pół roku po otrzymaniu opinii i tego samego oczekiwano i tym razem. Wypadało więc gdzieś w połowie sierpnia, będzie jednak dwa miesiące wcześniej.
Wygląda więc na to, że urzędnicy w KNF będą musieli się pospieszyć, jeśli chcą ustawą zahamować zapędy frankowiczów, których TSUE w połowie czerwca zapewne jeszcze bardziej rozochoci. A KNF się martwi nie na żarty, bo według komisji wyrok TSUE zgodny z opinią Rzecznika Generalnego z lutego oznaczałby straty polskiego sektora bankowego sięgające 100 mld zł.Czy to dużo? Bardzo.
Skoro jesteśmy przy podliczaniu banków: na biednego nie trafiło
Wakacje kredytowe, które tak uderzyły w sektor bankowy po kieszeni, kosztowały je 13 mld zł. A że zostały zaksięgowane jednorazowo w lipcu, można było pokazywać, jakie to trzęsienie ziemi da banków. Ba! Do tego jeszcze doszło kilka miliardów kosztów z tytułu wzmocnienia Funduszu Wsparcia Kredytobiorców i Systemu Ochrony Banków Komercyjnych, co łącznie obciążyło banki ok. 20 mld zł.
W całym 2022 r. zarobiły 12,5 mld zł – wynika z danych KNF. Tyle wyniósł zysk netto działających w Polsce banków. Dla porównania w 2021 r., kiedy nie było wakacji kredytowych i tych innych dodatkowych obciążeń, zysk wynosił tylko 6,5 mld zł, czyli ponad dwukrotnie mniej. Straszne wakacje i sięganie do portfela banków przez rządzących nie zrobiło bankom strasznej krzywdy. Na marginesie przypomnę, że prognozy Związku Banków Polskich mówiły, że w 2022 r. zysk netto będzie jeszcze niższy niż w 2021 r. i wyniesie zaledwie 4,8 mld zł.
To oczywiście zasługa wysokich stóp procentowych i wysokich rat, jakie spłacacie. I to ciągle bankom procentuje - tylko w styczniu i lutym 2023 r. zysk netto wzrósł do 5,9 mld zł wobec zaledwie 3,8 mld zł w tym samym okresie tłustego i tak 2022 r. No ładnie, ładnie. I teraz zaczynają się lamenty, że marża odsetkowa zaraz przestanie rosnąć i banki nie będą zarabiać jeszcze więcej. Ale zaraz zaraz? Czy to problem?
Problemem byłoby, gdyby ta marża odsetkowa zaczęła ostro zjeżdżać, tak samo ostro jak wcześniej rosła wraz z decyzjami RPP. A nie będzie. Skąd wiem? Niby nikt nie wie, jak szybko i kiedy będą spadały stopy procentowe w Polsce, ale jednak…
Jak i kiedy będą spadały stopy procentowe?
Ministerstwo Finansów sugeruje, że wie, a przynajmniej musi coś założyć w miarę wiarygodnie i właśnie w Wieloletnim Planie Finansowym Państwa założyło, że w 2024 r. główna stopa NBP spadnie z obecnych 6,75 proc. zaledwie do 5,9 proc. (średniorocznie), a WIBOR ledwo do 6,1 proc.
W 2025 r. nadal nie będzie ostrego zjazdu, bo WIBOR ma zejść do 5 proc., a stopa referencyjna średnio do 4,8 proc. Do przedpandemicznej rzeczywistości niskich stóp wciąż są lata świetlne. I to wciąż bardzo dobre warunki dla sowitych zysków banków.
Dlaczego ja o tym? Wyliczam, żeby odnieść się do tych 100 mld zł, co to banki stracą, jak TSUE orzeknie przeciw nim. Tylko po pierwsze, od tego należałoby odliczyć rezerwy, jakie na franki banki już zawiązały i trzymają, żeby oddawać kredytobiorcom w razie przegranej w sądzie. Na koniec 2022 r. rezerwy te wynosiły już 28 mld zł i to podliczając tylko osiem giełdowych banków.
Jedna trzecia tego kosztu już jest z głowy. Reszta nie będzie księgowana na raz, jak wakacje kredytowe, ale będzie spływać przez lata - te lata, kiedy banki nadal będą bardzo dużo zarabiać na wysokich stopach procentowych. Gdyby liczyć tempo zawiązywania rezerw podobne jak dotychczas, czyli jakieś 10-11 mld zł rocznie, brakujące 70 mld powinny zebrać za siedem lat.
To w sumie całkiem odpowiedni czas, biorąc pod uwagę, kiedy trzeba będzie wysupłać, bo sprawy frankowe nie spłyną od razu, a sam proces też trwa kilka lat (kilka lat właściwie czeka się na pierwszą rozprawę).