REKLAMA

Bogate złoża w Polsce. Śpimy na miliardach!

Najpierw był gaz łupkowy, potem zaczęliśmy coś przebąkiwać o uranie. Ale okazuje się, że to nasze złoża srebra mogą wysunąć Polskę na światowy szczyt. Najnowszy raport Mineral Commodity Summaries 2024 w pierwotnej wersji nie pozostawiał żadnych złudzeń: kraj nad Wisłą wspiął się na pierwsze miejsce, jeżeli chodzi o liczbę złóż. Teraz już wiadomo, że doszło do pomyłki i aż tak dobrze to nie ma. Ale narzekać też nie mamy prawa - przy obecnych rekordowych notowaniach srebra nasze złoża wyceniane są na ponad 200 mld zł.

srebro-energia-sloneczna-transformacja-energetyczna
REKLAMA

Prawda jest taka, że z tym srebrem zawsze u nas było dobrze. Od 2011 r. tytuł największego producenta na świecie z dumą dzierży KGHM Polska Miedź. Już w 2016 r. Państwowa Służba Geologiczna informowała, że nasz kraj ma największe przewidywane gospodarcze zasoby srebra w Europie, szacowane na ok. 107 tys. ton. 

REKLAMA

Sprawa ostatnio wróciła wraz z najnowszym raportem amerykańskiej służby geologicznej USGS „Mineral Commodity Summaries 2024”, który stwierdził w pierwotnej wersji, że nasze zasoby srebra mogą wynosić ok. 170 tys. ton, co zostawiało resztę świata daleko w tyle. Drugie w tym zestawieniu Peru ma złoża szacowane na ok. 60 tys. ton srebra. Z kolei produkcją srebra na poziomie 1300 ton w 2023 r. sprawiła, że Polska wskoczyła na szóste miejsce, ustępując jedynie Meksykowi (6300 ton), Chinom (3600 ton), Peru (3100 ton), Chile (1600 ton) i Australii (1400 ton).

Po dokonanych jednak korektach na początku marca, autorzy raportu poprawili swoje dane i wyszło im, że nasze złoża szacowane są jednak na znacznie mniej, bo na 63 tys. ton. I spadliśmy z pozycji lidera na piąte miejsce na świecie: za Peru (110 tys. ton), Australią (94 tys. ton), Rosją (92 tys. ton) i Chinami (72 tys. ton).

Srebro: złoża warte tyle co trzy deficyty budżetu krajowego

Po aktualizacji danych przez Amerykanów wychodzi, że wcale nie jesteśmy aż tak dużą potęga światową, jeżeli chodzi o nasze złoża srebra. Ale powodów do narzekania też specjalnie nie mamy. Spore złoża srebra są zwłaszcza w monoklinie przedsudeckiej i basenie północnosudeckim, szczególnie w okolicach Lubina, Polkowic i Głogowa. A cena srebra ostatnio pnie się tylko w górę.

Od końca lutego br., kiedy jeszcze jedna uncja srebra kosztowała mniej niż 23 dol. jesteśmy świadkami tendencji zwyżkowej, w efekcie czego srebro obecnie jest najdroższe od 2013 r. Uncja zaś wyceniana jest na blisko 30 dol. (gram obecnie wychodzi po ok. 3,73 zł). Przy takich stawkach polskie złoża wyceniane są nawet na blisko 235 mld zł. Jak wyliczają analitycy: to kwota, która mogłaby bez problemu pokryć deficyt budżetowy Polski, który w 2024 r. zgodnie z szacunkami Ministerstwa Finansów ma wynieść 184 mld zł. Z tego srebra w takiej sytuacji sporo by nam jeszcze zostało.

Dzięki temu łatwiej będzie nam z transformacją energetyczną?

Te wzrosty cenowe srebra mają swoje powody. Popyt na srebro rośnie wtedy (i tym samym jego cena też), kiedy puchnie energia słoneczna. Srebro bowiem ma unikalne właściwości, które odgrywają kluczową rolę w poprawie wydajności paneli fotowoltaicznych. Tymczasem analitycy BloombergNEF przewidują, że w 2024 r. wzrost mocy słonecznych wyniesie 574 GW. W sumie do 2030 r. elektrownie słoneczne mają na całym świecie odpowiadać za 880 GW. 

Więcej o srebrze przeczytasz na Spider’s Web:

REKLAMA

Tylko w Polsce na koniec lutego br. moc zainstalowana instalacji fotowoltaicznych wyniosła łącznie 17,2 GW. Energia słoneczna już teraz stanowi ok. 60 proc. naszego OZE. Jeżeli chodzi o polski miks energetyczny, to do paneli słonecznych - jak wykazuje to Przegląd Węglowy od Fundacji Instrat za luty 2024 r. - na razie należy tylko 2,9 proc. udziałów. Za to wiatr (19,5 proc.) coraz bardziej dogania węgiel brunatny (19,8 proc.).

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA