REKLAMA

Złoty zyskuje, giełda rośnie. Rynek obstawia wynik wyborów w Polsce?

Od kilku dni mamy na polskim rynku finansowym sytuację bardzo rzadko spotykaną. Dość nagle zaczęły drożeć tak właściwie wszystkie krajowe aktywa finansowe, czyli w górę idą akcje na giełdzie, zyskuje złoty, większym zainteresowaniem cieszą się też polskie obligacje skarbowe. Minister finansów we wtorek sprzedał na aukcji obligacje za ponad 11 mld zł, co jest kwotą największą od blisko 10 lat. WIG20 urósł od początku tygodnia już o ponad 6 proc. Dolar potaniał u nas w tydzień o blisko 20 groszy. Fot. Gsign76 / Shutterstock.com

Złoty zyskuje, giełda rośnie. Rynek obstawia wynik wyborów?
REKLAMA

Wszystko to jest wyraźnie skorelowane z poprawą nastrojów na rynkach światowych, ale pojawiają się też głosy o tym, że zaczęła się gra pod zwycięstwo opozycji w wyborach i zmianę rządu w Polsce. Brzmi to bardzo zaskakująco, bo przez wiele ostatnich lat można było się przekonać, że polska polityka nie ma absolutnie żadnego przełożenia na rynki finansowe i że nie reagują one na nic politycznego, z wynikami wyborów włącznie.

REKLAMA

Podejrzewam, że wynikało to z głębokiego przeświadczenia inwestorów, że niezależnie od wyniku każdych kolejnych wyborów, po nich będzie mniej więcej tak samo, jak przed nimi, przynajmniej jeśli chodzi o politykę gospodarczą państwa.

Teraz jednak może być inaczej, bo mamy jeden temat, którego w poprzednich latach nie było, a który faktycznie inwestorom na rynkach finansowych może robić różnicę. Chodzi o dostęp do funduszy europejskich.

Obecnie rząd Prawa i Sprawiedliwości jest w wyraźnym konflikcie z Komisją Europejską, co więcej nie zdradza najmniejszej ochoty na to, aby ten konflikt jakoś zakończyć. Wręcz przeciwnie, kampania wyborcza tej partii obfituje w akcenty antyunijne, a także antyniemieckie. Wkład Polski w prace Unii Europejskiej jest niewielki, często za to słychać, że na coś się nie zgadzamy, protestujemy, albo będziemy coś blokować. Jednocześnie rząd nie wykazuje żadnych umiejętności wynegocjowania czegokolwiek, tak jak potrafią to robić Węgrzy, którzy nominalnie są chyba jeszcze bardziej antyunijni, ale jednocześnie według doniesień medialnych są znacznie bliżej wynegocjowania sobie dostępu do unijnych pieniędzy. Ewentualna zmiana rządu w Polsce mogłaby tę sytuację zasadniczo zmienić.

Inwestorzy zainteresowali się polityką

Oczywiście aby odblokować dostęp do Europejskiego Funduszu Odbudowy, Polska nadal musi spełnić szereg uzgodnionych dawno temu kamieni milowych, z naprawą sądownictwa włącznie, więc nic się tu nie stanie w ciągu, dajmy na to tygodnia, ale rynkom często wystarczy pozytywna perspektywa – zmiana scenariusza bazowego. W tym przypadku wystarczyłoby zapewne, aby zmienił się klimat polityczny, język wypowiedzi i pojawiła polityczna wola zakończenia wszystkich konfliktów z Brukselą.

Więcej na temat wyborów parlamentarnych w Polsce

Po drugie znacznie łatwiej byłoby w takiej sytuacji spełnić warunki niezbędne do tego, aby móc korzystać ze zwykłych funduszy unijnych zaplanowanych na lata 2021-27. Na razie mamy do nich bardzo ograniczony dostęp

Z punktu widzenia rynku finansowego to, czy pieniądze będą płynąć do nas z Brukseli, ma znaczenie także dlatego, że taki przepływ w naturalny sposób umacnia złotego i poprawia nasz bilans płatniczy z zagranicą. Ma też pozytywny wpływ na politykę fiskalną, bo potencjalnie zmniejsza potrzeby pożyczkowe, które akurat w 2024 będą rekordowo duże. Faktycznie tym razem rynek może nie być tak obojętny na wynik wyborów, jak to bywało w przeszłości.

Do tego dochodzi druga interesująca hipoteza dotycząca polityki pieniężnej. Zgodnie z nią władze monetarne, które do tej pory starały się pomagać rządowi i wspierać politykę gospodarczą, mogą być mniej chętni do wspierania nowego rządu, czyli mogą nieco zaostrzyć politykę pieniężną i na przykład przestać obniżać stopy procentowe. Albo obniżać je wolniej, niż rynek do tej pory oczekiwał. Scenariusz z nieco wyższymi stopami również powinien umacniać złotego.

Zmiana władzy może też dawać inwestorom nadzieje na zahamowanie tego, co agencje ratingowe elegancko nazywają „erozją ram instytucjonalnych w państwie”, wskazując, że jest to jedno z największych ryzyk dla ratingu Polski w przyszłości.

Spekulanci już zajmują pozycje

Oczywiście rynkowa gra pod zmianę rządu jest mocno ryzykowna, bo taka zmiana po wyborach też może przebiegać według kilku wariantów. Możliwe, że PiS utrzyma się przy władzy, ale będzie musiał dobrać sobie koalicjanta. Tym koalicjantem może być zarówno głęboko antyunijna Konfederacja, jak i zupełnie prounijna Trzecia Droga. Co więcej, obydwa te ugrupowania mogą też stworzyć rząd z Koalicją Obywatelską. W przypadku Trzeciej Drogi możliwy jest też rząd z udziałem KO i Lewicy. Są to więc aż cztery scenariusze, z których każdy dzisiaj jest prawdopodobny i każdy może mieć inny wpływ na relacje z Unią Europejską.

Z drugiej strony to, że skutek polityczny tych wyborów jest tak niepewny i w grze jest aż tyle wariantów powoduje, że ci bardziej spekulacyjnie nastawieni inwestorzy faktycznie mają pod co grać. Ryzyko wydaje się duże, a w przypadku dużego ryzyka także nagrody w postaci zysków na rynku potrafią być spore. Przy tym wszystkim warto zauważyć, że możliwa jest też zupełnie odwrotna interpretacja tego, co się dzieje.

Trzeba też pamiętać, że złoty się umacnia akurat wtedy, kiedy zyskuje też euro do dolara, dolar generalnie traci i zaczęły też drożeć amerykańskie obligacje. To idealne otoczenie do tego, aby złoty zyskiwał, więc nie musi to wcale mieć cokolwiek wspólnego z polską polityką.

Widok wyraźnie drożejących spółek Skarbu Państwa na giełdzie może miłośnikom polityki kojarzyć się jednoznacznie, ale przecież w tym samym momencie drożeją też akcje na większości giełd europejskich i w USA. Jednym słowem, nie jesteśmy wyjątkiem. Wszystko to, co się dzieje, można tłumaczyć tym, co widać w naszym otoczeniu.

Rynek gra pod wybory? Wkrótce się przekonamy

Żeby było ciekawiej, te wszystkie czynniki nie muszą się wykluczać. Mogą się za to nawzajem wzmacniać. Złoty może się umacniać, a akcje drożeć, bo generalnie jest akurat dobry moment do tego na rynkach światowych, ale też jednocześnie ruchy te mogą być wzmacniane oczekiwaniami dotyczącymi polityki i wyborów. Czemu nie.

Jak było naprawdę przekonamy się zapewne po wyborach, w momencie, w którym będzie jasne, kto naprawdę będzie tworzyć nową koalicję rządową. Jeśli złoty i giełda rosną pod prounijną zmianę, wtedy w tym momencie powinny zacząć spadać na zasadzie „kupowania plotek i sprzedawania faktów”. Jeśli wywoła to wzrosty, wtedy będzie wiadomo, że wcześniej rynek pod to nie grał.

Natomiast w przypadku pozostania PiS przy władzy rynek powinien spaść, jeśli teraz obstawia scenariusz zmiany. Jeśli natomiast go nie obstawia (czyli obecne wzrosty wynikają wyłącznie z tego, co dzieje się na rynkach globalnych), to po wyborach na rynku zapewne nic się nie wydarzy, czyli wtedy będzie tak, jak zwykle.

REKLAMA

Rafał Hirsch – dziennikarz ekonomiczny, nagradzany między innymi przez NBP (Najlepszy dziennikarz ekonomiczny 2008) i Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych (Heros Rynku Kapitałowego 2012). Współtwórca m.in. TVN CNBC i next.gazeta.pl. Obecnie współpracownik Business Insidera i Tok FM. 

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA