REKLAMA
  1. bizblog
  2. Obserwator Finansowy

Zdemolowana gospodarka, kryzys finansowy. Palestyna w tragicznym stanie

O tym, czym charakteryzuje się gospodarka w Strefie Gazy i Zachodnim Brzegu, jak wpływa na nią wojna, skąd środki w palestyńskim budżecie oraz o innych ważnych czynnikach – mówi prof. Rabeh Morrar z An-Najah National University na Zachodnim Brzegu.

02.07.2024
9:10
Zdemolowana gospodarka, kryzys finansowy. Palestyna w tragicznym stanie
REKLAMA

Autor: Katarzyna Zarzecka, Obserwator Finansowy

REKLAMA

Temat konfliktu na Bliskim Wschodzie od ponad siedmiu miesięcy jest obecny w codziennych relacjach w mediach i szeroko omawiany od strony politycznej. Nie zagłębia się jednak w sytuację gospodarczą tych obszarów. Rozmawiając z palestyńskim akademikiem, oddajemy głos tym, których sprawa bezpośrednio dotyczy. Dla większej przejrzystości warto zacząć, o jakim obszarze mówimy – terytoria palestyńskie (Palestyna) dzieli się na dwie części: Zachodni Brzeg (ang. West Bank) i Strefę Gazy. Warto przy tym zaznaczyć, że ziemie te nie są połączone i oddziela je Izrael, który nie zezwala na budowę i eksploatację portów lotniczych oraz morskich na terenach palestyńskich.

Wchodząc w tematy ekonomiczne wartościowe są dane, które ułatwiają zobrazowanie i zrozumienie poruszanych kwestii: Strefę Gazy i Zachodni Brzeg zamieszkuje 5,044 mln Palestyńczyków, natomiast populacja izraelska wynosi 9,558 mln (dane Banku Światowego, 2022 r.). PKB per capita na terenach palestyńskich oscylowało na poziomie 3789 dol., a w Izraelu – 54931 dol. Zgodnie z kwietniowym raportem MFW, wzrost realnego PKB dla Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy w 2021 r. wyniósł 7 proc., 4,1 proc. – w 2022 r., a w 2023 r. – już minus 6,1 proc. Na lata 2024 i 2025 nie ma możliwości stworzenia projekcji.

Kryzys w Palestynie

Katarzyna Zarzecka: Czasem dyskutując o sytuacji politycznej czy ekonomicznej, zapominamy o człowieku. Jak zatem wygląda obecna sytuacja z perspektywy ludzi po wybuchu wojny z 7 października 2023 r. (jako skrót: 7 października, który jest w powszechnym użyciu)?

Rabeh Morrar: Po 7 października wszystko dramatycznie się zmieniło. Sytuacja w Strefie Gazy jest dla każdego oczywista. Na Zachodnim Brzegu wszędzie są punkty kontrolne armii izraelskiej (checkpointy), np. jest tylko jedna droga wyjazdu z Nablusu do Ramallah lub innych miejsc, gdzie znajduje się checkpoint, na którym trzeba stać 2–3 godziny, a czasem pół dnia. Także rolnicy mają bardzo ograniczone możliwości aktywności (np. w Dolinie Jordanu). Do tego sytuacja z samymi uzbrojonymi osadnikami izraelskimi, dochodzi bowiem do niszczenia mienia, ale także upraw. Obecnie każdy na Zachodnim Brzegu jest przerażony, a sytuacja bardzo skomplikowana. Tworzy się kryzys humanitarny. Oczywiście, nie jest tak samo, jak w Gazie. Pojawia się problem z dostępem do pracy. Dla przykładu, mieszkam bowiem w Nablusie, a pracuję w Ramallah – od 6-7 miesięcy, byłem w pracy tylko kilka dni. Straciłem przez to ważne źródło dochodu.

Poziom bezrobocia pozostaje bardzo wysoki – 150 000 pracowników palestyńskich pracowało w Izraelu (głównie sektor infrastruktury i rolniczy) – przynosiło to około 315 mln dol., co jest bardzo ważne dla palestyńskiej gospodarki. Grupa ta generowała około 15–20 proc. palestyńskiego PKB. Od wybuchu wojny rząd izraelski zakazał dostępu do rynku pracy dla Palestyńczyków i od tego czasu te osoby nie znalazły zatrudnienia.

Inną ważną kwestią zarówno ekonomiczną, jak i od strony społecznej, jest fakt, że tysiące naszych studentów od siedmiu miesięcy uczy się online. Na Najah University mamy ponad 5 tys. palestyńskich studentów, którzy mieszkają w Izraelu, mając jego obywatelstwo. Wynajmowali mieszkania, robili zakupy w Nablusie – odbiło się to na lokalnym handlu. Wpłynęło na to też niemożność dokonywania zakupów przez przyjeżdżające osoby z Izraela, przez checkpointy stało się to praktycznie niemożliwe. Co więcej, studenci wynajmują pokoje, na które obecnie przez zmianę sytuacji ekonomicznej ich nie stać (koszt to 400 dol. miesięcznie za pokój).

Jeśli mówimy o szkołach, dzieci chodzą do niej tylko dwa–trzy razy w tygodniu na całym Zachodnim Brzegu, reszta zajęć odbywa się online. Część z nich nie ma dostępu do sprzętu komputerowego. Tak naprawdę uczniowie i studenci nie uczą się od siedmiu miesięcy. Skomplikowane są też implikacje nauki zdalnej.

Kolejny aspekt – ludność cywilna doświadcza działań wojennych. Niektórzy umierają, niektórzy są ranni, wpływa to na poziom stresu w społeczeństwie jako część codziennej rzeczywistości.

Jak wygląda obecna sytuacja gospodarcza terytoriów palestyńskich, zarówno na Zachodnim Brzegu, jak i w Gazie (czy można mówić o jakichkolwiek połączeniach gospodarczych między nimi)? Jakie są skutki wojny z 7 października 2023 r. dla obu obszarów? Raporty MFW podają, że w Gazie na obszarach przybrzeżnych aktywność gospodarcza spadła o 80 proc., wraz ze stratami w ludności cywilnej lub infrastrukturalnymi.

Nie będę mówił dużo o sytuacji ekonomicznej w Strefie Gazy, bo jest jasne – brak żywności, brak pracy, niedobory wszystkiego. Cała gospodarka jest zniszczona; infrastruktura, miasta. Usługi publiczne i te podstawowe są niedostępne. Woda i elektryczność są w bardzo minimalnej ilości. Ludzie umierają z głodu. Z powyższych względów nie możemy mieć szczegółowych danych ani szacunków.

Sytuacja na Zachodnim Brzegu jest nieco inna, skutki wojny nie są takie same, ponieważ wpływ nie był identyczny jak w Gazie. Bezrobocie cały czas rośnie – są to już bardzo duże liczby. Nawet jeśli ludzie mają pracę, to problemem jest wynagrodzenie. Obecnie niewielu pracowników otrzymuje je w pełnym wymiarze. W wielu prywatnych podmiotach, redukuje się ludzi do pracy na 2–3 dni, a nie na cały etat. Niewiele osób dostaje pełną pensję. A nie możesz negocjować, bo wszędzie sytuacja wygląda tak samo, w sektorze publicznym też osoby nie dostają pełnych środków za pracę.

Nie ma pełnych szacunków dotyczących bezpieczeństwa żywnościowego na Zachodnim Brzegu, bo ciężko przeprowadzać obecnie ankiety. Jestem pewny, że sytuacja przez wojnę pogorszyła się dwu-, a nawet trzykrotnie. Mówię otwarcie – nie mamy konkretnych liczb, ale sytuacja bezpieczeństwa żywnościowego na Zachodnim Brzegu jest bardzo groźna. Stopa bezrobocia w czwartym kwartale 2023 r. wzrosła do 29 proc., a dla kobiet i młodych absolwentów jest to ponad dwukrotnie wyższy wskaźnik. To są główne dane. Dynamika wzrostu gospodarczego także spadła o 33 proc. w ostatnim kwartale 2023 r. w Palestynie i o 22 proc. na samym Zachodnim Brzegu. To są olbrzymie liczby dla palestyńskiej gospodarki. Obecnie nie ma praktycznie zewnętrznej pomocy. Palestyński rząd zmaga się z kryzysem finansowym. Dotyczy to m.in. wypłaty wynagrodzeń, ponieważ strona izraelska, odpowiedzialna za wspólne pobieranie podatków zgodnie z wcześniejszymi porozumieniami, zaprzestała transferu tych pieniędzy do władz palestyńskich od października 2023 r. Były prowadzone negocjacje przy wsparciu Norwegii, jednakże nadal pojawiają się blokady w ich przekazaniu.

Więcej informacji o gospodarce przeczytasz na Bizblog.pl:

Sytuacja palestyńskich kobiet na rynku pracy

W świetle wysokiego bezrobocia wśród kobiet po 7 października zastanawia mnie, na ile same kwestie kulturowe wpływają na ich pozycję na rynku pracy.

Oczywiście, nawet przed 7 października kwestie kulturowe były bardzo istotne dla sytuacji kobiet na rynku pracy. Nie wszystkie sektory gospodarki z tych względów są dla nich otwarte – na przykład nie jest to łatwe w budownictwie, transporcie, czasem w hotelarstwie i gastronomii. Niewiele kobiet pracuje w turystyce. Jest to spowodowane normami społecznymi. Nie jest to zakazane, ale są to kwestie kulturowe. Palestyna jest jednym z tych krajów, gdzie niepłatna codzienna opieka w gospodarstwie domowym dotyczy głównie kobiet – dla przykładu poświęcają 7 razy więcej czasu niż mężczyźni. Powody to odpowiedzialność za dzieci, wyżywienie, więc nie jest to dla nich łatwe. Utrudnia to również brak państwowego systemu zabezpieczenia społecznego w Palestynie. Jest to problem, gdyż przez brak pracy, są one nieubezpieczone, kobiety nie są chronione przez rynek pracy, więc nie mają w nim udziału. Brak zabezpieczenia społecznego jest więc problemem, ale także dyskryminacja na rynku pracy, ponieważ wiele przedsiębiorstw preferuje mężczyzn (podnoszony jest temat opieki kobiet nad dziećmi). Biorąc pod uwagę edukację – wskaźnik wyższego wykształcenia wśród pań jest znacznie wyższy w porównaniu z mężczyznami, więc Palestynki są bardziej wykształcone od ich rodaków.

Innym problemem dotyczącym już samych decyzji tej grupy, jest fakt, że preferują one pracę w usługach niż w przemyśle. Kiedy kończą edukację, szukają zatrudnienia w sektorze publicznym (też ze względów zabezpieczenia społecznego) lub w formalnym sektorze prywatnym. Pojawia się tu też znowu kwestia kultury, że jeśli „dobrze wyjdą za mąż”, często nie szukają już pracy. Edukacja wśród kobiet wiąże się też z normą społeczną, gdzie społeczeństwo postrzega wykształcenie jako zabezpieczenie np. w przypadku rozwodu lub niewyjścia za mąż.

fot. Pixabay.com

Podejście to zmieniło się radykalnie w ciągu ostatnich 10 lat – około 50 proc. zatrudnionych w sektorze publicznym to kobiety. Można spotkać wiele z nich w sektorze bankowym, NGOsach, telekomunikacji.

Obecnie upatruję problemu w sektorze prywatnym i tworzeniu wystarczającej liczby miejsc pracy dla kobiet i mężczyzn. Ci ostatni mogą pracować wszędzie, w nieformalnym sektorze, żeby założyć rodzinę, ale też ją utrzymać. Inna jest perspektywa kobiety, gdyż jeśli nie będzie miała pracy, rodzina, ich ojcowie, mężowie, bracia, są zobligowani do jej utrzymania. Ale to się zmienia.

Gałęzie gospodarki palestyńskiej

Jakie są główne gałęzie gospodarki palestyńskiej, uwzględniając specyfikę zarówno Gazy, jak i Zachodniego Brzegu?

Rzeczywiście struktura gospodarki w obu przypadkach jest taka sama. Usługi są głównym sektorem – ponad 65 proc., z czego największy udział ma sam handel, po części też gastronomia i turystyka. Można przez to powiedzieć, że palestyńska gospodarka jest tradycyjna – np. udział sektora finansowego jest niewielki. Przemysł reprezentuje około 15 proc. PKB, a rolnictwo 7 proc.

Na rynku 99 proc. podmiotów to małe i mikro przedsiębiorstwa. Nieformalny sektor reprezentuje ponad 50 proc. palestyńskiej gospodarki zarówno na Zachodnim Brzegu, jak i w Gazie.

A co z turystyką? Czy przed wojną funkcjonowała ona w Strefie Gazy?

Tak, miała charakter lokalny, ludzie podróżowali nad morze. Jeśli chodzi o Zachodni Brzeg sytuacja jest odmienna, biorąc pod uwagę Betlejem i Jerozolimę, turystyka izraelska rywalizowała z palestyńską. Wyłączając okres koronawirusa, rezerwacje były na poziomie 100 proc. – była to najszybciej rozwijająca się branża w Palestynie. W wyniku wojny, turyści nie przyjeżdżają na Zachodni Brzeg, przez co jest jednym z głównych sektorów, na które najbardziej wpłynął konflikt. Dotyczy to też lokalnej turystyki – jest ona bardzo utrudniona przez checkpointy armii izraelskiej czy bardzo ograniczoną liczbę pozwoleń wjazdu do Jerozolimy dla Palestyńczyków. Dla zobrazowania: podczas Ramadanu w każdy piątek około 300 tys., a w resztę dni około 100 tys. ludzi z Zachodniego Brzegu udawało się na modlitwy do Jerozolimy, co tworzyło olbrzymi rynek, ale w 2024 r. podczas Ramadanu pozwolenie na wjazd otrzymało tylko 10 tys. Palestyńczyków i to tylko w piątek. Ważna jest zatem lokalna turystyka – w zimie podróżowano do Jerycha i Doliny Jordanu, co obecnie kompletnie nie funkcjonuje ze względu na sytuację.

W Betlejem wszystko jest zamknięte. Nawet jeśli turyści przylatują teraz do Izraela, to mają tylko udział w jego PKB i pozostają po stronie izraelskiej – do Betlejem przyjeżdżają tylko na kilka godzin.

Szczyt sezonu w Betlejem to okres listopada–grudnia, więc w 2023 r. było to rujnujące – wszystkie rezerwacje anulowano w ostatniej chwili. Przez obecną sytuację w ogóle przyjeżdża niewiele osób z zagranicy.

Zachodni Brzeg jest podzielony na trzy strefy (A, B, C) w różnym stopniu pozostające  pod kontrolą Izraela. Jak to, jak również stałe i czasowe checkpointy armii izraelskiej wpływają na palestyńską gospodarkę (nie jest to sytuacja spowodowana wybuchem aktualnej wojny, ale stały element)?

W Strefie C, w pełni kontrolowanej przez Izrael, znajdują się największe zasoby naturalne Zachodniego Brzegu. Są różne szacunki kosztów obecnej sytuacji Strefy C dla palestyńskiej gospodarki, na co wskazują publikacje UNCTAD Banku Światowego: roczny koszt tych ograniczeń liczony jest na poziomie 25,3 proc. PKB Zachodniego Brzegu, a w okresie 2000–2022 łącznie miałyby być to straty 50 mld dol. (UNCTAD). Niektóre raporty wskazują, że w przypadku przejęcia pełnej kontroli w Strefie C, palestyńska gospodarka mogłaby ją w pełni eksploatować, nie potrzebowałaby już zagranicznych darczyńców.

Po 7 października znacznie zwiększyła się liczba checkpointów. Obecnie jest ich ponad 600, czyli powstało 400 nowych. Tworzonych jest też wiele czasowych punktów kontrolnych, np. między wioskami. Tylko wokół Nablusu jest ich 6. Powoduje to wiele ekonomicznych implikacji, w tym logistycznych. Ceny produktów wzrosły przez koszty transportu, który jest bardzo utrudniony lub wręcz niemożliwy. Koszt transportu (w tym ludzi) sam w sobie wzrósł o 20 proc. w ostatnim czasie.

Budżet Palestyny

Na czym opiera się budżet palestyński i jaka jest rola zewnętrznych darczyńców (główną rolę odgrywa Unia Europejska, Bank Światowy, Arabia Saudyjska i Stany Zjednoczone)? Czy bez pomocy rozwojowej i humanitarnej Palestyna byłaby w stanie funkcjonować?

Około 65–70 proc. podstawy budżetu pochodzi z palestyńskich taryf importowych z Izraela. Zbiera on pieniądze, a następnie przesyła do władz palestyńskich. Z tego powodu obecna sytuacja wpływa tak bardzo na sferę finansową. Są też lokalne przychody z podatków w wysokości około 10–15 proc. PKB. Wcześniej budżet był bardziej niezależny od zewnętrznej pomocy (środki donatorów stanowiły 20–25 proc. budżetu), która spadła nawet o 90 proc. w ciągu ostatnich 6–7 lat. Wywołało to lukę wsparcia międzynarodowego, w tym od państw arabskich.

Nie jestem pewny, czy bez zewnętrznej pomocy lub funduszy, palestyński rząd może zapewnić równowagę finansową, ponieważ sektor prywatny jest bardzo dotknięty przez restrykcje izraelskie w Strefie C, gdzie znajdują się główne zasoby palestyńskie, zaczynając od rolnictwa, po hotele i paliwo. To Strefa C reprezentująca 60 proc. Zachodniego Brzegu, jest w pełni kontrolowana przez Izrael i niemożliwa do wykorzystywania przez Palestyńczyków. Dla mnie, jako ekonomisty, istotne jest, że sektor prywatny i rząd mógłby w bardziej właściwy sposób prowadzić politykę fiskalną lub operować zasobami finansowymi.

Aspekt rzeczywistości, który ma odzwierciedlenie w publikacjach percepcji Palestyńczyków dotyczących ekonomii, to poziom korupcji.

Wiem o co chodzi. Problemem jest brak transparentności władz palestyńskich od dwóch dekad. Będąc szczerym – brakuje publicznej polityki rządu w tym zakresie. Jest wiele spraw, które powinny zostać zrobione w ciągu ostatnich dwudziestu lat m.in. dla przemysłu czy rolnictwa. Korupcja nie jest kwestią finansową. Nie wierzę, że nie ma korupcji, ale jest to problem związany z administracją i zarządzaniem zasobami. To jest najważniejsza kwestia. Brak też jest transparentności w publicznym budżecie. Są to wyzwania dla Palestyny. Od 3–4 lat rząd próbuje coś robić, tworzyć właściwą politykę. To zrozumiałe, że gospodarka nie jest na tyle niezależna, żeby wzrastać samodzielnie, ponieważ cały import i eksport powinien przechodzić przez Izrael. Dla przykładu, rolnictwo – gdy przychodzi sezon zbiorów, produkty palestyńskie nie mogą konkurować z izraelskimi. Uprawy nielegalnych osadników izraelskich z Zachodniego Brzegu są bezdyskusyjnie tańsze. Izrael jest w ogóle znany ze swojego rolnictwa, szczególnie przez technologie i wspieranie swoich rolników. A przez kryzys finansowy, ludzie, którzy kupują te produkty nie biorą pod uwagę pochodzenia, gdyż liczy się cena. Warto też zaznaczyć, że obrót produktami wyhodowanymi przez osadników izraelskich na Zachodnim Brzegu jest zakazany przez palestyńskie prawo i podlega karze więzienia.

Jeśli chce się eksportować plony do państw arabskich (trzeba przez Jordanię), pojawia się wiele trudności i regulacji, rozpoczynając od samego transportu na początku ciężarówkami palestyńskimi, później koniecznością przeładunku na jordańskie itd. To wszystko trwa, jest bardzo gorąco, a warzywa i owoce szybko się psują. Aktywność ta zabiera nie tylko dużo czasu, ale też jest kosztowna. A ceny tych produktów na jordańskim rynku są już wysokie. Jest to bardzo duże wyzwanie dla palestyńskich rolników.

Interesująca jest w tym kontekście Strefa Gazy, gdzie zgodnie ze wskaźnikami, rolnictwo rosło w szybkim tempie. Nie jest jednak możliwa wymiana handlowa między dwoma terytoriami palestyńskimi. Mieszkańcy Gazy (przed 7 października) nie mogli przesyłać swoich plonów na Zachodni Brzeg.

Co uprawia się w Gazie?

Uprawiają wiele kwiatów, wszystkie warzywa, choć najbardziej cenione są ich truskawki, które są jednym z głównych produktów, a produkcja jest tak duża, że lokalny rynek nie jest w stanie ich zaabsorbować i próbowano je eksportować. W przeszłości każdego roku sprzedawano do Holandii kwiaty.

Było zakazane, żeby Zachodni Brzeg mógł importować te produkty, jednakże w ciągu ostatnich dwóch lat pozwalano na sprowadzanie bardzo niewielkich ilości i przy wielu restrykcjach. Pierwszy raz spotkałem się z truskawkami z Gazy na Zachodnim Brzegu w 2023 r. Podkreślam, że były to bardzo limitowane ilości.

Praca Palestyńczyków uzależniona od Izraela

Zaskoczyło mnie milczenie w kontekście trwającej wojny o aspektach ekonomicznych. Wybrzmiewał jedynie temat rynku pracy. Przed wybuchem wojny duża część Palestyńczyków, zarówno ze Strefy Gazy, jak i Zachodniego Brzegu, pracowała w Izraelu. W wyniku wojny rząd izraelski cofnął zezwolenia na pracę (łącznie 150–170 tys. pozwoleń w zależności od źródeł). Wiele osób, będących żywicielami rodziny, straciło pracę. Odbiło się to też na gospodarce izraelskiej, m.in. w sektorze budownictwa. Bezrobocie już wcześniej na terenach palestyńskich było wysokie (28,7 proc., 2023 r, IMF). Do stycznia 2024 r. pracę straciło 507 tys. Palestyńczyków (dane ILO)  201 tys. w Gazie i 306 tys. na Zachodnim Brzegu, stanowi to ⅓ całego zatrudnienia. Jeśli sytuacja się nie zmieni, to według prognoz, w końcu czerwca 2024 r. bezrobocie osiągnie 45,5 proc. Jakie przyniesie to skutki, w tym społeczne? Czy możliwe są jakiekolwiek rozwiązania tej sytuacji?

Będąc szczerym – nie ma rozwiązania. W MAS (Palestine Economic Policy Research Institute) szukaliśmy możliwych innych substytutów. Gospodarka jest ciężko dotknięta, więc nie jest w stanie zaabsorbować żadnych nowych pracowników. Nie ma żadnego wyboru. Ludzie, którzy stracili pracę w Izraelu, wciąż są bezrobotni. Bardzo mała grupa znalazła pracę w rolnictwie i budownictwie, przy jednocześnie bardzo niskich wynagrodzeniach. Była duża dyskusja w ramach UNDP, ONZ i ILO (Międzynarodowa Organizacja Pracy), żeby znaleźć rozwiązanie, ale zwykle rozwiązanie powinno pochodzić od rządu, ale ten doświadcza kryzysu finansowego, więc nie może płacić nawet 1 dol. bezrobotnym. W ciągu ostatnich siedmiu miesięcy aktualnie nie zostały podjęte żadne poważne interwencje w tym zakresie i nie przewiduję, żeby się to zmieniło w najbliższym czasie.

A jaki to ma oddźwięk społeczny?

Jest bardzo duży. Nie ma oficjalnych statystyk, ale jest to odczuwalne i widoczne. Bardzo dużo Palestyńczyków wszędzie pyta o pieniądze, dzwonią również do mnie. Ma to także wpływ na bezpieczeństwo żywnościowe, a także na inne aspekty społeczne: edukację, zdrowie. Ludzie, którzy wynajmują mieszkania nie płacą od 7 miesięcy.

fot. Pixabay.com

W palestyńskiej wspólnocie jest pewnego rodzaju solidarność społeczna. Ludzie starają się wspierać finansowo najbiedniejsze rodziny. Ale nie oznacza to bezpieczeństwa żywnościowego.

Ale jest też inny problem, że większość międzynarodowych organizacji próbuje działać w Strefie Gazy, a nie na Zachodnim Brzegu, ze względu na sytuację. Większość budżetu pomocy międzynarodowej jest kierowana właśnie tam, nawet jeśli jest niewystarczająca. Ludzie tutaj nie krytykują tych działań, gdyż sytuacja w Gazie jest bardziej wycieńczająca, więc próbują być bardziej wytrzymali.

Obozy uchodźców i emigracja

A co z obozami dla uchodźców i ich miejscem w lokalnej gospodarce? Na samym Zachodnim Brzegu jest ich 19, gdzie zarejestrowanych jest ponad 871 tys. palestyńskich uchodźców, a w Gazie było ich 8 z zarejestrowanymi ponad 1476 tys. ludzi (dane UNRWA, sierpień 2023) – są to bardzo duże liczby, tym bardziej biorąc pod uwagę fakt, że cała populacja na terenach palestyńskich liczyła na 2023 r. 5,48 mln ludzi (dane IMF, chodzi tu o obozy dla uchodźców, które zaczęły powstawać po ogłoszeniu niepodległości przez Izrael i wojnie z 1948 r., a nie jako konsekwencja wybuchu wojny z 7 października 2023 r.).

Tak, jak najbardziej. Wiele budynków zostało zniszczonych, wielu jest rannych i zabitych. Sytuacja polityczna jest tam bardzo trudna. Większość miejsc pracy w tych obozach opiera się na nieformalnym sektorze i skupia się na handlu. Ruch między miastami (także z Izraela) i obszarami wiejskimi de facto zamarł, przez co niewiele osób robi zakupy etc. A większość osób z obozów dla uchodźców pracuje właśnie w tym sektorze, gdzie obecnie zatrudnienie wykorzystuje 20 proc. ich potencjału. Teraz, kiedy udasz się do Balaty (największy obóz dla uchodźców na Zachodnim Brzegu założony w 1950 r.) zobaczysz na ulicach wielu młodych bezrobotnych ludzi. Donatorzy nie mają możliwości ich wesprzeć, bo ich praca skupia się w Gazie. Robiłem badania na ten temat – nie ma różnicy w poziomie edukacji między osobami z obozów a resztą. Głównym problemem jest to, że większość biznesów jest rodzinna, więc głównie zatrudniają swoich bliskich. Nie jest łatwe też dla nich znalezienie pracy w mieście. Po 7 października nie zmienił się rodzaj pracy, ale tak jak w całej Palestynie, wzrósł poziom bezrobocia, szczególnie w obozach dla uchodźców, tym bardziej, że raczej nie mają członków rodzin w Europie, Ameryce czy krajach GCC, którzy mogliby ich wesprzeć. Bardzo trudno jest tam przetrwać.

Obecnie na Zachodnim Brzegu nie ma nowych obozów dla uchodźców (tzn. po 7 października). W Gazie obecnie wszyscy są migrantami.

Poruszając już temat rynku pracy, pragnę zwrócić uwagę na jeszcze jeden wątek  emigrację. Czy jest to powszechne zjawisko?

Jeśli chodzi o emigrację, niewiele się zmieniło. Uważam, że obecny konflikt ma charakter demograficzny. Teraz jest nawet więcej restrykcji. Wiele konsulatów w Ramallah, np. niemiecki, zostało zamkniętych, a nie jest możliwe udanie się do Jerozolimy, by otrzymać wizę, a żeby to zrobić, trzeba otrzymać zgodę od strony izraelskiej. Dotyczy to również studentów chcących uczyć się za granicą. Muszą udać się do Jordanii po wizę, ale czasem nie jest możliwe przekroczenie granicy (ta z Jordanią jest kontrolowana przez stronę izraelską) ze względów bezpieczeństwa.

Duże fale emigracyjne miały miejsce w latach 70. i 80. XX w., głównie do krajów Zatoki Perskiej i Stanów Zjednoczonych. Obecnie nie jest odnotowywane takie zjawisko.

Hamujące uzależnienie Palestyny od Izraela

Jaka jest rola izraelskiej gospodarki w palestyńskiej? Między nimi jest olbrzymia dysproporcja  np. według rankingu HDI Izrael zajmuje 25. miejsce, a Palestyna 111., także biorąc pod uwagę fakt, że Izrael jest jej głównym partnerem handlowym (ponad 80 proc. eksportu trafia do Izraela i obejmuje to 56 proc. całego importu, jednocześnie Palestyna stanowi 1,25 proc. izraelskiego importu i 6 proc. eksportu, dane OEC za 2022 r.). Terytoria palestyńskie są uzależnione od izraelskich dostaw elektryczności czy wody, jak i walutą wykorzystywaną w Palestynie jest izraelski szekel.

Występuje wysoka intensyfikacja nakładania się na siebie izraelskiej i palestyńskiej gospodarki. W ciągu ostatnich 20 lat, po Porozumieniach z Oslo, nie wytworzyła się niezależna ekonomia Palestyny, co jest związane z ustaleniami o taryfach z Protokołu Paryskiego. Mamy więc ten sam system taryf, jeden system handlowy. Więc ceny w Izraelu i Palestynie są te same, różnica jest jednak w pensjach – około 5–6 razy mniejsze na Zachodnim Brzegu. Uważam, że nie mamy niezależnej gospodarki ze względu na Izrael.

Według mnie jest to narzucony handel, ponieważ nie mamy innego wyboru, szczególnie jak przyjrzymy się danym dotyczącym wymiany handlowej. Aktualnie jesteśmy rynkiem dla izraelskich produktów: rolnych, nabiału etc. Jeśli potrzebujesz importować pomidory z Jordanii, jest to bardzo trudne, więc co robisz, to kupujesz z Izraela. Z tego powodu uważam, że nie możemy mówić o niezależności/niepodległości palestyńskiej gospodarki. Nawet woda w 100-proc. pochodzi z Izraela. Niektórzy próbują zapewnić sobie własne źródła, ale jest to nielegalne zgodnie z wykładnią Izraela. Również elektryczność w 90 proc. pochodzi z tego kraju oraz paliwo. Tak więc w kwestii energii jesteśmy w pełni od niego zależni.

A były jakieś ruchy po stronie palestyńskiej, żeby to zmienić?

Wszystkie rozwiązania są czasowe przy obecnej sytuacji politycznej, w tym kwestii funkcjonowania granicy z Jordanią i Egiptem. Dotyczy to też Strefy C.

Moim zdaniem nie można stworzyć niezależnej gospodarki w wyniku obecnej sytuacji politycznej z Izraelem, w tym kontrolować handel czy inwestycje.

Jakie są czynniki hamujące rozwój gospodarczy, poza tymi związanymi z międzynarodowymi stosunkami politycznymi?

Hamulcami jest sytuacja polityczna z Izraelem i niewystarczająca polityka publiczna. Ale możemy coś zrobić u podstaw, nawet mającego charakter tymczasowy. W ciągu ostatnich trzech lat poczyniono dużo prywatnych lokalnych inwestycji w branży turystycznej, co było bardzo interesujące. Wiąże się to też z czasem pandemii COVID-19, w którym Palestyńczycy przestali podróżować, np. do Turcji. Aktywność ta była bardzo widoczna m.in. w okolicach Jerycha czy Dolinie Jordanu, a nawet w samych miastach. Rolnictwo również (głównie w regionie Kalkilja, Jenin, Dolinie Jordanu) jest sektorem, w którym tkwi duży potencjał inwestycyjny, choć wymaga wielu interwencji rządowych. Jeśli chodzi o przemysł, nie jestem przekonany, gdyż jest głównie zależny od eksportu i importu z Izraela. Jeśli chodzi o usługi, branża teleinformatyczna (ICT) jest obiecująca – nie wpływa na to bardzo sytuacja polityczna. Ludzie mogą pracować jako freelancerzy ze Stanami Zjednoczonymi czy państwami GCC. Ma to olbrzymi potencjał.

Co czeka Palestynę?

Jaki jest pozytywny i negatywny (zakładając przedłużanie się wojny) scenariusz dla palestyńskiej gospodarki?

Najgorszym scenariuszem jest przedłużająca się wojna i pozostawienie przez Izrael swoich punktów kontrolnych na Zachodnim Brzegu. Panuje powszechny strach wśród ludności, że czeka ich ten sam los co Gazę oraz obawa, że Izrael nigdy nie pozwoli wrócić palestyńskim pracownikom, co będzie w krótkim i średnim okresie trudne. Sytuacja jest bardzo niebezpieczna, bo sektor prywatny nie jest w stanie zaabsorbować takiej liczby bezrobotnych. Położenie będzie tym bardziej groźne, jeśli wrócimy do sytuacji sprzed 7 października, ale bez żadnych relacji ekonomicznych z Izraelem.

Pozytywny scenariusz zakłada zatrzymanie wojny i danie Palestynie czasowego (temporary) państwa, o czym wspominały władze Stanów Zjednoczonych i krajów europejskich (tzw. rozwiązanie dwupaństwowe).

Jestem za posiadaniem niepodległej gospodarki bez głębokich zależności od gospodarki izraelskiej, ale w tym scenariuszu potrzebujemy dużych inwestycji z państw arabskich (głównie z Kataru, Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Arabii Saudyjskiej) lub darczyńców, by wesprzeć w próbowaniu budowania naszej lokalnej ekonomii.

Doceniamy też, co warto podkreślić, wsparcie ludzi z zagranicy. Nigdy nie byliśmy wcześniej w takiej sytuacji jak obecnie. Każda współpraca naukowa, uniwersytecka, instytutów badawczych czy ekspertów jest dla Palestyńczyków bardzo cenna.

Szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Kristalina Georgieva, podczas World Governments Summit wskazywała, że ekonomiczne skutki konfliktu dla Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu są dewastujące, a tylko trwały pokój i rozwiązanie polityczne zasadniczo mogą to zmienić.

Więcej w raporcie ONZ z 2024 r. o gospodarczych skutkach w Strefie Gazy oraz w analizie wpływu skutków wojny na gospodarkę palestyńską przeprowadzoną przez Bank Światowy.

REKLAMA

Rabeh Morrar – profesor nadzwyczajny na An-Najah National University na Zachodnim Brzegu. Pełnił rolę dyrektora ds. badań w Palestine Economic Policy Research Institute (MAS). Jest członkiem m.in. Economic Research Forum (ERF), Arab Council for the Social Sciences (ACSS) i Middle East Economic Association (MEEA). Specjalizuje się w tematach ekonomii innowacji oraz gospodarce opartej na wiedzy.

Autorka wyraża własne poglądy, a nie oficjalne stanowisko instytucji, w której jest zatrudniona.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA