ZUS bardzo skrupulatnie, cofając się w dokumentacji o wiele lat, cały czas sprawdza, czy kobiety pobierające zasiłek macierzyński czasem wcześniej sztucznie nie podniosły sobie podstawy ubezpieczenia i przez to robią państwo polskie w konia. Niestety, nie brakuje przykładów, w których ZUS z góry zakłada, że kobiety oszukują na zasiłku macierzyńskim. Można było się spodziewać, że ten temat wróci w kampanii wyborczej. I rzeczywiście, podobno pomogłaby mała zmiana w prawie. Rozmawiam o tym z mecenas Katarzyną Nabożną-Motałą, od lat reprezentującą w sądach różnych instancji spierające się z ZUS-em Polki.
Mechanizm od lat jest ten sam: ZUS z automatu patrzy podejrzliwie na kobiety będące na działalności gospodarczej, a ostatnio też na etacie lub zleceniu, które pobierają albo pobierały niedawno zasiłek macierzyński. Państwowy ubezpieczyciel zakłada bowiem, że te kobiety specjalnie w ostatnich miesiącach przed urodzeniem dziecka podnosiły sobie stawkę ubezpieczenia, żeby w ten sposób pobierać później podwyższony zasiłek macierzyński, chorobowy albo opiekuńczy. Co z tego, że już w 2010 r. Sąd Najwyższy stwierdził, że ZUS nie jest uprawniony do kwestionowania kwoty zadeklarowanej przez osobę prowadzącą pozarolniczą działalność jako podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne, jeżeli mieści się ona w granicach określonych ustawą? ZUS wie i tak lepiej. I dalej prześwietla kobiety na działalności gospodarczej.
Nikogo o nic ad hoc nie oskarżamy, ale weryfikujemy, czy przypadkiem nie doszło do fikcyjnego zawyżenia podstawy do odprowadzania składek, jak i fikcyjnego założenia działalności gospodarczej - taki od lat obowiązuje komunikat ZUS, nowych pytań nie ma co zadawać w tym zakresie, bo państwowy ubezpieczyciel i tak nie odpowie.
Zasiłek macierzyński: umowa o pracę lub zlecenie też pod lupą
Teraz temat wraca w ramach kampanii wyborczej. ZUS nawet na moment nie przestał skrupulatnie sprawdzać, czy Polki, które już urodziły dziecko, przypadkiem nie oszukują Skarbu Państwa. Jak słyszymy: bo taka jest też rola ZUS.
Zakład Ubezpieczeń Społecznych jako dysponent Funduszu Ubezpieczeń Społecznych i gwarant prawidłowości wydatkowania środków publicznych jest zobowiązany do zapewnienia prawidłowości wypłat świadczeń oraz zapobiegania wypłacie nienależnych świadczeń z tego Funduszu i nie może zaniechać tych działań - stwierdził Stanisław Szwed, wiceminister rodziny i polityki społecznej, w odpowiedzi na interpelacje podpisaną przez 50 posłów Koalicji Obywatelskiej.
Na spokój nie mogą liczyć również kobiety zatrudnione na podstawie umowy o pracy lub umowy zlecenie. Bo ZUS nie bierze jeńców.
Proceder wstrzymywania zasiłków, zwłaszcza macierzyńskich, jest powszechny. Kontroli i wstrzymania zasiłku mogą się spodziewać mamy, które zostały zatrudnione w czasie ciąży, tuż przed zajściem w ciążę albo są zatrudnione przez bliską osobę - wyjaśnił Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy InFakt, w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną.
Wystarczy mała zmiana prawa i po kłopocie?
Eksperci przekonują, że wystarczy niewielka zmiana regulacji prawych, a już większość kobiet nie będzie czuła się, jak podczas występów w programie Wielkiego Brata, gdzie im więcej było na wierzchu, tym lepiej. Wystarczy podobno rozszerzyć zapisy o podstawie wymiaru zasiłku chorobowego także o umowy o pracę i zlecenia. Czy to rzeczywiście zakończyłoby gehennę przynajmniej niektórych Polek? O to i o inne sprawy związane z tym tematem zapytałem mecenas Katarzynę Nabożną-Motałę, która w imieniu Polek od lat wojuje z ZUS-em w sądach.
Michał Tabaka, bizblog.pl: Walka rodzących Polek z ZUS-em rozumiem, że dalej trwa w najlepsze?
Mecenas Katarzyna Nabożna-Motała: Jak najbardziej. Problem wzmożonych praktyk kontrolnych ZUS wobec kobiet ciężarnych i matek jest spornym problemem od bardzo dawna. Jeszcze parę lat temu głównym celem były kobiety prowadzące działalność gospodarczą, które pobrały zbyt wysoką zdaniem ZUS ilość zasiłku, a obecnie głównym celem są kobiety zatrudnione na etacie. Dotyczy to zarówno zasiłków, które mają zostać wypłacone, jak i tych, które już wypłacono. ZUS albo odmawia ich wypłaty, albo żąda ich zwrotu. ZUS też potrafi podważać swoje własne kontrole. Jednego roku wszystko jest w porządku, a po paru latach jednak już nie - mimo że stan faktyczny sprawy się nie zmienił.
Ale też bywa, że do takich nadużyć ze strony kobiet dochodzi.
Oczywiście, nikt nie neguje tego, że dochodzi do nadużyć, których nie wolno lekceważyć. Jednak obecnie prawie każdą ciężarną zakładającą firmę w ciąży czy zatrudnioną w ciąży traktuje się jak potencjalnego oszusta. Kobieta w ciąży jest łatwym celem, dlatego ZUS chętnie korzysta z prawa kwestionowania zatrudnień czy prowadzonych działalności gospodarczych i masowo wydaje decyzje wyłączające z ubezpieczeń wobec kobiet w ciąży, czy matek. Decyzje dotyczące zarzucenia ciężarnej fikcyjnego zatrudnienia przychodzi do niej najczęściej tuż przed albo tuż po porodzie, tak żeby nie dała rady się od niej odwołać. Dla ZUS to czysty zysk zaś ciężarnej zostaje 1000 zł kosiniakowego i 500+, za które ma sobie dać radę.
ZUS chyba bardzo nie lubi zatrudnienia w ciąży.
Z jednej strony ustawodawca pozwala zatrudniać ciężarne kobiety, a z drugiej strony czyni się zarzut pracodawcom, że wiedzieli, że kobieta jest w ciąży w momencie zatrudnienia. Kobietom zaś, że taką pracę podjęły w ciąży. To często nie są sytuacje, gdzie to jest pierwsza praca ciężarnej. Częste są przypadki, kiedy kobieta zmienia pracodawcę i to jest już dla ZUS traktowane jako zatrudnienie w ciąży. Mimo że wcześniej w innej firmie ciężarna pracowała już długi czas.
Więcej o zasiłkach macierzyńskich przeczytasz na Spider’s Web:
Ale to chyba nie jest tak, że kobiety wymyśliły sobie, że mogą tak długo pobierać zasiłki z tytułu urodzenia dziecka?
To ustawodawca przewidział długi okres pobierania zasiłków z tytułu urodzenia dziecka. Przedłużono go bowiem prawie do roku zaś jeśli do tego doliczyć okres przebywania na zasiłku chorobowym podczas ciąży, to kobieta może przebywać 1,5 roku na zasiłku z tytułu ciąży i urodzenia dziecka. I mimo że ustawodawca sam przewidział taki długi okres pobierania zasiłków, to ZUS w decyzjach zarzuca, że kobieta za mało włożyła do systemu, żeby z niego teraz móc pobrać więcej. Jest to niestety zarzut absurdalny z perspektywy tego, że kobieta jest w wieku rozrodczym – przyjmijmy od 20. do 40. roku życia i jeśli zdecyduje się na przykład urodzić dwójkę dzieci, to na początku kariery zawodowej zawsze będzie tak, że włoży do systemu mniej, niż pobierze, jeśli rodzi dzieci. Po prostu nie może czekać, jak jej wiek rozrodczy minie, żeby włożyć odpowiednią ilość składek do systemu, bo pod kątem biologicznym nie urodzi już tych dzieci.
Kobiety chyba jednak nie są tak do końca na straconej pozycji. Przecież zawsze mogą odwołać się od postanowienia ZUS-u.
Oczywiście jest mnóstwo kobiet, które decyduje się, mimo połogu czy ciąży, na złożenie odwołania do sądu. Jednak te sprawy ciągną się często latami i należny zasiłek kobieta otrzymuje, jak dziecko już idzie do żłobka czy przedszkola. Czyli w okresie, w którym matka potrzebuje największego wsparcia - zostaje praktycznie z niczym. ZUS, delikatnie mówiąc, dokonuje nadużyć wobec kontrolowanych młodych matek, co powoduje patologię w postaci wydawania absurdalnych czasami decyzji. ZUS po prostu nie chce wypłacić zasiłków, bo ma takie wytyczne odgórne.
Wytyczne odgórne? Sugeruje pani, że to zaplanowana akcja?
Z Centrali (ZUS - przyp. red.) przychodzą wytyczne do Oddziałów i pracownicy są nimi związani. Nie ma realnego organu nadzoru nad tym, co się dzieje, a wręcz jest na to przyzwolenie. Ministerstwo wie o całej sytuacji, bo przecież kobiety i posłowie pisali o tym. Były spotkania w Sejmie z kobietami przed pandemią, więc resort doskonale zna problem.
Jeżeli ma pani rację, to czy takie działania nie zaprzeczają ponoć prodemograficznej polityce rządu?
Jakby rządzącym naprawdę zależało na przyroście naturalnym, to by nie było takiego ataku na kobiety w ciąży ze strony ZUS. Kobieta bowiem potrzebuje spokoju, stabilizacji finansowej w szczególności tuż po urodzeniu. Jeśli kobieta będzie miała stabilizację w postaci wypłaconego zasiłku, o który nie musi się sądzić latami, to naprawdę chętniej zdecyduje się na kolejne dziecko.