Banki na GPW w rok podwoiły swoją wartość, od jesieni 2022 r. niemal potroiły. To dzięki wysokim stopom procentowym i Bezpiecznemu Kredytowi 2 proc., który z dnia na dzień wywindował im sprzedaż kredytów. Ale PiS-owi i RPP dziękować powinni nie tylko bankowcy, ale też ci, z którymi bankowcy zaraz będą się dzielić zyskami.
mBank od 1 stycznia zyskał na Giełdzie Papierów Wartościowych prawie 28 proc., ING Bank Śląski w tym czasie umocnił się o 18 proc., Millennium o 16 proc., Alior Bank o 15,7 proc., PKO BP o 15,3 proc., Pekao o 14,3 proc., a Santander o 13,4 proc.
BOŚ Bank to w ogóle grubo odjechał i w niecałe dwa miesiące jego akcje urosły niemal o połowę, ale to akurat trochę inny przypadek, bo bank jest w trakcie procesu naprawczego, w którym zaczęło już mrugać światełko w tunelu.
Banki świecą teraz najjaśniej
Tak czy inaczej, cały indeks WIG-Banki wzrósł od początku stycznia o 15,8 proc., podczas gdy cała giełda, czyli WIG o ponad połowę mniej - o 6,1 proc. Żaden inny indeks sektorowy nie wypadł lepiej niż banki. Cofnijmy się jeszcze nieco, patrząc rok wstecz - tu banki też wypadają doskonale. Podczas gdy WIG wzrósł o 40 proc. WIG20 o 36 proc., to WIG-Banki o niemal 100 proc.
Albo od tej strony: największy polski bank PKO BP jest wicekrólem giełdy, bo jego wartość wzrosła już ponad 70 mld zł i więcej wart jest tylko Orlen, który przecież dziś nie jest zwykłym Orlenem, ale jest napompowanym Orlenem, bo powiększonym przez fuzję z Lotosem i PGNiG.
A więc banki królują, a inwestorzy już dawno przestali wypominać im problem z kredytami frankowymi - to głównie dlatego, że większość banków zawiązało już na tyle duże rezerwy finansowe na pokrycie ewentualnych strat po przegranych sprawach sądowych, że większego ryzyka już nie ma. Jak przyjdzie im płacić kolejne słone rachunki frankowiczom, a przyjdzie, to kasa na ten cel jest już odłożona w bocznej kieszeni i nie ma się czym przejmować.
PiS rozkręcił kredytowy interes
Tym, co z początkiem roku tak pompuje wyceny banków na giełdzie, są oczywiście ich wyniki finansowe. Komisja Nadzoru Finansowego podała, że sektor bankowy w 2023 r. zanotował zysk netto w wysokości 27,9 mld zł, a to aż o niemal 160 proc. więcej niż w 2022 r., kiedy zysk netto wyniósł 10,6 mld zł. Robi wrażenie.
Ten rekordowy zysk był możliwy oczywiście dzięki wysokim stopom procentowym, czyli temu, że kredytobiorcy płacili bankom strasznie wysokie odsetki od kredytów. Przychód odsetkowy wyniósł w 2023 r. 168 mld zł w 2023 r., czyli o 42 proc. więcej niż rok wcześniej.
Drugi powód to brak wakacji kredytowych ciążących na wynikach banków rok wcześniej. A trzeci, to genialne wyniki sprzedaży hipotek w czasach, kiedy nikt hipotek nie zaciąga, bo są drogie. U nas były drogie dla jednych, ale dla drugich bardzo tanie - dla tych, którzy spełniali kryteria Bezpiecznego Kredytu 2 proc. No i się sprzedaż kredytów nakręciła że ho ho.
Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że w 2023 r. banki udzieliły kredytów hipotecznych o wartości prawie 64 mld zł, czyli o 21 proc. więcej niż rok wcześniej. A przecież BK 2 proc. funkcjonował tylko przez połowę roku i nie wszystkie banki brały udział w tym programie.
Spójrzmy więc na przykład na Pekao, bo na jednostkowym przykładzie lepiej widać, co Bezpieczny Kredyt 2 proc. zrobił bankom. Otóż Pekao w 2023 r. wykręcił najlepszy wynik finansowy w swojej historii, zarobił prawie 6,6 mld zł, podczas gdy rok wcześniej 1,7 mld zł. To teraz same kredyty: nowa sprzedaż kredytów hipotecznych w 2023 r. przekroczyła 10 mld zł i - UWAGA - była trzykrotnie wyższa niż rok wcześniej.
Tak, obrażone na PiS z powodu wakacji kredytowych banki dziś powinny byłemu rządowi podziękować.
Więcej o sektorze bankowym w Polsce przeczytasz tu:
Kto i jak bardzo się obłowi w tym roku?
Ale takie same podziękowania powinien złożyć ktoś jeszcze - inwestorzy giełdowi. Wzrosty kursów akcji to jedno, ale jest jeszcze coś: dywidendy. W poprzednich latach z tym dzieleniem się zyskiem z akcjonariuszami bywało słabo, bo o ile walne zgromadzenie akcjonariuszy i zarząd mogą tego chcieć, to ostatnie słowo ma KNF i Komisja nie zezwalała przez długi czas na wypłatę zysku ze względu na różne zagrożenia czyhające na sektor bankowy.
Ale tym razem będzie inaczej. Już wiemy, że KNF zgodziła się na wypłatę do 50 proc. zysku przez Alior Bank i Pekao oraz do 75 proc. zysku PKO BP, Santander, ING Bank Śląski, Bank Handlowy czy BNP Paribas. Co to oznacza? Że posiadacze akcji Pekao dostaną 5 mld zł - 19,2 zł na akcję, ING podzieli się 4 mld zł, co daje 33,3 zł za akcję, Santander „rozda” 3,6 mld zł - ok. 34,9 zł na akcję, a Handlowy 11 zł na akcję. Akcjonariusze mBanku, Millennium i BNP Paribas tym razem nadal obejdą się dywidendowym smakiem, bo im nadal ciążą frankowicze.
A skoro już ustaliliśmy, że na decyzjach RPP i pompowaniu akcji kredytowej z okazji BK 2 proc. poza samymi bankowcami obłowią się jeszcze giełdowi inwestorzy, to dodajmy, że w tym gronie są przecież też OFE i PPK. No i Skarb Państwa, jako udziałowiec, też trochę zgarnie w tym sezonie.