REKLAMA
  1. bizblog
  2. Nieruchomości

Chcą za bezcen wyprzedać gminne mieszkania. Bogacze nie mogą się doczekać

Z jednej strony wszyscy krzyczą, że trzeba budować mieszkania na wynajem z niskim czynszem, a z drugiej gminy ciągle wyprzedają mieszkania komunalne, co w praktyce oznacza, że wąska grupa ludzi za grosze uwłaszcza się na publicznym majątku. Absurd. Jasne, gminy nie mają środków na utrzymanie mieszkań w złym stanie technicznym, dlatego się ich pozbywają, ale wystarczyłoby zacząć weryfikować, czy lokatorzy naprawdę mają prawo do płacenia czynszu 10-krotnie niższego niż rynkowy.

30.10.2023
6:37
Chcą za bezcen wyprzedać gminne mieszkania. Bogacze nie mogą się doczekać
REKLAMA

Jesień 2022 r. Częstochowa. Jarosław Kaczyński podczas spotkania z wyborcami obiecuje możliwość wykupu zasobu mieszkaniowego od samorządów

REKLAMA

Ludzie powinni mieć do tego prawo - mówi prezes PiS.

Prawo do czego? Do uwłaszczenia wąskiej grupy ludzi na mieniu publicznym? Dzięki Bogu, że to było tylko czcze gadanie. Prezes obiecywał, że jego partia przygotuje odpowiednią ustawę i co prawda jest ryzyko, że Trybunał Konstytucyjny mógłby ją zakwestionować, ale on już się zajmie tym, żeby TK jednak przekonać, by tego nie robił.

Żadna ustawa na szczęście nie powstała, bo to byłaby najgłupsza rzecz na świecie. Tak sobie gadamy od jakiegoś czasu, że państwo powinno budować tanie mieszkania na wynajem, a jednocześnie te już istniejące chcemy wyprzedawać za bezcen?

Kilkaset tysięcy mieszkań oddaliśmy za grosze

Wiecie, że w 2021 r. Sopot zablokował możliwość wykupu lokali należących do gminy? Nie tylko dlatego, że władze miasta zdają sobie sprawę, że wyprzedawanie zasobu gminnego jeszcze wydłuży i tak gigantyczne kolejki po mieszkanie.

Nie tylko dlatego, że nowoczesne miasto musi mieć ofertę mieszkań z niskim czynszem, ofertę dla mniej zarabiających, których nie stać na zakupy czy najem komercyjny.

Miasto zorientowało się, że lokale gminne są wykupowane za 10 proc. wartości, a zaraz potem odsprzedawane za cenę rynkową albo lądują na rynku turystycznym w ramach najmu krótkoterminowego. Tylko że taka polityka „nie oddamy za grosze cennych publicznych zasobów w prywatne ręce, żeby ktoś mógł zarobić” to nie jest codzienność. Obserwatorium Polityki Miejskiej Instytutu Rozwoju Miast i Regionów w najnowszym raporcie „Miasta jako gospodarze zasobów mieszkaniowych” wskazuje, że w ciągu ostatnich kilku lat gminne zasoby mieszkaniowe zmniejszyły się o 7,1 proc. Znowu.

I to nie dlatego, że to stare rudery, które po prostu ze względów techniczny wyłączane są z użytku, ale są po prostu sprzedawane. Nie ma znaczenia, że jednocześnie (tak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli z 2020 r.) kontrolowane gminy przyznały, że nie są w stanie zaspokoić potrzeb mieszkaniowych 73 proc. rodzin z niskimi dochodami.

Ale nic to - nadal na dobre prywatyzujemy to, co jeszcze zostało w zasobach gmin. Wtedy, gdy NIK analizował problem, mieliśmy 806,7 tys. mieszkań, które miały służyć zaspokojeniu potrzeb mieszkańców z niższymi dochodami - wynika z danych GUS. Pięć lat wcześniej było ich o 80 tyś. więcej, a w 1995 r. aż o 600 tys. więcej.

Dlaczego gminy wyprzedają cenne zasoby?

Spora część z mieszkań pozostających w dyspozycji samorządów nie nadaje się do zamieszkania, a gminy nie mają pieniędzy na przeprowadzenie remontów. W 2016 r. liczba pustostanów w zasobach mieszkaniowych gmin wynosiła 49 tys., a w 2020 r. już prawie 64 tys.

A dlaczego nie mają środków? Obserwatorium Polityki Miejskiej Instytutu Rozwoju Miast i Regionów wskazuje, że zadłużenie lokatorów lokali komunalnych w 2020 r. wynosiło 3,8 mld zł i bardzo szybko rośnie. W 2018 r. zadłużenie wynosiło co prawda 4 mld zł, ale jeszcze dekadę temu tylko 604 mln zł. Wróćmy do raportu NIK z 2020 r. Według niego tylko w trzech badanych gminach przychody z czynszów pozwalały na pokrycie kosztów eksploatacji czy remontów.

Więcej na temat rynku mieszkaniowego przeczytasz tu:

Babcia tu mieszkała, to ja też mogę

Ale zadłużenie najemców to jest tylko jedna strona medalu. Druga jest taka, że mieszkania komunalne w Polsce przyznawane są właściwie raz na zawsze. Te przyznane kilka dekad temu dziś zamieszkiwane są przez kolejne pokolenia lokatorów i niemal nikt nie weryfikuje, jakie mają dochody i czy mają prawo zajmować te mieszkania i płacić tak niski czynsz - mówił mi rok temu w wywiadzie dla Bizblog.pl ekspert rynku mieszkaniowego Rafał Trzeciakowski z Towarzystwa Ekonomistów Polskich.

Jedni mogą już zupełnie nie spełniać warunków do otrzymania lokalu komunalnego, spełniała je na przykład ich babcia. Inni mogliby po prostu płacić wyższy czynsz za mieszkanie komunalne. 

Przykładowo w Warszawie w 2018 r. czynsze mieszkań komunalnych były 10-krotnie niższe niż na rynku

- zauważył ekspert.

Problem w tym, że politycy boją się cokolwiek zmieniać, nie chcą otwierać puszki Pandory, weryfikując sytuację finansową dotychczasowych lokatorów. A tak to powinno działać. Jakiś czas temu zwracał na to uwagę również dr Adam Czerniak z SGH postulując zmianę polityki czynszowej na taką, że „jeśli sytuacja materialna rodziny ulegnie poprawie, powinna ona płacić więcej” – stwierdził w OKOpress.

REKLAMA

I to nie jest jakiś wymysł z kosmosu, tak to działa w Wielkiej Brytanii, gdzie mieszkania komunalne mają dwa rodzaje czynszów - obniżone i rynkowe. Jeśli dochód rodziny rośnie, nie musi się ona wyprowadzać z mieszkania, chodzi przecież też o zapewnienie rodzinom stabilności, ale płaci rynkową stawkę, a dzięki temu samorząd ma pieniądze, żeby wspomagać mieszkaniowo tych najbardziej potrzebujących. Czy to nie mądrzejsze niż wyprzedawanie za bezcen publicznego majątku?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA