REKLAMA

Awantura wiatrakowa w Sejmie. Posypały się poważne oskarżenia

Nowa większość koalicyjna, która za chwilę ma stworzyć nowy rząd, do wyborów parlamentarnych szła z hasłem naprawiania państwa, zepsutego przez Zjednoczoną Prawicę. Niestety, szybko okazało się, że w niektórych względach między starą a nową władzą wcale żadnych różnic nie ma. I znowu mamy do czynienia z przygotowaniem projektów regulacji, które niby dotyczą jednego, ale tak naprawdę ukrywają drugie. W ten sposób, w w projekcie ustawy o zamrożeniu cen energii schowano przepisy dotyczące elektrowni wiatrowych.

transformacja-energetyczna-Chiny-wiatraki
REKLAMA

Była zasada 10H, potem rząd Mateusza Morawieckiego proponował minimalną odległość wiatraków od zabudowań mieszkalnych do 500 m, ale poprawka posła Marka Suskiego zwiększyła ją do 700 m. Eksperci dalej kręcili nosem i domagali się dalej idących zmian. Te obiecywała Kolacja Demokratyczna. I rzeczywiście, szybko po wyborach tym się zajęła. Szkoda tylko, że w stylu poprzedników. Branża podkreśla, że nikt z przyszłych rządzących nie pomyślał o konsultacjach społecznych.

REKLAMA

Transformacja będzie sprawiedliwa albo nie będzie jej wcale. Ta sprawiedliwość to m. in. wrażliwość społeczna i odpowiednie standardy komunikacji. Tego wszystkiego w tym projekcie brakło - komentuje Jakub Wiech, dziennikarz gospodarczy, naczelny serwisu energetyka24.com.

Odległość polskich turbin bardzo interesuje zagranicę

Zjednoczona Prawica na strachu przed wiatrakami budowała swoją kampanię wyborczą na wsi w 2015 r. Propozycja liberalizacji przepisów dotyczących odległości turbin ponownie obudziła demony. Padły oskarżenia o umożliwienie takimi regulacjami wywłaszczenie rolników. Nie zabrakło sugestii, że to projekt nie dość, że pisany na kolanie, to na czyjeś konkretne żądanie. 

Ta kadencja większości parlamentarnej rozpoczyna się od lobbystycznego projektu. W mojej ocenie pisali to przedsiębiorcy działający w imieniu firm lobbystycznych, które już wcześniej niej zabiegały o tego typu zmiany. Powinny tym zając się odpowiednie organy - przekonywał w rozmowie z RMF Jacek Ozdoba, który we wcześniejszym gabinecie Mateusza Morawieckiego był wiceministrem klimatu i środowiska.

Więcej o wiatrakach przeczytasz na Spider’s Web:

Ozdoba na platformie X sugeruje, że zmiana odległości wiatraków, możliwość wywłaszczania i kwestia oddziaływania turbin na środowisk to efekt lobbowania zagranicznych koncernów. Żadnych dowodów na to jednak nie pokazał. Tymczasem Greenpeace Polska twierdzi, że oburzenie polityków Zjednoczonej Prawicy w sprawie wiatraków to czystej wody hipokryzja. Zwracają uwagę, że sprawując wcześniej władz potrafiła zmienić ustawy z dnia na dzień, a teraz poucza nową większość, jak powinien wyglądać proces legislacyjny. Co ciekawe: Greenpeace Polska uważa, że na utrzymaniu dotychczasowych regulacji też zyskuje zagranica. 

Na straszeniu wiatrakami zyskują tylko obce państwa, które nadal chcą nam sprzedawać gaz i węgiel. Tylko w 2022 roku wydaliśmy jako społeczeństwo prawie 200 miliardów złotych na paliwa z zagranicy. Odblokowanie wiatraków sprawi, że będziemy mogli korzystać z czystej i taniej energii produkowanej w Polsce. To jedna z najpilniejszych spraw dla bezpieczeństwa energetycznego Polski - nie ma cienia wątpliwości Marek Józefiak, rzecznik prasowy Greenpeace Polska.

Wiatraki: to jeszcze nie jest ostateczny kształt regulacji

Tak czy siak wychodzi na to, że staliśmy się świadkiem legislacyjnego falstartu. Zaprezentowany projekt zakłada minimalną odległość od wiatraków: 300 m od zabudowy wielorodzinnej i 400 m w przypadku zabudowy jednorodzinnej. Fundacja Basta alarmuje, że niektóre zmiany przepisów umożliwią wywłaszczanie osób prywatnych w celu inwestycji pod odnawialne źródła energii, które zgodnie z tymi przepisami byłyby traktowane jako cel publiczny.

Uznanie inwestycji OZE za cel publiczny oznacza także zwolnienie tych inwestycji z zakazów obowiązujących w parkach krajobrazowych i obszarach chronionego krajobrazu. Kwestia ta nie została niestety w żaden sposób omówiona w uzasadnieniu do projektu - twierdzi Sławomir Wodzyński z Fundacji Basta, ekspert od obszarów chronionych i OOŚ.

W reakcji na zamieszanie Krzysztof Gawkowski, szef klubu Lewicy, w rozmowie z PAP, stwierdził że wciąż prowadzone są rozmowy na temat ostatecznego kształtu tych regulacji prawnych.

Ostateczny kształt ustawy będzie pewnie znany w przyszłym tygodniu – zapowiedział.

REKLAMA

Z kolei Władysław Kosiniak-Kamysz w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim w „Gościu Wydarzeń” Polsat News zapowiedział jeszcze dalsze poprawki i konsultacje w tej sprawie.

Odległość wiatraków od zabudowy mieszkalnej nie będzie mniejsza niż 500 m. Nie będzie żadnego wywłaszczania pod farmy wiatrowe – obiecał prezes PSL.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA