REKLAMA

Wakacje kredytowe w 2024 r. z limitami. Gdzie indziej można zyskać 33 tys. zł

35 proc. dochodu musi zjadać ci rata kredytowa, żebyś w przyszłym roku mógł skorzystać z wakacji kredytowych, czyli zawiesić spłatę jednej raty w kwartale. Ale to nie koniec zmian, bo za to szerzej otwierają się drzwi do pomocy kredytobiorcom w ramach Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Jedna z wielu korzystnych wiadomości: nie masz kasy na ratę, możesz dostawać 2,5 tys. zł co miesiąc, a na koniec dostaniesz jeszcze 33 tys. zł.

Bank-Pekao-promocja-konto
REKLAMA

Koniec z hulaniem na koszt banków za pieniądze, które miały iść na spłatę miesięcznej raty. Piszę „hulaniem”, bo już dawno zostało udowodnione, że z wakacji kredytowych korzystali głównie ci, którzy wcale nie wpadli w tarapaty z powodu wzrostu stóp procentowych i spokojnie mogliby spłacać swoje kredyty hipoteczne zgodnie z harmonogramem. Ale po co, skoro rząd pozwolił nie płacić jednej raty kwartalnie i koszt tego prezentu przerzucił na banki?

REKLAMA

Tak działy dotąd wakacje kredytowe, ale od 2024 r. działać będą inaczej. W końcu dowiedzieliśmy się już oficjalnie, że owszem, wakacje kredytowe zostaną przedłużone i to na cały 2024 r., ale jednocześnie zostaną obwarowane ograniczeniami, by korzystali z tego instrumentu tylko ci, którzy naprawdę tego potrzebują, a nie ci, którzy nadpłacą sobie z zaoszczędzonych środków kapitał kredytu.

Jakie ograniczenia dla wakacji kredytowych?

Od dawna można było się spodziewać, że głównym ograniczeniem będzie proporcja, jaką część dochodów gospodarstwa domowego pochłania rata kredytu. Kluczowe, na jakim poziomie ją ustawić. No i już wiemy, to 35 proc.

To dość łagodne potraktowanie kredytobiorców, bo za naprawdę niebezpieczny próg uważa się 40-50 proc., a z kolei 30 proc. uznawane jest za dość normalne.

No i teoretycznie wszystko jest jasne. Ale tylko teoretycznie. Bo kto będzie sprawdzał, jaką część dochodów zjada rata? Bank, który koszt wakacji kredytowych nadal będzie ponosił, ma niby wgląd w historię naszego konta, więc widzi, jakie kwoty wpływają na nie z tytułu wynagrodzenia i może sobie sam tę proporcję wyliczyć.

Ale to jest proste tylko, jeśli kredytobiorca jest jeden i ma wpływy tylko z jednego źródła. A jak spłaca kredyt wspólnie z żoną, a żona ma własne konto, na które wpływa jej wynagrodzenie? Jej dochody również wliczają się do łącznych dochodów gospodarstwa domowego.

Albo jeśli wpływy nie są z etatu, ale z różnych źródeł – bank będzie dochodził, który przelew jest wynagrodzeniem i co miesiąc je zliczał?

Odpowiedzialność karna

Należy jednak założyć, że to kredytobiorca będzie musiał wyplenić odpowiednie oświadczeniem pod groźbą odpowiedzialności karnej.

I jeszcze trochę technikaliów, ale kluczowych dla naprawdę zainteresowanych wakacjami kredytowymi: spełnienie tego warunku proporcji raty do dochodu nastąpi, jeśli średnia arytmetyczna z ostatnich trzech miesięcy przekroczy 35 proc. 

Z odroczenia raty będzie można skorzystać, jak dotąd, raz na kwartał, przy czym pierwsze zawieszenie w I kwartale może nastąpić jedynie w marcu, a w pozostałych kwartałach w dowolnie wybranym przez kredytobiorcę miesiącu.

Były minister rozwoju Waldemar Buda podniósł larum, że to katastrofa, że z wakacji skorzysta o połowę mniej Polaków, niż chciał PiS. I to prawda, analitycy HREIT piszą, że z wakacji skorzystają posiadacze około 420 tysięcy hipotek, a to około dwóch razy mniej niż w wariancie forsowanym przez poprzedni gabinet, ale i prawie dwa razy więcej niż proponowała „Polska 2050”.

Tak czy inaczej, tych, którzy w lament byłego ministra uwierzą, odsyłam raz jeszcze do pierwszych akapitów tego tekstu.

33 tys. zł do wzięcia

Jest jeszcze drugi argument, który powoduje, że nie ma co płakać – przeciwnie. Równolegle do przedłużenia wakacji kredytowych na 2024 r. zaproponowano także modyfikacje zasad wsparcia w ramach Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. To fundusz, z którego mogą skorzystać ci, którzy z powodu rat swojego kredytu naprawdę wpadli w kłopoty. A zaproponowane zmian są wyłącznie na korzyść kredytobiorców.

Po pierwsze, obniżono próg „rata do dochodu”. Dotąd prawo do pomocy mieli ci, którym rata zjadała 50 proc. dochodów. Teraz próg ma zejść do 40 proc., a to spora zmiana.

Więcej o Funduszu Wsparcia Kredytobiorców przeczytasz tu:

Po drugie, dotąd wsparcie polegało na tym, że beneficjent dostawał 2 tys. zł co miesiąc dopłaty do raty przez 36 miesięcy, teraz ma dostawać 2,5 tys. zł przez 40 miesięcy.

A na deser jeszcze niezły gratis: tę pomoc z FWK trzeba po kilku latach oddać w ratach. Ale spłata będzie wydłużona ze 144 miesięcy do 200 miesięcy. A na dodatek, jeśli ktoś ładnie spłaci pierwsze 134 raty, pozostałe 66 zostanie mu umorzonych. Dotąd anulowano 44 raty, jeśli pierwsze 100 było spłacone bez później.

REKLAMA

Co to dokładnie oznacza? Że kredytobiorca wychodzący z kłopotów dostanie w prezencie umorzenie w wysokości 33 tys. zł zamiast 22 tys. zł.

Jak dla mnie, brzmi fair – większe wsparcie dla potrzebujących kosztem zupełnie niepotrzebujących. I nieważne, do czyjej kieszeni sięgamy.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA