REKLAMA

Myślisz, że z Ryanairem i Wizz Airem polecisz najtaniej? Zdziwisz się

Wybierasz się za granicę, więc bez zastanowienia sprawdzasz ceny biletów u jednego z tanich przewoźników, bo u nich na pewno zapłacisz mniej? Okazuje się, że może być zupełnie na odwrót. Platforma do rezerwacji podróży eSky.pl przedstawiła analizę, z której wynika, że na tej samej trasie łatwo jest znaleźć dużo tańsze połączenia, wybierając jednego z tradycyjnych przewoźników.

Myślisz, że z Ryanairem i Wizz Airem polecisz najtaniej? Zdziwisz się
REKLAMA

Zgodnie ze stereotypowym wizerunkiem przewoźników lotniczych wybór tanich linii lotniczych oznacza znacznie niższą cenę, choć przy mniejszym komforcie podróży i z większymi ograniczeniami, jeśli chodzi o bagaż. Za wyborem tradycyjnego przewoźnika przemawia wyższy poziom obsługi i komfort podróży, ale za ten luksus płaci się więcej, więc najlepiej, gdy... płaci pracodawca.

REKLAMA

Jak to bywa ze stereotypami, w konkretnych sytuacjach często rozmijają się z rzeczywistością. Według firmy eSky.pl poziom oszczędności przy podróży tradycyjnymi liniami może wynieść od 4 proc. do nawet 36 proc. w porównaniu z tanimi liniami. Wszystko oczywiście zależy od wyboru trasy, daty lotu i tego, z jakim wyprzedzeniem kupujemy bilety.

Opłata za bagaż z inną nazwą

Jakub Bajorski, dyrektor ds. produktu w Grupie eSky zwraca uwagę, że w lowcostach walizkę kabinową lub inny bagaż podręczny możemy mieć jedynie przy wykupieniu pierwszeństwa wejścia na pokład, czyli jest to de facto opłata za bagaż, lecz zaprezentowana w ładnej etykiecie. Dodaje, że wiele tanich linii lata na małe lotniska, które nieraz są daleko położone od większych ośrodków miejskich, co generuje dodatkowe koszty po stronie klientów i wydłuża całkowity czas podroży.

Regularne linie lotnicze mają bardziej rozbudowane siatki połączeń, kursują do lotnisk zazwyczaj znajdujących się blisko miasta lub bezpośrednio w nim, a także oferują dużo większą częstotliwość lotów. Nie bez znaczenia jest też lepszy standard podróży, w tym więcej miejsca na nogi, dostęp do internetu czy bezpłatnego poczęstunku oferowanego podczas lotu – mówi Jakub Bajorski.

Skoro tradycyjne linie lotnicze potrafią być dużo tańsze niż lowcosty, to jak to wygląda na konkretnych przykładach? eSky podaje, że w listopadzie za bilet lotniczy w Lufthansie na Teneryfę z Krakowa zapłacimy niecałe 1,4 tys. zł w obie strony, podczas gdy stawka taniego odpowiednika jest nawet 20 proc. wyższa. Jeszcze większą różnicę odczujemy, jeśli dokupimy bagaż rejestrowany do 20 kg – wówczas wyniesie ona nawet 22 proc. na korzyść niemieckiego giganta lotniczego, wskazuje platforma zakupowa.

Inny przykład? Na Majorkę we wrześniu można dolecieć za 1,3-1,5 tys. zł w obie strony, a w tym przypadku podróż regularnymi liniami pozwoli zaoszczędzić 30 proc. domowego budżetu zarówno z bagażem podręcznym, jak i rejestrowanym. Z kolei lot regularnymi liniami do Alicante jest tańszy o jedną trzecią. W porównaniu z lowcostem na bilet z walizką kabinową wydamy 550 zł mniej i 600 zł mniej za podróż z większym przedmiotem w luku bagażowym.

Taniej polecimy do Hiszpanii, Włoch czy Grecji

Taniej jest nie tylko w przypadku lotów do Hiszpanii. eSky wskazuje, że koszt podróży regularnymi liniami w obie strony do Neapolu oscyluje w graniach 1,1-1,3 tys. zł za osobę, a to o 28 proc. taniej niż oferuje w tym samym czasie tani przewoźnik. W zależności od wybranej opcji biletowej pasażer zaoszczędzi od 430 zł do 500 zł.

Taniej z tradycyjnym przewoźnikiem można lecieć także do Grecji. Z liniami Aegean do Aten Polacy dotrą za mniej niż 550 zł w obie strony z bagażem podręcznym, co w porównaniu z tanimi liniami daje oszczędność na poziomie 18 proc. Dokupienie bagażu rejestrowanego dla jednej osoby za ok. 150 zł nadal opłaca się bardziej, bo pozostawia w budżecie domowym do 120 zł więcej w porównaniu z tanimi przewoźnikami.

REKLAMA

Jakub Bajorski zauważa, że lowcosty od lat powtarzają: „jesteśmy najtańsi, lepszej oferty na rynku nie znajdziecie”, tymczasem ceny biletów regularnych przewoźników już zawierają dodatkowo płatne usługi, które tanie linie sprzedają jako opcjonalne, choć w praktyce okazują się niezbędne do odbycia komfortowej podróży z bagażem.

Niestety agresywny sposób komunikacji części graczy z tego segmentu i ogromne budżety marketingowe owocują zniechęceniem wielu pasażerów do sprawdzania i porównywania ofert pozostałych linii lotniczych, które bardzo często oferują dużo wyższy standard podróży oraz elastyczność w tych samych, a nawet lepszych cenach – stwierdza Jakub Bajorski.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA