Na naukę w zawodówkach stawia już 59 proc. absolwentów podstawówek. Choć wynik jest powyżej europejskiej średniej, deficytów fachowców na rynku pracy nie uda się szybko zasypać. Ministerstwo Edukacji Narodowej przekonuje: fachowiec znajdzie pracę i dobrą pensję. I przedstawia pomysł, jak do nauki w zawodówkach zachęcić kolejnych uczniów. Jego realizacja pochłonie 3 mln zł.
Fryzjer, mechanik, kucharz, kelner, mechanik, geodeta, murarz, piekarz, elektryk… – polskie zawodówki przygotowują do pracy łącznie w 238 zawodach skupionych w 32 branżach. Z danych Ministerstwa Edukacji Narodowej wynika, że już 59 proc. uczniów wybiera naukę w szkołach zawodowych, czyli technikach i szkołach branżowych I stopnia.
Fachowiec znajdzie dobrą pensję
Cytowany przez PAP Henryk Kiepura, wiceminister edukacji, uważa, że wskaźnik ten nie jest zły. W Europie wynosi 52,5 proc., a nad Wisłą jest porównywalny z Niemcami - u naszych zachodnich sąsiadów wynosi 59,5 proc. Resort chce jednak iść dalej i na przyszły rok zapowiada dużą kampanię medialną, która będzie przekonywała, że „fachowiec się liczy, fachowiec znajdzie pracę i dobrą pensję”. Kampania ma być skierowana zarówno do uczniów, rodziców, jak i do przedstawicieli branż. Jej realizacja ma kosztować 3 mln zł.
Więcej o rynku pracy przeczytasz w artykułach:
MEN nie mija się z prawdą. Wystarczy spojrzeć na listę zawodów deficytowych (czyli takich, gdzie popyt zdecydowanie przewyższa podaż), które, co roku wskazuje ogólnopolskie badanie Barometr Zawodów, by przekonać się, że absolwentów zawodówek pracodawcy będą przyjmować z otwartymi ramionami. Najbardziej poszukiwani pracownicy to dziś: cieśle, dekarze, kucharze, spawacze, czyli właśnie specjaliści z fachem w ręku.
Tegoroczna lista najbardziej deficytowych zawodów powiększyła się o dwie kolejne profesje i liczy 29 pozycji. Niezmiennie deficyt kadry utrzymuje się w edukacji i dotyczy m.in. nauczycieli przedszkoli, przedmiotów ogólnokształcących czy przedmiotów zawodowych (tych deficyt odnotowano we wszystkich województwach!) oraz w branży medyczno-opiekuńczej.
Fachowca sztuczna inteligencja nie zwolni
Potrzebujemy dekarzy, cieśli, ślusarzy, kierowców, a wciąż kształcimy rzesze humanistów – komentował tegoroczny Barometr Zawodów Krzysztof Inglot, ekspert rynku pracy, założyciel Personnel Service.
Ekspert dodał, że mało prawdopodobne jest, aby sztuczna inteligencja doprowadziła do zwolnienia elektryka, cieśli czy dekarza.
Co prawda czynnikiem, który może początkowo zniechęcać młodych, są zarobki, bo te bywają niskie, ale deficytowość i brak zastępowalności przez AI spowoduje wzrost wynagrodzeń – twierdził Krzysztof Inglot.