Sprawdź rachunki za gaz i porównaj z jego ceną. Dowiesz się, dlaczego wielu Polaków tak się wścieka
Zastanawialiście się, jak to możliwe, że za gaz płacimy gigantyczne rachunki, kolejne firmy z powodu tych rachunków upadają, a przecież na giełdach gaz kosztuje mniej niż przed wybuchem wojny? Jak to możliwe, że dziś na giełdach cena spadła do 350 zł/MWh, a PGNiG sprzedaje go za 649,92 zł/MWh a odbiorcom biznesowym nawet za 800 zł/MWh?
Przez chwilę na własne potrzeby tłumaczyłam sobie to tak, że przecież sprzedawcy gazu to nie Pan Mirek z Allegro, który sprzedaje markowe buty do biegania, ale wysyła je kupującemu dopiero po kilku tygodniach, bo wcale ich nie ma, tylko jak dostanie zamówienie, to najpierw kupuje je w Chinach.
A więc to nie tak, że sprzedawcy gazu sprzedają surowiec po bieżącej cenie, bo przecież musieli go kupić trochę wcześniej, musieli zakontraktować dostawy z wyprzedzeniem, a więc po wyższych cenach, a że ostatnio ceny spadają, to pech.
A ceny gazu spadają i to ostro
Od połowy grudnia mniej więcej o 50 proc. Spójrzcie na Towarową Giełdę Energii. Jeszcze 13 grudnia w kontraktach terminowych na drugi kwartał 2023 r. gaz kosztował 688 zł/MWh, 13 stycznia cena ta spadła już do 335 zł.
A tymczasem Polacy płacą za gaz 649,92 zł/MWh, bo taką taryfę zatwierdził URE. Oczywiście nie wszyscy tyle płacą, bo jednocześnie rząd zamroził ceny na poziomie z 2022 r. dla gospodarstw domowych i podmiotów wrażliwych jak szkoły czy szpitale, dla nich obowiązująca cena to 200,17 zł/MWh. Ale reszta płaci prawie 650 zł, podczas gdy gaz realnie kosztuje połowę mniej.
A żeby tego było mało, taryfy ustalone jeszcze grudniu na poziomie 650 zł za MWh stanowią podstawę do obliczenia wysokości rekompensat, które należą się przedsiębiorstwom energetycznym.
Coś tu się bardzo rozjechało. Na szczęście Urząd Regulacji Energetyki też nie pozostał na to ślepy i pogroził sprzedawcom gazu w Polsce palcem.
Trzeba zmusić sprzedawców gazu do obniżenia cen
To grożenie wygląda mniej więcej tak: my nie możemy wam mówić, po ile macie sprzedawać gaz, dopóki sami nie złożycie wniosku o ustalenie nowej taryfy. Jeśli jednak takiego wniosku obniżającego ceny gazu nie złożycie, to zrobimy wam kuku, a możemy.
URE może bowiem zwrócić się do tzw. Zarządcy Rozliczeń, który wstrzyma sprzedawcom gazu wypłatę rekompensat od rządu.
Wygląda, że to może podziałać. Oczywiście w pierwszej kolejności dotyczy to firmy PGNiG Obrót Detaliczny, który kontroluje ok. 90 proc. rynku sprzedaży gazu w Polsce. Ale takie wezwania do obniżenia cen w taryfach otrzymało od URE w sumie kilkanaście przedsiębiorstw. Teraz firmy te mają siedem dni, żeby złożyć dobrowolnie do URE wnioski o korektę taryf.
Co się stanie, jak taryfy na gaz rzeczywiście zostaną obniżone?
My, w gospodarstwach domowych tego nie odczujemy, bo przecież i tak mamy zamrożone taryfy na poziomie z ubiegłego roku, a niżej na pewno nikt nie zejdzie niż wspomniane 200,17 zł za MWh. Ale i tak skorzystamy na obniżce dla firm wszyscy, bo sprzedawcy gazu dostaną niższe rekompensaty od rządu, więc mniej pieniędzy ubędzie z budżetu naszego państwa. Naszych pieniędzy - dodam dla porządku.
No i odetchnąć powinni też przedsiębiorcy, którzy zamrożonych taryf nie mają i wiele firm z powodu ogromnych rachunków ma problemy. Odbiorcy biznesowi z taryf w ogóle nie korzystają, im PGNiG sprzedaje więc gaz jeszcze drożej, za ok 800 zł za MWh. Wezwanie URE do obniżenia taryf im akurat nie pomoże, ale może sprowokuje UOKiK, żeby tą sprawą się zająć. Bo kiedy ceny gazu na rynku rosły, nikt nie wahał się firmom podnosić cen, ale jak ceny na giełdach spadają, to już jakoś trudniej o obniżki. Kierowcy tankujący paliwa skądś to znają, prawda?
No i jest jeszcze trzeci skutek, który jest w pewnym sensie połączeniem dwóch poprzednich. Skoro budżet zaoszczędziłby na wypłacie rekompensat dla sprzedawców gazu, miałby więcej pieniędzy, żeby chronić firmy przed upadłościami. I ma nawet już taki plan.
Polega on na wakacjach rachunkowych na cztery miesiące w roku dla małych i średnich przedsiębiorstw analogicznych do wakacji kredytowych dla złotówkowiczów. A po drugie, można będzie poszerzyć grupę odbiorców chronionych, dołączając do listy przedsiębiorstw energochłonnych na przykład piekarnie i mleczarnie.
A! I na koniec URE nie zapomniał o ciepłowniach, które korzystają z gazu i w czasie, gdy ten piekielnie drożał, też podniosły swoje taryfy na ogrzewanie. Dla nich to też czas zejść z wysokiego C.