Wielkie zwycięstwo smogu? Walka o czyste powietrze może przedłużyć się o dziesięciolecia
Obecna polityka Urzędu Regulacji Energetyki uniemożliwia ciepłowniom modernizację. W efekcie walka ze smogiem na poziomie ogólnopolskim jest skazana na niepowodzenie.
Fot. anSG/Wikipedia.org/CC BY-SA 4.0
Jednym z najważniejszych zagrożeń cywilizacyjnych w Polsce jest smog. Zanieczyszczenie powietrza pochodzi w pierwszej kolejności z tzw. niskiej emisji (chodzi o palenie słabej jakości opałem w słabej jakości piecach). W drugiej ze spalin wydobywających się z samochodów (szczególnie w dużych aglomeracjach). Co ciekawe energetyka systemowa znajduje się na dalekim miejscu tego zestawienia.
Smog powoduje szereg dolegliwości układu oddechowego, zwiększa ryzyko zachorowania na raka - obniża więc jakość życia, a często i jego średnią. Świadomość Polaków odnośnie tych ryzyk stale rośnie m.in. dzięki popularyzacji aplikacji dostarczających w czasie rzeczywistym odczytów jakości powietrza. Z tego względu kwestia smogu stała się w ostatnich latach również problemem politycznym. Nie tylko w skali kraju, ale również na poziomie Unii Europejskiej.
Jest sposób na smog
Jednym z najważniejszych narzędzi, za pomocą którego można ograniczyć zanieczyszczenie powietrza relatywnie szybko i na dużym obszarze Polski, jest ciepłownictwo. Branża ciepłownicza jest bardzo zróżnicowana. Wśród ponad 400 przedsiębiorstw nie brakuje gigantów, takich jak PGE EC czy PGNiG Termika, ale to nie oni nadają ton całemu sektorowi. Jego fundamentem są firmy powiatowe działające blisko Polaków.
Skala (mowa o ponad 20 tys. km linii ciepłowniczych!) i rozproszenie ciepłowni powodują, że mogą one skutecznie walczyć ze smogiem, dostarczając do domów jednorodzinnych i mieszkań ciepło, przy okazji wypierając słynne kopciuchy. Oczywiście jak to w życiu bywa, istnieje sporo „ale”.
Branża musi się zmodernizować
Przede wszystkim branża musi się zmodernizować - dziś około 72 proc. ciepłowni wykorzystuje jako paliwo emisyjny węgiel, a dopiero w dalszej kolejności gaz ziemny i odnawialne źródła energii. Co ciekawe firmy chcą się zmieniać i skutecznie walczyć ze smogiem, ale nie mogą, bo nie mają za co. Nie z własnej winy.
Ciepłownictwo to sektor regulowany. Cenę ciepła wyznacza niezależny regulator - Urząd Regulacji Energetyki (URE). Instytucja tak mocno stoi na straży niskich cen dla konsumentów, że ustala taryfy w taki sposób by firmy ciepłownicze balansowały na granicy rentowności. W takich warunkach problemem jest funkcjonowanie firm, a ich modernizacja, a więc i skuteczna walka ze smogiem jest po prostu niemożliwa. Żeby było śmieszniej (albo smutniej) to nie jedyne grzechy URE. Jeżeli ciepłownia dokona udanej restrukturyzacji i ograniczy koszty swojego działania wypracowując nadwyżkę finansową, która może posłużyć jej jako fundusz na nowe inwestycje, to URE w kolejnej taryfie ograniczy uzyskany tym sposobem zysk. W taki sposób cementuje się wysoki udział węgla w sektorze i wspiera smog w polskich miastach. Tyle że zegar tyka i w końcu Komisja Europejska wystawi nam za to rachunek.
Niezrozumiała polityka URE
Co gorsze obliczając taryfy na ciepło, regulator nie uwzględnia wielu kosztów zmiennych, które w ostatnim roku zdruzgotały finansowo ciepłownictwo. Chodzi przede wszystkim o niesłychaną dynamikę wzrostu cen uprawnień do emisji CO2, które stanowią jądro europejskiej polityki klimatycznej. W 2018 r. przekroczyły poziom 20 euro za tonę, który dla polskich firm wykorzystujących emisyjny węgiel oznacza utratę rentowności.
W 2019 r. otarły się o 30 euro, a na energetykę i ciepłownictwo padł blady strach. Określając ceny ciepła, URE nie tylko nie chciał przyjąć do wiadomości tego, co się wydarzyło na rynku uprawnień CO2, ale wręcz opóźniał przyjmowanie wniosków, które firmy składały do regulatora, by skorygować wysokość taryf.
Polityka URE wydaje się niezrozumiała nie tylko z ekonomicznego punktu widzenia. Zdumienie budzi już jej fundament. Skoro w ostatnich latach dynamicznie wzrosły średnie pensje Polaków to, dlaczego ceny ciepła pozostają niemal zamrożone? Niewielkie podwyżki, nad którymi czuwałby regulator, nie byłyby odczuwalne, a umożliwiłby modernizację ciepłowni i skuteczną walkę ze smogiem.
Zyskaliby Polacy
Sytuacja ciepłownictwa wydaje się zadziwiająca również z perspektywy energetyki. Nikogo nie dziwi potrzeba wzrostu cen energii, skoro rośnie cena uprawnień do emisji CO2, a firmy energetyczne wymagają modernizacji (odejścia od węgla). Politycy postanowili nawet złagodzić społeczny odbiór wzrostu cen za pomocą tzw. rekompensat. Z czego wynika zatem odmienne podejście do ciepłowników?
Konserwowanie obecnej sytuacji to wielkie zwycięstwo smogu. Zanieczyszczeń powietrza można się szybko i w skali ogólnopolskiej pozbyć tylko jednym sposobem. Należy umożliwić ciepłowniom stworzenie górki finansowej, z której zostanie przeprowadzona modernizacja. Ich odejście od węgla i postawienie na gaz lub OZE wprost przełoży się na zmniejszenie smogu i poprawię naszego zdrowia.
Przy okazji zyskamy również energię elektryczną w atrakcyjnej cenie (chodzi o proces kogeneracji, w której wytwarza się w skojarzeniu prąd i ciepło). Paradoksalnie jest to o wiele łatwiejsze do przeprowadzenia, aniżeli tworzenie stref niskoemisyjnych w naszych miastach.
Piotr Maciążek: publicysta specjalizujący się w tematyce sektora energetycznego. W 2018 r. nominowany do najważniejszych nagród dziennikarskich (Grand Press, Mediatory) za stworzenie fikcyjnego eksperta Piotra Niewiechowicza, który pozyskał wrażliwe informacje o projekcie Baltic Pipe z otoczenia ministra Piotra Naimskiego. Autor książki "Stawka większa niż gaz" (Arbitror 2018 r.), współautor książki Młoda myśl wschodnia (Kolegium Europy Wschodniej 2014 r.). Obecnie pracuje nad kolejnym tytułem – tym razem dotyczącym polskich służb specjalnych.