Samozatrudnienie w branży technologicznej od lat było przedstawiane jako układ korzystny dla obu stron – pracodawcy zyskiwali elastyczność, a specjaliści wyższe wynagrodzenia. Ale model B2B znalazł się w punkcie zwrotnym. Nadchodzące zmiany podatkowe i prawne mogą istotnie zmienić jego atrakcyjność i wywrócić dotychczasowe reguły gry.

Kontrakt B2B był w branży IT synonimem elastyczności i wyższych zarobków. Dziś staje się coraz częściej jedyną możliwą opcją zatrudnienia. Okazuje się, że 56 proc. ogłoszeń opublikowanych w tym roku na portalu No Fluff Jobs nie ma alternatywy dla samozatrudnienia. To o 7 punktów procentowych więcej niż rok temu. Tymczasem w tle szykują się zmiany prawne, które mogą odwrócić ten trend.
Od lat dominującą formą współpracy w branży technologicznej, zwłaszcza na stanowiskach mid i senior, jest umowa B2B. Firmy, z racji większej elastyczności, zachęcają do niej kandydatów, a pracownicy dzięki niej zyskują wyższe stawki netto – podkreśla Paulina Król, Chief People & Operations Officer w No Fluff Jobs. – Ale to współpracownik musi sam finansować świadczenia, które na etacie pokrywa pracodawca – zaznacza.
Prawo na kursie kolizyjnym z rynkiem pracy
Od stycznia 2026 r. ma wzrosnąć minimalna składka zdrowotna dla przedsiębiorców – nawet o 37 proc. Wzrosną pozostałe składki ZUS. To już samo w sobie obniży atrakcyjność samozatrudnienia. Ale jeszcze większym game-changerem może być nowelizacja ustawy o PIP.
Nowe przepisy dadzą inspektorom możliwość jednostronnego uznania, że B2B czy umowa-zlecenie faktycznie powinna być etatem. Decyzja będzie obowiązywać od ręki – przedsiębiorca nie będzie mógł jej zaskarżyć, a pracownik automatycznie zyska prawa wynikające z Kodeksu pracy.
Eksperci wskazują, że taki zwrot legislacyjny stawia IT w trudnej sytuacji. Branża, która przez lata budowała model na kontraktach B2B, może nagle znaleźć się na kursie kolizyjnym z urzędową interpretacją prawa.
Więcej w Bizblogu o rynku pracy
Pracownicy między młotem a kowadłem
Z danych No Fluff Jobs wynika, że kontrakt B2B dominuje wyłącznie w IT. W innych sektorach tylko 19 proc. ofert przewiduje wyłącznie samozatrudnienie, a aż 65 proc. – wyłącznie etat. Tymczasem w IT umowa o pracę pojawia się jako jedyna opcja w zaledwie 28 proc. ogłoszeń.
Jeżeli więc PIP zacznie masowo podważać kontrakty, oznaczać to będzie nie tylko wzrost kosztów dla firm, ale także realny chaos dla tysięcy specjalistów. Z jednej strony samozatrudnieni już dziś szykują się na wyższe składki, z drugiej – mogą usłyszeć, że ich B2B w świetle prawa w ogóle nie istnieje.
Wprowadzenie wyższej składki zdrowotnej dla samozatrudnionych może mieć negatywne skutki dla sektora technologicznego. Kontraktorzy będą oczekiwać wyższych stawek, a to przełoży się na presję płacową – ocenia Paulina Król z NFJ. – Z drugiej strony, w obecnej sytuacji rynkowej wielu specjalistów może po prostu zaakceptować wyższe koszty, by utrzymać stabilność współpracy.







































