Ważna informacja dla Polaków spłacających kredyty. 11 września 2025 roku rzecznik generalna Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), Laila Medina, wydała opinię w sprawie, która może być przełomowa dla setek tysięcy osób spłacających kredyty hipoteczne w złotówkach oparte na wskaźniku WIBOR.

Sprawa trafiła do TSUE z Sądu Okręgowego w Częstochowie. Kredytobiorca, który w 2019 r. zaciągnął w PKO BP kredyt na ponad 400 tys. zł, uznał, że bank nie wyjaśnił mu w wystarczający sposób, jak działa WIBOR i jakie ryzyko wiąże się z oprocentowaniem opartym na tym wskaźniku. W efekcie pozwał bank, domagając się zwrotu części rat.
Sąd w Częstochowie poprosił więc TSUE o wyjaśnienie, czy takie postanowienia umów można badać pod kątem zgodności z unijną dyrektywą o nieuczciwych warunkach w umowach konsumenckich (Dyrektywa 93/13/EWG).
Co stwierdziła rzeczniczka generalna TSUE?
Opinia Laili Mediny nie przesądza jeszcze sprawy, ale jest ważnym sygnałem. Rzeczniczka uznała, że dyrektywa konsumencka może mieć zastosowanie do klauzul dotyczących zmiennego oprocentowania opartych na WIBOR. Innymi słowy – sądy krajowe mają prawo badać, czy banki uczciwie informowały klientów o tym, jak działa WIBOR i jakie ryzyko się z nim wiąże.
Rzeczniczka podkreśliła też, że jeśli sąd uzna takie zapisy za nieuczciwe, możliwe jest dalsze funkcjonowanie umowy kredytowej, ale już bez WIBOR-u – tylko z marżą banku. To mogłoby oznaczać niższe raty dla kredytobiorców. O ile niższe?
Przykład: kredyt 400 tys. zł na 25 lat
- Wariant A (z WIBOR-em): całkowite oprocentowanie 8 proc. rocznie
(WIBOR ~6 proc. + marża banku 2 proc.) - Wariant B (bez WIBOR-u): tylko marża 2 proc.
Rata miesięczna (stała)
- Wariant A (8 proc.): ok. 3 087 zł/mies.
- Wariant B (2 proc.): ok. 1 695 zł/mies.
Różnica: ok. 1 392 zł mniej co miesiąc (spadek o ~45 proc.).
Dla porównania, gdyby pełne oprocentowanie wynosiło 6,5 proc. (np. WIBOR 4,5 proc. + marża 2 proc.), rata wyszłaby ok. 2 701 zł, więc przejście „tylko na marżę 2 proc.” dałoby ok. 1 005 zł oszczędności miesięcznie.
Oszczędności dla 100 tys. zł (25 lat)
- 8 proc.: ~772 zł/mies.
- 6,5 proc.: ~675 zł/mies.
- 3 proc.: ~474 zł/mies.
- 2 proc.: ~424 zł/mies.
Uwaga: to modelowe wyliczenia na podstawie standardowej formuły raty stałej (niemalejącej. Rzeczywista rata zależy od marży, okresu, harmonogramu spłat i ewentualnych kosztów dodatkowych. A przede wszystkim — od tego, co ostatecznie orzeknie TSUE i jak polskie sądy zastosują wyrok w praktyce.
Co to oznacza dla konsumentów?
Opinia rzecznika TSUE to dopiero drugi etap postępowania. Najważniejszy będzie wyrok Trybunału, który zapadnie zapewne w ciągu kilku miesięcy. Tradycyjnie TSUE często podąża za opinią rzecznika generalnego, ale nie jest do tego zobowiązany.
Jeśli wyrok potwierdzi stanowisko rzecznika, kredytobiorcy złotówkowi mogą pójść śladem frankowiczów i zacząć masowo składać pozwy przeciwko bankom. Mówimy o setkach miliardów złotych i dużym ryzyku dla stabilności sektora bankowego.
Czym jest WIBOR?
WIBOR (Warsaw Interbank Offered Rate) to wskaźnik pokazujący, po jakiej cenie banki w Polsce pożyczają sobie nawzajem pieniądze. Na jego podstawie wyliczane jest oprocentowanie większości kredytów hipotecznych w złotówkach. W uproszczeniu – im wyższy WIBOR, tym wyższe raty kredytu.
Od kilku lat WIBOR jest krytykowany za brak przejrzystości i podatność na manipulacje. Z tego powodu w 2023 r. rząd zapowiedział jego stopniowe zastępowanie nowym wskaźnikiem WIRON, który ma być bardziej odporny na nadużycia.
Czytaj więcej w Bizblogu o WIBOR-ze
Banki kontra konsumenci
Banki twierdzą, że WIBOR jest w pełni legalnym i certyfikowanym wskaźnikiem, nadzorowanym przez unijne rozporządzenie BMR (dotyczące wskaźników referencyjnych). Dlatego – ich zdaniem – klienci nie mają podstaw do podważania umów.
Z kolei prawnicy reprezentujący kredytobiorców uważają, że sednem problemu nie jest sam WIBOR, ale to, że banki nie wywiązały się z obowiązku jasnego poinformowania klientów, jakie ryzyko wiąże się z kredytem opartym na zmiennej stopie.
Czekamy na wyrok TSUE
Jeśli Trybunał wyda wyrok zgodny z opinią rzecznika, może to być początek nowej fali pozwów – tym razem złotówkowiczów. To z kolei może oznaczać dla banków konieczność tworzenia wielomiliardowych rezerw, a dla klientów – szansę na niższe raty. Z wyliczeń ekonomistów Uniwersytety Łódzkiego na zlecenie Warszawskiego Instytutu Bankowości i Związku Banków Polskich wynika, że mowa o 480 mld zł ( 416 mld zł bez kredytów konsumpcyjnych), a więc o kwocie 3-4 razy wyższej niż w przypadku roszczeń frankowiczów.
Na razie konsumenci muszą uzbroić się w cierpliwość i poczekać na wyrok, który najprawdopodobniej poznamy pod koniec 2025 lub na początku 2026 roku.