REKLAMA

Setki tysięcy aut na prąd. Czy nasze elektrownie podołają?

Samochody elektryczne zarejestrowane w Polsce mają zapotrzebowanie na energię porównywalną do telefonów komórkowych. Pobierają zaledwie 0,09 proc. mocy dostępnej w kraju. I nawet gdyby liczba elektryków skoczyła nagle do miliona, to obciążałby system elektroenergetyczny w 1,26 proc. A to oznacza, że elektromobilność może się w Polsce rozwijać w najbliższych latach bez obaw o polskie stan polskiej energetyki.

Setki tysięcy aut na prąd. Czy nasze elektrownie podołają?
REKLAMA

Pod koniec 2024 roku w Polsce było 74,2 tys. samochodów elektrycznych. Przyjmując, że polscy kierowcy przejeżdżają rocznie średnio 17 925 km, a przeciętny rzeczywisty zasięg auta elektrycznego to 390 km, można założyć, że średni elektryk, ładujący się tylko w modelu od zera do 100 proc., potrzebowałby w ciągu roku 46 sesji ładowania.

Jest to oczywiście uproszczenie, poczynione dla celów statystycznych. W praktyce korzystanie z auta elektrycznego wiąże się raczej z częstym doładowywaniem baterii niż uzupełnieniami jej w pełnym zakresie – podkreśla Grigoriy Grigoriev, dyrektor generalny Powerdot w Polsce.

REKLAMA

Według prognoz za 5-7 lat w Polsce będzie milion elektryków

Przyjmując, że auto o zasięgu 390 km dysponuje baterią o średniej mocy 74 kWh, można łatwo policzyć, że sumaryczne zapotrzebowanie na energię 74,2 tys. elektryków wyniosłoby 252,7 GWh, czyli 0,253 TWh rocznie. Dla porównania, szacunkowe zużycie energii przez telefony komórkowe wynosi ok. 0,3 TWh – twierdzi Grigoriy Grigoriev.

A jak według eksperta bardzo auta elektryczne obciążają krajowy system elektroenergetyczny?

Sprawdźmy to najpierw na skrajnym i niemożliwym do realizacji w praktyce scenariuszu, że wszystkie zarejestrowane w Polsce auta ładują się jednocześnie z mocą 11 kW. Ich łączne zapotrzebowanie na moc wyniosłoby 816,5 MW. Tymczasem tzw. moc zainstalowana, obrazująca maksymalną wydolność polskich elektrowni, wyniosła pod koniec 2024 roku 72 188 MW - mówi Grigoriy Grigoriev.

Jego zdaniem wszystkie podłączone naraz do prądu auta elektryczne pobrałyby zatem 1,13 proc. dostępnej mocy. Gdyby jednak w Polsce było milion elektryków, co według prognoz może nastąpić za około 5-7 lat i wszystkie one ładowały się w tym samym momencie, obciążenie systemu elektroenergetycznego z tego tytułu wyniosłoby 15,2 proc.

Jak wygląda obciążenie publicznej infrastruktury do ładowania aut elektrycznych

Według danych Ewidencji Infrastruktury Paliw Alternatywnych, średnie obciążenie publicznej infrastruktury do ładowania aut elektrycznych wynosi ok. 4 proc. (tyle stacji jest używanych w danym momencie).

Przyjmując zatem, że jednocześnie ładuje się w Polsce 4 proc. floty elektryków oraz że 70 proc. z nich pobiera moc 11 kW, a pozostałe 30 proc. pobiera 50 kW, ich łączne zapotrzebowanie na moc wyniosłoby 67,4 MW, co stanowiłoby zaledwie 0,09 proc. mocy (zainstalowanej) polskich elektrowni – ocenia dyrektor Powerdot w Polsce.

Co ciekawe, nawet wzrost liczby elektryków do miliona, zwiększyłby obciążenie systemu elektroenergetycznego do zaledwie 1,26 proc.

Można zatem powiedzieć, że elektromobilność na jej obecnym etapie rozwoju, stanowi minimalne obciążenie polskich elektrowni i ta sytuacja nie zmieni się w najbliższych 5-7 latach, nawet jeśli w tym czasie nie zostałyby dokonane żadne inwestycje w budowę i rozbudowę elektrowni  - zauważa Grigoriy Grigoriev.

I podkreśla, że dopiero przy 5 mln elektryków, czyli liczbie, jaką możemy zobaczyć w Polsce za ok. 20 lat i utrzymaniu wydolności systemu na obecnym poziomie, elektromobilność obciążałaby ten systemu w 10 proc. W praktyce jednak nie jest możliwe, aby przez 20 najbliższych lat nie dokonano żadnych inwestycji w budowę i rozbudowę elektrowni.

Więcej wiadomości na temat elektromobilności można przeczytać poniżej:

Zapotrzebowanie polskiej elektromobilności na energię

Według ekspertów na zapotrzebowanie polskiej elektromobilności na energię można też spojrzeć z punktu widzenia mocy działających w naszym kraju stacji ładowania pojazdów elektrycznych.

Na koniec 2024 roku wszystkie istniejące obiekty dysponowały całkowitą mocą 480 MW. Gdyby każda ze stacji była w użyciu pobierając maksymalną moc, łącznie pochłaniałyby one 0,7 proc. dostępnej w Polsce mocy – tłumaczy Grigoriy Grigoriev.

Zwraca też uwagę na to, że gdyby pracowało 4 proc. urządzeń, czyli tyle, ile zazwyczaj jest w użyciu w jednym momencie, obciążałyby system elektroenergetyczny zaledwie w 0,027 proc. Dla porównania tzw. moc zainstalowana Elektrowni Kozienice drugiej co do wielkości elektrowni w Polsce, która dostarcza 13 proc. produkowanej w kraju energii, wynosi 4 tys. MW.

REKLAMA

Nawet gdybyśmy posłużyli się niemożliwym do realizacji scenariuszem, że wszystkie stacje ładowania są w użyciu, a pobór mocy jest maksymalny, zapotrzebowanie na moc  z tego tytułu odpowiadałaby jedynie 12 proc. mocy elektrowni w Kozienicach – podsumowuje Grigoriy Grigoriev, dyrektor generalny Powerdot w Polsce.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-25T20:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-25T18:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-25T06:28:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-24T22:06:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-24T20:34:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-24T19:10:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-24T18:02:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-24T12:40:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-24T11:43:50+02:00
Aktualizacja: 2025-04-24T10:19:11+02:00
Aktualizacja: 2025-04-24T06:27:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-24T05:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-23T22:15:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-23T19:10:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-23T18:23:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-23T16:14:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-23T12:44:13+02:00
Aktualizacja: 2025-04-23T09:34:54+02:00
Aktualizacja: 2025-04-23T08:37:06+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA