Suma wypłat w ramach programu dopłat do samochodów elektrycznych NaszEauto za chwilę dobije już do 2 mld zł. Czy dofinansowanie jest opodatkowane? Jest odpowiedź z Ministerstwa Finansów

Program NaszEauto ruszył 3 lutego 2025 r. W ten sposób rząd dopłaca albo do zakupu albo do leasingu lub wynajmu długoterminowego samochodów elektrycznych. Cel? Zmniejszenie emisji zanieczyszczających powietrze. Jeszcze pod koniec maja br. - przez błędy w składanych wnioskach – nie zrealizowano żadnej wypłaty. Ale to się już mieniło. Jak informuje „Rzeczpospolita”: Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), operator programu NaszEauto, do tej pory zrealizował już łącznie 63 wypłat na kwotę 1 mld 896 tys. 961 zł. Kolejne były już 3 lipca.
Przelewy realizowane są przez Polski Fundusz Rozwoju, któremu wystawiamy zlecenie - tłumaczy w rozmowie z „Rz” Magdalena Skłodowska, rzeczniczka prasowa NFOŚiGW.
Samochody elektryczne: dopłata bez podatku
Nie do końca jednak było wiadomo, jak traktować uzyskane w ten sposób dofinansowanie na samochody elektryczne. Czy beneficjenci muszą z tego tytułu płacić podatek? Okazuje się, że nie. Warto w tym miejscu przypomnieć, że program NaszEauto finansowany jest z ze środków Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększenia Odporności Polski (KPO). „Rzeczpospolita” cytuje resort finansów, który tłumaczy, że otrzymane dofinansowanie jest przychodem podatkowym, ale objętym zwolnieniem. I nie jest traktowane jako dotacja w rozumieniu ustawy o finansach publicznych.
Ostateczni odbiorcy wsparcia, tj. osoby fizyczne oraz osoby fizyczne wykonujące działalność gospodarczą, otrzymują natomiast bezzwrotne wsparcie z planu rozwojowego w ramach inwestycji finansowanej z KPO - tłumaczy Ministerstwo Finansów.
Krajowa Informacja Skarbowa ma podane zdanie, chociaż inaczej argumentuje swoje racje. Powołuje się przy tej okazji na ustawę o PIT. Zgodnie z tymi regulacjami świadczenia otrzymane od NFOŚiGW - na przygotowanie dokumentacji oraz realizację przedsięwzięcia - jest zwolnione z podatku.
Za mało środków na transport
Program NaszEauto rozwija coraz bardziej skrzydła i możliwe, że faktycznie już w 2028 r. co szósty nowy samochód osobowy rejestrowany w Polsce będzie na prąd. Być może, bo nad polskim transportem piętrzą się czarne chmury. Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności (PSNM) zgłosiło uwagi do projektu Planu Społeczno-Klimatycznego (PSK). To na jego podstawie będziemy wydawać pieniądze ze Społecznego Fundusu Klimatycznego (SFK). Ten zaś ma przeciwdziałać negatywnym skutkom systemu ETS2, który od 2027 r. ma naliczać emisję z transportu i budownictwa. Okazuje się, że rząd na transport przeznacza za mało środków.
Więcej o samochodach elektrycznych przeczytasz w Bizblog:
Jan Wiśniewski, dyrektor Centrum Badań i Analiz PSNM, zauważa, że rządowy Plan Społeczno-Klimatyczny przewiduje na dofinansowanie sektora transportu drogowego 3,2 miliarda euro – 21 proc. całego budżetu programu. To aż o 46 proc. mniej niż kwota zarezerwowana na sektor budynków.
Taka dysproporcja jest niezrozumiała, zwłaszcza w kontekście poważnych wyzwań związanych z ograniczoną dostępnością transportu publicznego w Polsce. Mówimy o problemie, który według estymacji UNICEF dotyka potencjalnie nawet 15 milionów Polaków – komentuje Jan Wiśniewski.
Branża apeluje o zwiększenie tych nakładów budżetowych na transport i wycofanie wsparcia dla autobusów niskoemisyjnych zasilanych gazem ziemnym (CNG), co jest sprzeczne z polityką klimatyczną UE.
Obecny projekt PSK nie odpowiada na realne potrzeby Polaków zagrożonych wykluczeniem komunikacyjnym. Bez zdecydowanych zmian plan może okazać się nieskuteczny w walce z ubóstwem transportowym – nie ma wątpliwości Marek Popiołek, dyrektor ds. Rozwoju Biznesu PSNM.