Rynek ropy szykuje się na potężny wstrząs. W grze największe cięcia w produkcji od lat
Cena ropy od paru dni jest na poziomie ok. 90 dol. Raz ciut niżej, raz ciut wyżej. Na to, jaki będzie długotrwały trend, najpewniejszą odpowiedź ma dać spotkanie OPEC+. Tam bowiem ma zapaść decyzja o ewentualnych dalszych cięciach w produkcji ropy. Bardzo tego nie chce administracja amerykańskiego prezydenta Joe Bidena. Bo mniejszy rynek ropy oznacza raczej droższą benzynę na amerykańskich stacjach, co będzie kolejnym dopalaczem dla inflacji za oceanem.
Rok temu, na początku października, ropa Brent kosztowała w granicach 81-83 dol. Teraz jest o jakieś 10 dolarów wyższa, między 88 a 91 dol. Tak jakby po drodze żaden kryzys energetyczny się nie zdarzył. Chociaż zerkając na roczny wykres giełdowy cen ropy ewidentnie widać rekordową zwyżkę na początku marca (tak rynek ropy zareagował na rosyjską agresję na Ukrainę) na początku maja, kiedy cena ropy Brent poszybowała w okolice 129 dol. Świadkami podanego marszu cenowego byliśmy w pierwszej dekadzie czerwca. Wtedy cena ropy Brent dobiła do poziomu 123 dol. Teraz jednak ropa tanieje, nawet tuż przed spotkaniem OPEC+, co zwykle jest pretekstem do wzrostów.
Rynek ropy z największymi cięciami od 2020 r.?
Decydujące dla cen ropy w najbliższym czasie i dla całego rynku energetycznego mają być rozmowy w gronie państw OPEC+. Głównym tematem rozmów zaplanowanych na 5 października w Wiedniu mają być ewentualne cięcia w produkcji ropy - nawet na poziomie 2 mln baryłek każdego dnia. To byłoby największe ograniczenie produkcji ropy od 2020 r., kiedy w ten sposób zareagowano na szerzącą się pandemię koronawirusa. Brane też pod uwagę są cięcia w produkcji na poziomie mniejszym: o 1-1,5 mln baryłek dziennie.
Analitycy zauważają, że ceny ropy tak po prawdzie spadają już czwarty miesiąc, odkąd Chiny - największy importer ropy na świecie - nie ograniczyły popytu, co było wymuszone kolejnymi lockdawnami związanymi z pandemią COVID-19. Teraz atmosferę dodatkowo rozgrzewa sytuacja na rynku walut.
Amerykańska inflacja może uratować produkcję ropy
Ale podjęcie decyzji o ograniczeniu produkcji ropy przez kraje OPEC+ wcale nie jest przesądzone. Stany Zjednoczone robią wszystko, żeby tak się nie stało. Reuters donosi, że w ten sposób administracja amerykańskiego prezydenta Joe Bidena chce zapobiec ewentualnym wzrostom cen benzyny. Tak było już w lipcu, kiedy ceny benzyny w USA - patrząc rok do roku - spuchły o 44 proc. Jeszcze na początku roku, w styczniu, za jeden galon trzeba było płacić w okolicach 3,5 dol. a w połowie lipca trzeba było wyciągnąć z portfela już więcej niż 5 dol.