Zmieniają ceny paliw nawet 18 razy dziennie. Niemcy wściekli
W Niemczech wybuchła awantura o ceny paliw, które potrafią zmieniać się na stacjach nawet kilkanaście razy w ciągu dnia. Według danych Federalnego Urzędu Antymonopolowego średnia liczba zmian sięga 18. Kierowcy coraz częściej składają skargi, wskazując, że trudno zaplanować tankowanie w momencie, gdy cena jest najniższa.

Kraje związkowe, w tym Badenia-Wirtembergia, chcą położyć kres częstym zmianom cen paliw na stacjach - podaje serwis Deutsche Welle, powołując się na dziennik „Rheinischer Post”. Domagają się wprowadzenia rozwiązań podobnych do tych, które obowiązują w Austrii. Tam ceny paliw mogą być podnoszone tylko raz dziennie – w południe – a obniżki dozwolone są o każdej porze.
Ceny zmieniają się co chwilę
Zwolennicy nowego modelu przekonują, że takie zasady zwiększyłyby przejrzystość rynku i pomogły kierowcom podejmować bardziej świadome decyzje. Wskazują też, że mniejsza liczba zmian cen to koniec gry nerwów dla konsumentów, którzy dziś często obserwują, jak w ciągu kilku godzin cena wzrasta o kilka centów. Propozycja zyskała też poparcie Bundesratu, czyli Rady Federalnej Niemiec, reprezentującej 16 krajów związkowych.
Stowarzyszenie Stacji Paliwowych popiera pomysł, zaznaczając, że także właściciele stacji mają dość chaosu cenowego. Często to oni stają się celem pretensji kierowców, choć o cenach decydują koncerny paliwowe. Regulacja miałaby więc chronić nie tylko konsumentów, ale też mniejsze podmioty działające na rynku.
Raport Federalnego Urzędu Antymonopolowego wskazuje, że w ostatnich latach liczba zmian cen wyraźnie wzrosła. Eksperci tłumaczą to rosnącą konkurencją między koncernami, które walczą o klientów nawet w godzinowych odstępach.
Więcej o cenie ropy przeczytasz w Bizblog:
Deutche Welle zwraca uwagę, że pomysł wprowadzenia odgórnych ograniczeń nie jest nowy, bo podobna inicjatywa pojawiła się już w 2012 roku i także cieszyła się poparciem Bundesratu. Tym razem jednak szanse na jej realizację wydają się większe, bo presja społeczna jest znacznie silniejsza niż dekadę temu.
Niemiecka gospodarka wychodzi z marazmu
Debata o cenach paliw wpisuje się w szerszy kontekst gospodarczy. Niemcy zmagają się z przedłużającym się spowolnieniem, które dopiero w tym roku zaczęło wyhamowywać. Prognozy rządu wskazują, że w tym roku PKB wzrośnie o 0,2 proc., a w 2026 – o 1,3 proc., co daje nadzieję na powolne ożywienie. Minister gospodarki Katherina Reiche zapowiada reformy mające pobudzić inwestycje i zwiększyć aktywność zawodową. Rząd chce wydłużyć czas pracy, uprościć procedury dla firm i obniżyć koszty energii.
Eksperci ostrzegają jednak, że bez strukturalnych reform ten wzrost może być krótkotrwały. Niemcy muszą zmierzyć się z rosnącymi kosztami pracy, amerykańskimi cłami na towary importowane z Niemiec oraz z konkurencją ze strony Chin. Awantura o ceny paliw pokazuje jednak, że społeczne napięcie wokół kosztów życia staje się realnym wyzwaniem dla niemieckiej gospodarki.