REKLAMA

Polacy zbierają krocie w PPK. Wystarczyła jedna rzecz

Poziom partycypacji w Pracowniczych Planach Kapitałowych dobija już prawie do 50 proc. Marzeniem polityków było 75 proc. i to już pięć lat temu, ale kiedy PPK startowały, było słabiutko, bo tylko niespełna 30 proc. Ale zobaczcie, w tym tempie za kolejne pięć lat osiągniemy cel marzeń. Wystarczyło, żeby politycy przestali się o to awanturować, i Polacy zaczęli wierzyć w ten system, który dziś daje nawet 160 proc. zysku z zainwestowanych pieniędzy.

Polacy zbierają krocie w PPK. Wystarczyła jedna rzecz
REKLAMA

PPK wystartowały 1 lipca 2019 r., ale nie wszędzie od razu. Na pierwszy ogień poszły firmy zatrudniające min. 250 osób. W drugiej kolejność firmy zatrudniające min. 50 osób, potem 20 osób i tak kolejni w poszczególnych etapach.

REKLAMA

Przypominam, że rząd zakładał początkowo, że PPK jest tak korzystnym dla pracowników rozwiązaniem, że poziom partycypacji wyniesie 75 proc.

Szybko jednak zmienił zdanie i zszedł ze swoimi oczekiwaniami do 50 proc., choć ówczesny prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys był większym optymistą i mówił o 60 proc. Jakże się wszyscy oni przejechali, kiedy okazało się, że odsetek Polaków uprawnionych do korzystania z PPK jest nawet niższy niż 30 proc. w pierwszych miesiącach jego obowiązywania.

Nie krzycz, że zgasisz pożar, kiedy wybuchnie, bo wywołasz panikę

Zaczęły się tłumaczenia, że to będzie maraton, a nie sprint, spokojnie, ludzie się z czasem przekonają. A to, że nie biegną do programu emerytalnego wymyślonego przez rząd PiS, to wina Tuska, który ograbił OFE i dlatego Polacy do dziś nie mają zaufania do polityków, że odkładane na starość pieniądze znów nie zostaną gdzieś przeniesione bez ich zgody.

Ba! Pamiętam, jak premier Morawiecki kombinował nawet, żeby zapisać w Konstytucji wprost, że pieniądze w PPK są prywatną własnością, żeby nikt nie miał wątpliwości i się nie bał. Przez pierwsze kilka lat politycy tak bardzo chcieli, żeby PPK wypaliło, że ciągle o tym gadali. A Pracowniczym Planom Kapitałowym wcale nie robiło to dobrze.

Na koniec 2022 r., a więc po 3,5 roku funkcjonowania PPK poziom partycypacji wzrósł jedynie do 34,6 proc. I ciągle powtarzaliśmy sobie, że to wina Tuska.

I poniekąd to racja. W listopadzie 2022 r. IBRiS zapytał Polaków o zaufanie do poszczególnych instrumentów emerytalnych i okazało się, że do PPK zaufania nie ma 57,8 proc. badanych, a do owianego złą sławą OFE tylko 0,2 pkt. proc. więcej - 58 proc. Żadna różnica.

Choć preferencje polityczne miały znaczenie, bo wyborcy prawicy nieco chętniej niż lewicy czy centrum przystępowali do PPK. W grupie o prawicowych poglądach 22,6 proc. badanych pozostała w PPK, centrowych – 18,3 proc., a lewicowych – 17,5 proc.

Cóż, to ciągle i tak mało. Nie pomagały nawet zachwyty, jak duże stopy zwrotu dają PPK oszczędzającym. W 2022 r. pisałam, że pracownik, który przystąpił do PPK w grudniu 2019 r., a zarabia przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw według GUS, po siedmiu kwartałach odkładania w PPK wpłacił do programu 2757 zł, ale ze względu na dodatkowe dopłaty pracodawcy, państwa i zyski zarządzających funduszami, na jego koncie jest 5567 zł – to ponad 100 proc. zysku.

Instytut Emerytalny wówczas wyliczył, że gdybyśmy te same pieniądze, które odkładamy w PPK inwestowali samodzielnie, a więc bez dopłat od pracodawcy i z Funduszu Pracy, przyniosłyby nam one 13,6 proc. zysku, a to 7,5 razy mniej niż z PPK. Nieźle, co?

A teraz?

Więcej o PPK przeczytasz tutaj:

Zyski puchną

Z wrześniowego biuletynu PPK wynika, że zysk statystycznego uczestnika PPK (zarabiającego do końca 2023 r. 5,3 tys. zł i od 2024 r. 7 tys. zł), oszczędzającego w PPK od grudnia 2019 r., w zależności od wieku, czyli horyzontu inwestycji, wyniósł od 125 proc. do 164 proc. Jeszcze lepiej.

W ostatnich miesiącach nie śledziłam regularnie poziomu partycypacji, więc po jakimś czasie przyszło duże zaskoczenie, bo okazuje się, że po pięciu latach z kawałkiem jesteśmy już niemal tam, gdzie celował rząd - blisko 50 proc. poziomu partycypacji. Na koniec sierpnia wyniósł on dokładnie 48,76 proc.

Ciekawe, że w firmach, które jako pierwsze dołączyły, czyli tych zatrudniających powyżej 250 pracowników, poziom partycypacji jest już nawet na poziomie powyżej 77 proc.! Najgorzej z kolei jest w sektorze publicznym - tylko 33,6 proc. Wyjaśnienie jest pewnie takie, że sektor ten najsłabiej płaci, ludzie są więc mniej skłonni, żeby z tych niewysokich pensji coś jeszcze odkładać na starość.

 class="wp-image-2568958"
Źródło: Biuletyn PPK
REKLAMA

Jak tak dalej pójdzie, za kolejne pięć lat możemy być blisko wymarzonego progu 75 proc. I to będzie naprawdę duży sukces. Moim zdaniem już dziś jest. A dlaczego się udał? 

Tak, pomógł autozapis w 2023 r., a najważniejsze chyba, że politycy w tej sprawie po prostu dłuższy czas temu zamilkli. I niech tak zostanie, a będzie dobrze.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA