Pompy ciepła znów będą hitem. Zobaczcie, co odkryli Duńczycy
Ministerstwo Klimatu i Środowiska rozpoczęło konsultacje publiczne Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu do 2030 roku (KPEiK), który dla resortu stanowi „zielony kompas” polskiej transformacji energetycznej. Dokument zakłada już w przyszłym roku gigantyczne wzrosty na rynku pomp ciepła, co miałoby wpłynąć na mniejsze koszty ogrzewania. Naukowcy z Danii przetestowali już takie rozwiązania w swojej sieci ciepłowniczej. To rzeczywiście działa.
W 2022 r. zadziwiliśmy cały świat i sprzedaliśmy ponad 203 tys. pomp ciepła. Ale 2023 r. był pod tym względem zdecydowanie gorszy: tylko ponad 124 tys. takich urządzeń grzewczych znalazło swoich nabywców. Spadek bardzo wyraźny, powodowany głównie polityką rządu, który do tej pory nie potrafi wywiązać się z obietnicy dotyczącej nowych, korzystniejszych taryf dla grzejących się prądem. A mimo to rząd w projekcie KPEiK zakłada już za chwilę potężny zryw.
W prognozach zapotrzebowania na energię elektryczną uwzględniono rozwój różnych rodzajów pomp ciepła. Przyjęto, że w 2025 r. w budynkach mieszkalnych w Polsce będzie funkcjonować ok. 1 mln instalacji, a wartość ta ulegnie podwojeniu w 2030 r. Natomiast w 2040 r. łączna liczba może wynosić ponad 5,5 mln, w większości typu powietrze–woda - czytamy w załączniku do KPEiK.
Rozpoczęte przez MKiS konsultacje publiczne projektu KPEiK maja potrwać do 17 listopada 2024 r.
Pompy ciepła, czyli Polska kontra Unia Europejska
Ale za nami już sporo więcej niż połowa 2024 r. i żadnego zrywu w pompach ciepła jak nie było widać, tak dalej nie można dostrzec. Nawet cienia ani zarysu. Najlepiej zweryfikować to z danymi programu Czyste Powietrze. Tutaj zaś co najmniej od kwietnia br., w przypadku pomp ciepła, jesteśmy na równi pochyłej. Jeszcze czwartego miesiąca roku prawie co trzeci wniosek (30 proc.) składany w ramach tego programu dotacji dotyczył właśnie pomp ciepła. W lipcu już tylko co czwarty (25 proc.).
W międzyczasie udało nam się doprowadzić do białej gorączki Europejskie Stowarzyszenie Pomp Ciepła (EHPA), które oskarża polski rząd o łamanie prawa i wzywa Komisję Europejską do pilnej interwencji. EHPA stoi bowiem na stanowisku, że deklarowany zamiar polskiego rządu zaprzestania uznawania europejskiego certyfikatu Keymark dla pomp ciepła podważyłby przepisy UE dotyczące swobodnego przepływu towarów i ograniczyłby wybór pomp ciepła przez konsumentów oraz podniósłby ceny.
Plan Polski odrzucenia certyfikacji pomp ciepła zagraża dostawom i narusza przepisy UE - twierdzi EHPA.
Większa elastyczność systemu i niższe ceny?
Trudno więc dzisiaj sobie wyobrazić jakiekolwiek pozytywne poruszenia na polskim rynku pomp ciepła. A szkoda, bo jak donoszą naukowcy z Danii powietrzna pompa ciepła (typu powietrze/woda), dodatkowo zasilana energią ze słonecznych kolektorów termicznych, może znacznie obniżyć rachunki za ogrzewanie i poprawić elastyczność systemu w obliczu zmiennych cen energii. System przetestowano w mieście Orum w istniejącej sieci ciepłowniczej.
Analiza wykazała, że koszt ciepła zmalał o 19 proc. w 2021 roku i o 37 proc. w 2022 roku. Zastosowanie pompy ciepła w połączeniu z kolektorami słonecznymi termicznymi zwiększyło elastyczność systemu, pozwalając lepiej reagować na wahania cen na rynku energii - przekonuje na platformie X Paweł Lachman, prezes Polskiej Organizacji Rozwoju technologii Pomp Ciepła (PORT PC).
Więcej o pompach ciepła przeczytasz na Spider’s Web:
Testowany przez badaczy z Duńskiego Uniwersytetu Technicznego na wszelkie sposoby system składa się z naziemnej instalacji solarnej, pompy ciepła o mocy 2,5 MW, kotła gazowego i pionowego cylindrycznego zbiornika ciepłej wody o pojemności 1000 m sześc.
Produkcja ciepła przez pompę ciepła spada, gdy ceny energii elektrycznej rosną do akceptowalnego poziomu. Gdy cena spot energii elektrycznej przekroczy pewien próg, pompa ciepła wyłącza się, a kocioł staje się głównym dodatkowym podgrzewaczem - wyjaśniają naukowcy.