REKLAMA

Miliony Polaków płacą ten podatek. Rząd naobiecywał, że będzie niższy, i nagle cisza

Podatek Belki, inaczej od zysków kapitałowych, trwa niezmieniony od lat. Obecny rząd obiecywał, że Polacy będą go płacić mniej, nawet wpisał do słynnych „100 konkretów”, minister finansów już nawet wyskoczył przed szereg kilka miesięcy temu, że reforma wejdzie w życie od 1 stycznia 2025 r., ale nagle wszystko ucichło. Wszyscy już zapomnieli, że miało się coś zmienić? No to wam przypomnę.

Miliony Polaków płacą ten podatek. Rząd naobiecywał, że będzie niższy, i nagle cisza
REKLAMA

Jeszcze w styczniu tego roku minister finansów Andrzej Domański naobiecywał, że podatek Belki zostanie ograniczony. W maju zapowiedział, że obniży go od 1 stycznia 2025 r., choć wcale nie chodziło o obniżkę stawki, która obecnie wynosi 19 proc., ale wprowadzenie kwoty wolnej od tego podatku.

REKLAMA

A na dodatek sprawa nie jest prosta, bo kwota wolna miałaby obowiązywać osobno dla lokat, osobno dla inwestycji kapitałowych, więc w sumie, jak macie 100 tys. zł na lokacie i 100 tys. zł w akcjach na giełdzie albo TFI, a w przypadku lokat trzeba spełnić jeszcze dodatkowy warunek - szczegółowy plan MF opisywałam tu.

Nie muszę dodawać, że reforma podatku Belki jest na agendzie polityków od lat, a tym razem znalazła się w 100 konkretach tego rządu sformułowanych przed wyborami w 2023 r., prawda?

Tylko że właśnie chyba jednak zniknęła rządowi z horyzontu. Znamy już projekt budżetu na 2025 r., a w nim śladu nie ma po jakichkolwiek planach reformy podatku od zysków kapitałowych.

Wycofywanie się rakiem

Już w lipcu minister finansów zapowiadał, że nad reformą podatku Belki prace jeszcze się toczą, ale ostateczny jej kształt zostanie pokazany po wakacjach. Niepokojąco brzmiało to, że wyraźnie przy tym podkreślił, że musimy pamiętać o tym, że „przestrzeń do obniżania podatków w Polsce jest obecnie niewielka”.

Nie, żebym się czepiała, że już początek września, bez przesady. I nie w tym również rzecz, że zabrzmiało to, jakby ulga dla podatników ostatecznie miała być raczej kosmetyczna.

Chodzi raczej o to, że chwilę później, w drugiej połowie sierpnia o reformie podatku mówił tak, jakby ostateczny kształt był jeszcze bardzo daleko. Na Campusie Polska Przyszłości w Olsztynie szef resortu finansów powiedział, że: 

Do projektu zmian ws. podatku Belki, który przedstawiliśmy, dostaliśmy sporo uwag od strony społecznej, od podmiotów rynku kapitałowego i będziemy z nimi prowadzić konsultacje na rzecz tego, aby projekt wszedł w życie możliwie szybko.

„Możliwie szybko” - to nie brzmi jak dochowanie obiecanego wcześniej terminu 1 stycznia 2025 r. A wisienką na torcie jest pokazany projekt budżetu na 2025 r., w którym próżno szukać śladu reformy podatku Belki.

Więcej o podatkach przeczytasz na Bizblog.pl:

W kwietniu wiceminister finansów Jarosław Neneman informował w odpowiedzi na interpelacje poselską, że ubytek w budżecie z powodu obniżenia tego podatku to w 2025 r. będzie 1,5 mld zł. To oczywiście mogło zostać wrzucone do całego wora pod nazwą „PIT” w projekcie budżetu, ale żeby jednak wcale się o tym nie zająknąć? Sorry, ale to wygląda jak próba przemilczenia, że z obietnicy nic na razie nie wyszło. Gdyby miało wyjść, rząd chętnie by się pochwalił, że obniża podatki kilku milionom Polaków.

Ilu Polaków płaci podatek Belki?

Tego dokładnie nie wiadomo, znana jest dokładna liczba wszystkich podatników PIT, a w tym wielkim worze są ci opłacający podatek od zysków kapitałowych. Znane są za to dokładne kwoty, jakie wpływają do budżetu z tytułu podatku Belki.

I tu się na chwilę zatrzymajmy. W całym 2023 r. wpływy te wyniosły ponad 9 mld zł. To dużo - aż o 58 proc. więcej niż w 2022 r. i o 118 proc. więcej niż w 2021 r. W poprzednich latach wpływy oscylowały wokół 3-4 mld zł.

A 2024 r. zapowiada się jeszcze lepiej, bo w pierwszym półroczu do budżetu z tytułu „Belki” wpadło już 6,6 mld zł - jeszcze o 1,2 mld zł więcej niż w tym rozkosznym 2023 r.

To wszystko zasługa przede wszystkim wysokich stóp procentowych, a niekoniecznie rosnącej liczby podatników. Ale spróbujemy oszacować bardzo z grubsza, ilu ich jest - innymi słowy: ilu Polaków miało od przyszłego roku zapłacić fiskusowi mniej, ale prawdopodobnie obejdzie się smakiem.

Według Związku Banków Polskich odsetek Polaków posiadających oszczędności kształtuje się obecnie na poziomie 54-55 proc. Zakładam, że mówimy o dorosłych Polakach, a takich powyżej 18. roku życia mamy jakieś 31 mln. Czyli oszczędności ma 17 mln. Ale przecież wielu może mieć niewielkie oszczędności i trzymać je pod poduszką - wtedy podatek Belki ich nie dotyczy.

Sięgnijmy więc do „Barometru oszczędności 2023" przeprowadzonego na zlecenie Krajowego Rejestru Długów. Według niego 1/3 badanych Polaków trzyma oszczędności na oprocentowanym koncie w banku, 28 proc. zakłada oprocentowane lokaty, a 10 proc. inwestuje w akcje i obligacje. To daje jakieś 9 mln Polaków, którzy płacą podatek Belki z zysku z oprocentowanych kont, 8,6 mln Polaków, którzy płacą podatek od zysku z lokat i 3 mln tych, którzy płacą podatek od zysku z akcji i obligacji - łącznie 20 mln Polaków.

REKLAMA

A wiecie, co jest najśmieszniejsze? Że 20 proc. Polaków jednocześnie nawet nie wie, że go płaci, bo w ogóle nie zna czegoś takiego jak podatek Belki, a połowa Polaków nie rozumie, na czym podatek Belki polega, mimo że coś tam słyszała i wie, że istnieje - wynika z tegorocznego badania Warsaw Enterprise Institute.

Idąc tym tropem to właściwie może nawet nie należy się dziwić, że rząd reformy podatku Belki nie uznaje za priorytet, a strategia przemilczenia może być całkiem skuteczna i wkurzyć w sumie nie tak licznych.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA