REKLAMA

Podatek Belki do zmiany. A co z kwotą wolną?

Zakładając, że nowy rząd będzie chciał spełnić choć część obietnic wyborczych, prędzej ulży Polakom w podatku Belki. Wiceminister finansów ostatnio znowu zasiał ziarno nadziei.

Podatek Belki do zmiany. A co z kwotą wolną?
REKLAMA

Ta obniżka podatku Belki, który płaci każdy ciułacz trzymający pieniądze choćby na lokacie, przewija się od lat. Ba! Nawet poprzedni rząd przez chwilę odgrzał ten temat. Plan był taki: zyski do 10 tys. zł w ogóle miały być zwolnione z podatku od zysków kapitałowych, a w zamian te wyższe miały dostać podwyżkę stawki z 19 do 20 proc. Nic z tego nie wyszło, ale Belkę na sztandary wzięła w kampanii wyborczej również opozycja. Tylko że nie jest to pierwsza rzecz, za jaką zabrali się politycy, kiedy wygrali wybory. Okazuje się jednak, że wcale o tym nie zapomnieli i szanse na zmiany w tym podatku nadal są.

REKLAMA

Liczą wpływy z podatku, może w końcu policzą

Potwierdził to w środę 17 stycznia wiceminister finansów Jarosław Neneman, mówiąc, że „trwają analizy ewentualnych zmian”. To nie to samo, co „trwają prace nad zmianą ustawy”, ale dopiero analizy, czy warto ją zmieniać.

Na podstawie tych słów nie robiłabym sobie wielkich nadziei, gdyby nie to, że z wielkich kampanijnych obietnic podatkowych została jeszcze druga: podwojenie kwoty wolnej od podatku z 30 do 60 tys. zł. I ta druga jest zdecydowanie bardziej kosztowna, wiemy już właściwie, że została odłożona „na kiedyś”. Jeśli więc politycy chcą dowieźć swoim wyborcom cokolwiek, muszą jednak pogrzebać trochę w podatku Belki.

Na razie pomysł jest taki: zlikwidować podatek Belki dla inwestycji o wartości do 100 tys. zł i powyżej jednego roku. Ale to tylko hasła i w sumie nie wiadomo, czy oba warunki miałby być spełnione jednocześnie. Bo jeśli tak, ci wszyscy ciułacze, którzy trzymają pieniądze na lokatach 3-, czy 6-ciomiesięcznych, dalej płaciliby 19 proc. od zysku.

Podatkiem Belki można taniej zadowolić Polaków

Ale to, co wiemy, to jakie wpływy z podatku Belki ma państwo. Na razie dopiero za pierwsze półrocze 2023 r. - to 5,39 mld zł. Tak na marginesie, to o prawie 29 proc. więcej niż rok wcześniej, co ładnie pokazuje, że Polacy oduczają się trzymać pieniądze w skarpecie. Powód? Oczywiście ucieczka przed inflacją.

Nawet gdyby rząd łaskawie zupełnie zrezygnował z podatku Belki (co nie jest możliwe), straciłby ok. 11 mld zł wpływów.

Więcej wiadomości o podatku Belki

No to teraz porównajcie te kwoty z kosztem podniesienia kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł. Jeszcze w grudniu 2023 r. eksperci szacowali, że podwojenie kwoty wolnej od podatku kosztowałoby budżet ok. 38 mld zł. W styczniu swoje wyliczenia pokazało Ministerstwo Finansów i okazało się, że mówimy nawet o 48 mld zł - to ponad czterokrotnie więcej niż doskonale sprzedający się marketingowo pomysł likwidacji Belki.

REKLAMA

Co wybrać? To dość jasne. Donald Tusk zresztą już dawno jasno powiedział, że podniesienie kwoty wolnej, jednak nie nastąpi podczas 100 dni nowego rządu, mimo że tak właśnie obiecywał,  a dziś jako bardziej prawdopodobna najwcześniejsza data pada 2025 r. 

Sama w to nie wierzę za bardzo, ale w jakieś zmiany w podatku Belki - owszem. Czy będą bardzo korzystne dla was? To już inna sprawa. Politykom będzie zależało na tym, żeby dowieźć JAKIEŚ zmiany podatkowe, uszczęśliwić elektorat, bo za pasem wybory samorządowe i potem europejskie. Ale nie koniecznie uszczęśliwić portfele tego elektoratu. Ważne, żeby ludziom wydawało się, że podatki są niższe.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA