REKLAMA

Naprawdę przestaliście pić w święta? Trzymamy za was kciuki

Jeszcze kilka lat temu alkohol podczas Świąt piło prawie 93 proc. Polaków, z czego ponad połowa w Wigilię, która jest przecież postem. To znaczy, że: A. picie to nie grzech, B. Polacy nie są katolikami, C. Mamy jakiś problem z alkoholem, którego pijemy obecnie więcej niż w latach 90.

Przestaliście pić w święta? Trzymamy za was kciuki
REKLAMA

Szukając jakichś szczegółowych danych na temat wielkości spożycia alkoholu podczas Świat przez Polaków zorientowałam się, że Polska to najwyraźniej kraj mlekiem i alkoholem płynący. Wpisujesz w wyszukiwarkę internetową frazę „spożycie alkoholu w Święta” i zalewa cię morze nagłówków: „co się stanie, jeśli przez całe Święta będziesz pić alkohol?”, „czy pięcie alkoholu w Święta jest konieczne?”, a nawet krótki wywód, że picie alkoholu nie jest grzechem, bo gdyby było, Jezus nie zamieniłby wody w wino w Kanie Galilejskiej. Dlatego:

REKLAMA

Grzechem jest tylko nadużywanie alkoholu

I nagle masz wrażenie, że Święta kręcą się wokół alkoholu. Wcale nie do końca błędne. Z badań przeprowadzonych przez Centrum Rozwoju Biznesu Sostaric na zlecenie TiM S.A wynika, że 92,6 proc. badanych pije alkohol podczas Świąt, a jedynie 7,4 proc. nie pije go w tym okresie.

Ciekawe, że najwięcej pijemy w Wigilię, która jest przecież dla chrześcijan okresem postnym, a na świętowanie jest czas podczas pierwszego i drugiego dnia Świąt. Mimo to, w tym naszym jakże katolickim kraju aż 55 proc. badanych pije w Wigilię, a w pierwszy dzień świąt już tylko 31,5 proc., w drugi zaś 13 proc.

Więcej o wódce przeczytasz na Spider’s Web:

Nie powiedziałam wam, że to dane za 2017 r. Czy od tamtej pory wiele się zmieniło?

NoLo niby w modzie, ale pijemy więcej niż 30 lat temu

Ostatnio firma Fritz-Kola obnosiła się po mediach z badaniami, z których wynika, że aż 40 proc. Polaków w ostatnim czasie ograniczyło spożycie alkoholu, 10 proc. całkowicie odstawiło alkohol, a 16 proc. nie piło go wcześniej i tak. Co znaczy „w ostatnim czasie”, właściwie nie wiadomo, ale z analiz ponoć wynika, że to pokolenie Z jest przede wszystkim odpowiedzialne za te statystyki., bo:

  • w grupie do 24. roku życia 40 proc. deklaruje, że ogranicza spożycie alkoholu;
  • w grupie 25-34 lata 51 proc. deklaruje, że ogranicza spożycie alkoholu;
  • między 35. a 54. rokiem życia 35 proc.;
  • A w grupie 55+ 36 proc.

Oczywiście na te badania trzeba spojrzeć z pewnym dystansem, bo stoi za nimi producent napojów bezalkoholowych, a nie jakaś niezależna instytucja, ale to akurat jest faktem, że w młodym pokoleniu coraz powszechniejszy jest trend NoLo (No alcohol – Low alcohol).

Czy więc Polacy naprawdę zmniejszają ilość wypijanego alkoholu? Żeby mieć prawdziwy obraz sytuacji, najpierw trzeba spojrzeć na statystyki sięgające wielu lat wstecz.

Z danych wynika, że jeszcze w latach 1993-2000 spożycie alkoholu utrzymywało się na względnie stałym poziomie, było to 6,5-7 l czystego alkoholu w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Wraz z początkiem XXI wieku te statystyki zaczęły rosnąć i już w 2021 r. spożycie wzrosło aż o 3 litry na głowę rocznie, do 9,7 l czystego alkoholu na głowę, przy czym szczyt zaliczyliśmy tuż przed pandemią, w 2019 r. na poziomie 9,78 l na głowę.

Najszybciej rozpijaliśmy się w latach 2001-2008, kiedy średnie spożycie wzrosło o 45 proc. Stare czasy, co? 

REKLAMA

Długoterminowy trend jest więc negatywny. Pijemy więcej niż trzy dekady temu. Ale rzeczywiście ostatnie lata przyniosły zmianę. Wspomniałam, że w 2019 r. spożycie czystego alkoholu na głowę wynosiło 9,87 l, ostatnie dostępne dane za 2023 r. pokazują już tylko 8,93 l na jednego mieszkańca. Fritz-kola nie oszukuje.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA