Polacy na potęgę zwracają mieszkania. Reakcja deweloperów bezcenna
Dziwne rzeczy widać w ostatnich danych o deweloperach. Po pierwsze, mimo że nie ma już Bezpiecznego Kredytu 2 proc., oni ciągle sprzedają aż się kurzy. A po drugie, ciekawe co sprzedają, bo w ofercie mają więcej mieszkań niż wprowadzili do sprzedaży. Jakim cudem? Takim, że ofertę zasilają mieszkania „zwracane” przez kupujących, którzy nie dostali na nie kredytu w banku. I nie jest to wcale marginalne zjawisko.
Na początku bardzo ważne zastrzeżenie: dane, o których piszę poniżej, pochodzą z Otodom Analytics, a serwis ma trochę inną metodologię niż inni i przede wszystkim inną niż deweloperzy. Otóż Otodom za lokale sprzedane u dewelopera uznaje nie te, na które została podpisana już umowa deweloperska, ale jedynie umowa rezerwacyjna. A dzięki takiej metodologii właśnie da się zauważyć dwie rzeczy.
Interes się kreci i bez dopalaczy
Po pierwsze, popyt na mieszkania jest już oczyszczony z efektu Bezpiecznego Kredytu 2 proc. Gdyby analizowane były umowy deweloperskie, w danych byłoby po prostu widać jeszcze zakupy pod Bezpieczny Kredyt 2 proc., bo procedura kredytowa w bankach spokojnie trwa i dwa miesiące, więc widzielibyśmy lokale zarezerwowane jeszcze w grudniu, na które dopiero teraz bank udzielił finansowania.
Dzięki temu, że Otodom analizuje umowy rezerwacyjne, widzimy, jaki jest popyt na nowe mieszkania w lutym, czyli bez wspomagacza w postaci kredytu z dopłatą. I wyniki są bardzo ciekawe, bo okazuje się, że w siedmiu największych miastach w Polsce w lutym deweloperzy sprzedali 4,6 tys. lokali - to o 17 proc. więcej niż w lutym 2023 r., kiedy też nie było BK2 proc., a co ważniejsze, o 9 proc. więcej niż w styczniu.
A więc zainteresowanie kupujących rośnie mimo braku dodatkowych zachęt w postaci rychłych obniżek stóp czy dopłat państwa.
Setki mieszkań do zwrotu
Po drugie, dane ujawniają pozornie bardzo dziwne zjawisko. No bo tak: w lutym deweloperzy wprowadzili do oferty 4,7 tys. nowych lokali, a to o 12 proc. mniej niż w styczniu. To jeszcze nic wielkiego, ale mimo to, liczba lokali dostępnych w ofercie urosła o ponad tysiąc i to w sposób niewytłumaczalny. A właściwe wytłumaczalny tylko w jeden sposób: deweloperzy w lutym zanotowali dużą falę zwrotów mieszkań.
Więcej wiadomości o rynku nieruchomości można przeczytać poniżej:
Tak to zjawisko tłumaczą analitycy Otodom. Mowa o lokalach, które zostały zarezerwowane jeszcze pod koniec 2023 r., ale klienci nie otrzymali na nie kredytu hipotecznego. Analitycy szacują, że mówimy o zwrocie ok. 800 lokali w lutym.
I to nawet ma sens. Przypomnę, jakie było wariactwo w grudniu, jeśli chodzi o liczbę złożonych wniosków o Bezpieczny Kredyt 2 proc. Było ich 29,4 tys., a to nawet więcej niż w lipcu 2023 r., kiedy program ruszył z kopyta i wniosków złożono 24,3 tys. Dla porównania, w spokojniejszym już sierpniu było ich 17,6 tys., we wrześniu 21,8 tys., a w październiku 14,4 tys.
W grudniu, w związku z nieuchronnym końcem programu, wielu Polaków najwyraźniej grubo przeszarżowało i w lutym musieli się pożegnać z myślą o własnym mieszkaniu.
Deweloperzy, bynajmniej, raczej nie płakali z tego powodu. Mieszkania, które do nich wracają, mogą sprzedać teraz drożej. Otodom podkreśla, że na wszystkich dużych rynkach, które poddał analizie, a mówimy o Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Trójmieście, Poznaniu, Łodzi i Katowicach, mieszkania wprowadzone do sprzedaży w lutym były droższe niż te, które trafiły do sprzedaży wcześniej. Wygląda na to, że brak programu dopłat do kredytów deweloperom wcale nie szkodzi.