Polacy: Kataster? Bardzo proszę. Posłowie: A co z naszymi mieszkaniami?
40 procent Polaków uważa, że należy wprowadzić podatek katastralny od trzeciego mieszkania, część z nich nawet już od drugiego. Wiecie, co może stać na przeszkodzie, żeby to zrobić? Sami posłowie, wśród których połowa ma dwa mieszkania, a co piąty ma minimum trzy mieszkania.

Posłom mogą opaść szczęki z dwóch powodów - po pierwsze przez całe lata politycy wystrzegali się słowa „kataster” jak diabeł wody święconej, bo byli przekonani, że jest ono gwoździem do politycznej trumny. Serio, panowało przekonanie, że Polacy panicznie boją sile podatku katastralnego i wygląda na to, że ostatnia debata na temat katastru trwająca nieprzerwanie już chyba ze dwa lata, spowodowała, że suweren trochę się już nim oswoił.
Podatek katastralny może być bezbolesny dla babci
Częściowo pewnie dlatego, że najczęściej o katastrze mówi się w Polsce w kontekście opodatkowania nie każdego mieszkania, a dopiero trzeciego, nawet nie drugiego, żeby dotknął on tych, którzy w mieszkania inwestują, a nie tych, którzy np. odziedziczyli mieszkanie po rodzicach/dziadkach.
To zatem i tak bardzo liberalne podejście. W wielu krajach podatek katastralny dotyczy każdego mieszkania, a wersja złagodzona, o której pisaliśmy nieraz w Bizblog.pl, a którą proponują eksperci, polega na tym, że niby nakładamy podatek na każdą nieruchomość, ale stosujemy w pierwszym okresie zwolnienia z niego, jeśli to pierwsze i jedyne mieszkanie, które właściciel użytkuje na własne potrzeby.
W każdym razie nawet lewica, walcząca o wprowadzenie podatku katastralnego jak najszybciej, wcale nie chce go nakładać na każde mieszkanie, ale dopiero na trzecie. Nie wierzcie więc politykom i innym krzykaczom, że kataster uderzy w biedne emerytki mieszkające w dużych mieszkaniach w centrach miast - to stek bzdur i próba zmanipulowania opinii publicznej.
Politycy boją się podatku katastralnego
Do tego jeszcze wrócimy, ale jest też drugi powód opadających szczęk pań i panów w Sejmie. Taki oto, że ostatnie badania pokazują, że znacznie więcej respondentów jest za podatkiem niż przeciw, mogą nieźle namieszać szyki samym politykom, którzy mają swój prywatny interes w tym, żeby podatku katastralnego w Polsce nie było.
Otóż Sejm to takie miejsce, w którym jest nadzwyczajne natężenie inwestujących w mieszkania na metr kwadratowy. Policzyłam to kiedyś osobiście na łamach OKO.press na podstawie oświadczeń majątkowych polityków i wyszło, że każdy poseł ma średnio 1,7 mieszkania. Tak, wiem, ja i mój pies…. A więc patrząc inaczej na statystyki:
- prawie połowa posłów ma więcej niż jedno mieszkanie;
- trzy mieszkania lub więcej ma aż 20 proc. posłów;
- prym wiedzie Koalicja Obywatelska, bo więcej niż jedno mieszkanie lub dom ma 52 proc. posłów tej partii;
- zaraz za nią jest Polska 2050 - 48 proc.
No więc spokojnie można mniemać, że tym wszystkim posłom osobiście nie w smak dyskusja na temat podatku katastralnego od drugiego czy trzeciego mieszkania. A tymczasem okazuje się, że Polacy takiego podatku właśnie chcą!
Więcej wiadomości Bizblog.pl na temat zakupu mieszkania:
Polacy chcą nowego podatku
Właśnie wyszły badania SW Research dla rp.pl, które pokazują, że 33,6 proc. badanych uważa, że nie należy w Polsce wprowadzać podatku katastralnego, ale 40 proc. uważa, że właśnie należy! Tu od razu należy się wyjaśnienie, że w badaniu nie było mowy o bezwzględnym nałożeniu podatku na każde mieszkanie i tak:
- 28,1 proc. badanych opowiedziało się za wprowadzenie katastru od trzeciego mieszkania;
- kolejne 11,9 proc. już od drugiego.
Przewaga zwolenników podatku katastralnego nad przeciwnikami jest więc wyraźna. Ale ciekawe, że tym rządem serc i dusz jeszcze można posterować. Bo wśród badanych aż 12,7 proc. odpowiedziało, że nie ma zdania, więc pokierowanie debatą publiczną może ich nadal przekonać do zajęcia tej czy innej strony, a dodatkowe 13,6 proc. odpowiedziało, że nie wie, co to jest podatek katastralny. To daje łącznie ponad 26 proc. ludzi, których zdanie w tej sprawie można dopiero ukształtować.