Po co nam mieszkania na wynajem? Zacznijmy budować akademiki
Mamy w Polsce 1,2 mln studentów, z czego ok. 450 tys. wynajmuje mieszkania, bo miejsc w akademikach wystarcza dla mniej niż co dziesiątego. A może zamiata budować tanie mieszkania na wynajem, lepiej budować za państwowe pieniądze akademiki? – pyta ekspert Fundacji Instrat. To mogłoby zwolnić średnio 150 tys. mieszkań i to właśnie w dużych miastach akademickich, czynsze najmu by spadły, inwestowanie w najem stałoby się mniej opłacalne, więc i popyt na mieszkania by zmalał, a wraz z nim ceny mieszkań.
Studentom nie ma się co dziwić - nawet gdyby chcieli, nie mają szans na akademik, więc lądują na rynku najmu komercyjnego. Według firmy doradczej zajmującej się rykiem nieruchomości komercyjnych CBRE, mniej niż co dziesiąty student może liczyć na państwowy akademik, w Warszawie miejsc wystarcza dla 7 proc. studentów, w Krakowie, gdzie jest najwięcej miejsc w akademikach, dla 13 proc.
A rynek najmu komercyjnego jest coraz bardziej brutalny. Zwyczajnie jest za drogo na studencką kieszeń. Raport „Portfel Studenta 2023” przygotowany kilka tygodni temu przez Warszawski Instytut Bankowości (WIB) i Związek Banków Polskich pokazał, że aż co piąty polski student przyznał, że z przyczyn materialnych rozważał w ciągu ostatniego roku rezygnację ze studiów, w tym 11 proc. chciało rzucić je na zawsze, 5 proc. brało pod uwagę wzięcie urlopu dziekańskiego, a kolejne 4 proc. myślało o obu tych rozwiązaniach. Te dane są porażające.
A może by tak po prostu budować więcej akademików - zaproponował niedawno Michał Kulbacki, ekspert ds. polityki gospodarczej Fundacji Instrat. To pomogłoby nie tylko samym studentom, ale też rynkowi mieszkaniowemu, na który zwolnić mogłoby się 150 tyś. mieszkań.
Czytaj także: Opłata adiacencka a zmiana właściciela nieruchomości
Skąd te tysiące mieszkań?
Skąd ta kalkulacja? Z raportu „Studenci na rynku nieruchomości. Raport 2023” autorstwa Centrum Amron i ZBP wynika, że około 450 tys. studentów mieszka w wynajmowanych lokalach, a ponieważ średnio jedno mieszkanie zajmują trzy osoby, to daje ok. 150 tys. lokali - to prawie dwie trzecie wszystkich mieszkań wybudowanych w Polsce w 2022 r.
To przecież żadna różnica, czy wybudujemy więcej mieszkań czy więcej pokoi w akademikach - powiecie, miejsce do spania to miejsce do spania. Otóż nie. Fundacja Instrat wyliczyła, że koszty podejmowanych przez publiczne uczelnie inwestycji w nowe akademiki, rozpoczynanych w ostatnich dwóch latach to 175-215 tys. zł w przeliczeniu na jedno miejsce wraz z kosztami urządzenia pokoju, ale i części wspólnych. Kawalerki w dużym mieście akademickim nie da się za tyle wybudować.
Gdyby wdrożyć taki program budowy akademików, wystandaryzować te budowy, zmniejszyć nieco powierzchnię części wspólnych, cenę dałoby się, zdaniem eksperta, obniżyć o 10 proc., a więc zbudowanie 1 tys. miejsc dla studentów kosztowałoby 160-190 mln zł.
Zbudowanie 450 tys. miejsc to koszt 70-85 mld zł. Dużo. Ale dla porównania roczny koszt 800+ to 65 mld zł. A budowę 450 tys. miejsc w akademikach można rozłożyć na 10 lat, koszt to zatem 7-8,5 mld zł rocznie, a w dodatku to koszty jednorazowe, które zwróciłyby się po 15-25 latach - wylicza Kulbacki.
Problem studentów zostaje całkowicie rozwiązany, a do tego korzysta cała reszta społeczeństwa, bo zwolnione przez studentów mieszkania trafiają na rynek najmu, rośnie podaż i zmniejsza się presja na ceny czynszów. A jeśli kupno mieszkania na wynajem staje się mniej rentowne, to część inwestorów znika z tego rynku i zmniejsza się popyt - ceny mieszkań na sprzedaż jeśli nie spadają, to rosną wolniej. Same plusy.
Więcej na temat cen mieszkań przeczytasz tu:
Jest tylko jeden warunek
Ekspert Instrat mówi o udziale prywatnych inwestorów w budowie nowych akademików, a ten jest wątpliwy, jeśli ceny najmu miejsca w takim akademiku miałyby być na takim poziomie jak obecnie w publicznych akademikach. Jeśli dobijałyby do cen w akademikach prywatnych, próżno liczyć, że prawie pół miliona studentów się skusi, bo ceny w prywatnych ośrodkach tego typu zbijają z nóg.
Przy innej okazji pisałam już, że w prywatnym akademiku w Warszawie cena za jednoosobowy apartament o powierzchni 16 mkw. to 2850 zł. W innym miejscu studio 22 mkw. również z własną łazienką i aneksem kuchennym, ale dla dwóch osób kosztuje 3100 zł Albo dwa niezależne pokoje tworzące apartament ze wspólną łazienką i kuchnią - 4400 zł za 25-30 mkw.
A zatem może i partnerstwo publiczno-prywatne, ale ostrożnie, koszty budowy można obniżyć, budując na gruntach państwowych, samorządowych, a nawet należących do uczelni. A można też wykorzystać środki unijne. Tak czy inaczej, dlaczego w ogóle o tym nie rozmawiamy poważnie?