Iga Świątek jest jedną z tych postaci kobiecego tenisa, która coraz głośniej mówi o zmniejszeniu dystansu do męskich rozgrywek. Także, a może przede wszystkim pod względem finansowym. Bo zarobki kobiet na kortach, względem tych od panów, ciągle mają się jak pięść do nosa. Tymczasem ATP Tour, organizator tenisowych bojów dla mężczyzn, wychodzi z nową inicjatywą. Chodzi o płacę minimalną dla wybranej grupy graczy.
Różnice w zarobkach na kortach tenisowych między kobietami a mężczyznami dobrze ukazuje pula nagród w tegorocznym Italian Open. Łączna pula nagród dla panów to 8,5 mld dol., a dla pań tylko 3,9 mln dol. Steve Simon, prezes i dyrektor naczelny WTA Tour, czyli organizacji organizującej tenisowe zmagania dla płci pięknej, twierdzi, że różnice w nagrodach pieniężnych odzwierciedlają rynek, który bardziej ceni sport mężczyzn niż kobiet, szczególnie ze względu na sponsoring i prawa medialne. Ale WTA chce to zmienić i szuka rozwiązania, dzięki któremu najważniejsze wydarzenia tenisowe na świecie miałyby wyrównane wynagrodzenia dla obu płci.
Przed nami jeszcze długa droga, ale widzimy postęp – przekonuje Steve Simon.
Tymczasem z nową inicjatywą finansową wyszła ATP Tour. Organizacja zarządzająca męskim tenisem zamierza zagwarantować swoim zawodnikom płacę minimalną w ramach trzyletniego okresu próbnego, który ma się rozpocząć w 2024 r.
Pensja minimalna dla tenisistów zależna od rankingu
Program Baseline ma zadbać o minimalny dochód dla 250 najlepszych tenisistów w grze pojedynczej. W każdym sezonie, przy czym ATP obiecuje pokryć wszelkie różnice, w przypadku, kiedy zarobki tenisistów spadną poniżej umówionego progu. W 2024 r. mas to wyglądać następująco: 300 tys. dol. dla klasyfikowanych na pozycjach od 1 do 100; 150 tys. dol. dla tych z miejsc od 101 do 175 i 75 tys. dol. dla tych z dalszych lokat: od 176 do 250.
To zapewnienie umożliwi graczom planowanie sezonów z większą pewnością, skupienie się na grze i inwestowanie w swoje zespoły - przekonuje ATP.
Pieniądze od ATP miałyby pokryć wydatki na trenerów, fizjoterapeutów i też te związane z podróżami na kolejne turnieje. Bardzo możliwe, że w następnych latach ta tenisowa pomoc będzie się rozrastać.
Naszą ambicją jest rozszerzenie tej przełomowej inicjatywy w nadchodzących latach - przyznaje Andrea Gaudenzi, szef ATP Tour.
A wszystko przez pandemię
Wszystko zaczęło się od tego, jak pandemia koronawirusa pokiereszowała tenisowy kalendarz i tym samym mocno utrudniła zarabianie na korcie. Sytuacja była na tyle poważna, że o poszukanie właściwego rozwiązania zaapelowały tenisowe legendy, takie jak Wielka Trójka: Roger Federer, Rafa Nadal i Novak Djokovic. Odpowiedzią na te postulaty ma być program Baseline, ale nie tylko. ATP zmierza też wspierać tych tenisistów. którzy przez kontuzje rywalizują w mniej niż dziewięciu turniejach ATP Tour i Challenger Tour w sezonie. Dla pierwszych stu najlepszych to ma być 200 tys. dol., dla tych sklasyfikowanych na miejscach 101–175 to ma być 100 tys. dol., a dla tych z miejsc 176–200 - 50 tys. dol.