PGG ma miliard w plecy. Chętnych na polski węgiel brak
W tym roku wydobycie węgla w polskich kopalniach raptem dwa razy przekroczyło 4 mln t miesięcznie. W latach 2014-2018 takiego miesiąca nie było ani jednego. Tomasz Rogala, prezes Polskiej Grypy Górniczej (PGG), twierdzi, że spółka będzie borykać się z mniejszym wydobyciem nie tylko w tym, ale i w przyszłym roku. W niebywałym tempie wykrusza się lista kupujących.
W styczniu 2023 r. polskie kopalnie wyprodukowały 4,03 mln t, a w marcu 2023 r. - 4,24 mln t. I to na razie jedyne przykłady pokonania w tym roku bariery 4 mln t. To fatalne wyniki, których na próżno szukać w przeszłości. Od 2019 r. do teraz tak słaby wynik, poniżej 4 mln t odnotowano tylko cztery razy: w maju 2020 r. (3,19 mln r), w lipcu 2022 r. (3,99 mln t), w sierpniu 2022 r. (3,83 mln r) i we wrześniu 2022 r. (3,82 mln t.). Tomasz Rogala, prezes PGG, tegoroczną produkcję największej spółki węglowej w UE skomentował na na konferencji Silesia 2030.
W tym roku wydobycie wyniesie nieco ponad 21 mln t. To będzie ok. 2,5 mln t mniej w stosunku do planu - twierdzi Rogala i dodaje, że w 2024 r. może nastąpić dalszy spadek, do poziomu ok. 20 mln t.
Coraz mniej chętnych na polski węgiel
Skąd te spadki? Węgiel ma być naszą energetyczną gwarancją. Polscy związkowcy turlają się ze śmiechu komentując poczynania Niemców, którzy wyłączyli najpierw atom, a teraz muszą ratować się elektrowniami węglowymi. A mimo to polskie wydobycie leci na łeb i szyję. Dlaczego? Okazuje się, że - czy tego chcemy, czy nie - czas węgla mija. I chętnych jest z roku na rok mniej.
Ten rynek się kurczy, ten rynek się kończy. Zapotrzebowanie na węgiel spada i tempo tego odejścia jest wysokie. Jest niezmiernie trudno podejmować jakiekolwiek racjonalne rynkowe działanie, żeby ten biznes zmieścić w tak zmiennym otoczeniu. W tym momencie nasze umowy na dostawy, relacje z naszymi głównymi odbiorcami z przyczyn obiektywnych mają charakter luźny. To znaczy: kupią, nie kupią, zużyją, nie zużyją lub nie wiedzą, ile zużyją - przekonuje prezes PGG.
Więcej o PGG przeczytasz na Spider’s Web:
Mniejsze o ok. 2,5 mln t wydobycie to dla PGG też mniejszy przychód: o ok. miliard złotych. PGG dalej zakłada, że w tym roku nie skorzysta z subwencji przeznaczonych na redukcję zdolności produkcyjnej. W 2024 r. już jak najbardziej.
Plan jest taki, aby w tym roku nie korzystać ze środków subwencyjnych, ale nie wiemy, co się wydarzy jeszcze przez te dwa miesiące i dlatego zastrzegam tu sobie prawo do zmiany informacji końcowej - mówi Tomasz Rogala.
Notyfikacja umowy społeczna wyzwaniem dla nowego rządu
Zdaniem Rogali to właśnie dynamika zmian na zapotrzebowanie węgla będzie podstawą do dyskusji nad harmonogramem zamykania kopalń (w pierwotnym kształcie kończy się datą 2049 r.), który jest jednym z elementów podpisanej pod koniec maja 2021 r. umowy społecznej między rządem a górnikami, a której jednak do tej pory nie notyfikowała Komisja Europejska, zgodnie z założeniami sygnatariuszy dokumentu.
Jestem realistą w kwestii tego, że będą ostre negocjacje co do dat i co do wartości - prognozuje prezes PGG.
I właśnie notyfikacja umowy społecznej, zdaniem Rogali, jest jednym z wyzwań dla nowego rządu. Trzeba też ustalić relacje między górnictwem a energetyką. Musi być także jakiś długodystansowy plan.
My dziś wydajemy pieniądze pod wykonanie wyrobisk korytarzowych i uzbrojenie ścian, z których węgiel będzie wyprodukowany średnio za dwa lata. Spółka nie może się potem dowiedzieć, że ten węgiel nie będzie już potrzebny. W tym momencie te kilkaset milionów złotych, które poszły na jedną ścianę, żeby ją wykonać i uzbroić, są pieniędzmi straconymi - tłumaczy Rogala.