Szykują bat na Tuska, Morawieckiego i im podobnych. Koniec ze ściemnianiem. I koniec z przepisywaniem majątków na żony. Chcą tego i KO, i PiS. Oba kluby złożyły konkretne projekty ustaw wprowadzające większą przejrzystość majątkową, a rząd rekomenduje: pracujcie nad którymś. No w końcu, bo nie tylko premier Morawiecki przepisał majątek na żonę, Tusk zrobił to samo i dziś z jego oświadczenia majątkowego wynika, że nie ma gdzie mieszkać, biedak. A takich biedaków bez własnego choćby mieszkania w Sejmie jest więcej. A gotówki to się w ogóle nie sposób doliczyć.
Oświadczenia majątkowe posłów, senatorów i innych osób pełniących funkcje publiczne to od dawna jakiś żart. Wypełniane są jak kura pazurem, a obywatel często nic nie może z tego odczytać. Może o to chodzi? Każdy wypełnia je sobie na własną modłę, więc nawet jak obywatel odczyta, to i tak może wcale nie dojść do stanu majątkowego. No i jeszcze największy rak, jaki toczy spowiadanie się publicznie z majątku, czyli ukrywanie tegoż.
Wiecie, że co ósmy poseł nie ma gdzie mieszkać?
Nie, żeby był bezdomny, gdzieś pewnie jednak mieszka, ale nie posiada żadnej nieruchomości mieszkalnej. Wiem, bo przejrzałam niedawno oświadczenia majątkowe wszystkich posłów i dokładnie policzyłam. Wierzycie w to? Ja nie. Szczególnie że gdyby brać to literalnie, należałoby uwierzyć, że sam premier Donald Tusk nie za bardzo ma gdzie mieszkać.
A tymczasem publicznie doskonale wiadomo, że premier wspólnie z małżonką są posiadaczami dwóch mieszkań o pow. 40 mkw. i 66 mkw. oraz działki letniskowej na Kaszubach z domem o powierzchni 130 mkw. i dostępem do niewielkiego stawu. Skąd to wiadomo? Bo jeszcze w 2014 r., kiedy po raz ostatni składał w Polsce oświadczenie majątkowe przed wyjazdem do Brukseli, wykazał je publicznie.
Więcej o rynku mieszkaniowym przeczytacie w tych tekstach:
Dziś tego majątku w oświadczeniu już nie ma. Nie - Bruksela nie doprowadziła Tuska do kłopotów finansowych, żeby musiał wyprzedawać majątek. Przeciwnie. Po prostu przepisał majątek na żonę, dokładnie w 2017 r., jak ustalili już jakiś czas temu dziennikarze Wp.pl.
I w sumie pewnie wcale was to nie dziwi, bo jakiś czas temu pół Polski żyło tym, jak to premier Mateusz Morawiecki swój majątek w całości również oddał żonie.
Żeby była jasność - to nie jest żadna choroba premierów. Wróćmy do posłów, z których co ósmy nie ma własnego mieszkania. W tej grupie są na przykład tacy, jak Krzysztof Buduj z Konfederacji, który oficjalnie nie ma własnego mieszkania, ale buduje właśnie domek letniskowy - zupełnie zrozumiałe, prawda? Najpierw letnisko, potem dopiero zapewnienie podstawowych potrzeb na co dzień.
Albo Michał Kołodziejczak - zgodnie z oświadczeniem majątkowym, owszem, ma dużo nieruchomości rolnych wartych ponad 3 mln zł, ale nie ma żadnej nieruchomości mieszkalnej. Może mieszka w namiocie. Może sama bym tak mieszkała, żeby każdego dnia rozbijać się na innym kawałku własnej ziemi. Może to nawet fajne.
A zatem, oświadczenia majątkowe to fikcja. Ale to się ma wkrótce zmienić, przynajmniej częściowo.
Teraz nagle wszyscy chcą uczciwych reguł gry
Pierwszy krok zrobili posłowie Koalicji Obywatelskiej, składając 21 listopada 2023 r. projekt ustawy dotyczący jawności majątkowej rodzin polityków. Drugi krok zrobili posłowie PiS, składając podobny projekt ustawy 29 grudnia 2023 r. Oba projekty są w komisjach i teraz rząd mówi: zabierzcie się do pracy nad którymś, kierując go dalej do prac parlamentarnych.
To znaczy, nie nad którymś, ale nad naszym, oczywiście, czyli nad projektem posłów KO. Dlaczego? To bardziej kwestia wizerunkowa, bo oba projekty wprowadzają konieczność ujawniania odrębnych majątków małżonków osób pełniących funkcje publiczne. No i posłowie KO byli pierwsi.
Dodam tylko, że konieczność ujawniania majątku żony czy męża ma dotyczyć nie tylko posłów i senatorów, ale również prezydenta, marszałków i wicemarszałków Sejmu i Senatu, premiera i wicepremierów, ministrów, władz samorządowych jak wójt, burmistrz, prezydent miasta i członkowie zarządu powiatu i województwa, a nawet prezesów, wiceprezesów i członków zarządu spółek, w których udział ma Skarb Państwa albo jednostki samorządu terytorialnego.
Czepianie się? Nie! Jawność jest kluczowa. Nie chodzi o to, żeby piętnować tych zamożnych, ale o to, by dało się wychwycić na przykład ryzyko zaistnienia korupcji, bo jak to możliwe, że poseł w ciągu czterech lat nagle pomnożył swój majątek wielokrotnie, kiedy dieta wcale nie taka oszałamiająca, a żona uczy w szkole?
Albo o to, by rozumieć potencjalne pobudki i pokusy działań osób publicznych. To trochę na marginesie, ale pamiętacie, jak całkiem niedawno poseł Ryszard Petru jak lew bronił interesu flipperów, prowadząc zażarte boje na platformie X? Dziwne to było trochę.
Aż przestało być dziwne, kiedy wyszło, że spółka, w której Petru jest partnerem zarządzającym, w portfolio usług ma m.in. inwestycyjne pakietowe zakupy mieszkań.