Gminy nie chcą składować śmieci z atomówki. Rząd wskaże „ochotnika” palcem
Ministerstwo Klimatu i Środowiska parę razy przedłużało nabór gmin chętnych do organizowania na swoim terenie składowiska na odpady radioaktywne w związku ze zbliżającą się wielkimi krokami budową pierwszą w Polsce elektrowni jądrowej. Teraz te kompetencje należą już do Ministerstwa Przemysłu, które nie ma zamiaru bawić się w jakieś konkursy.
Potrzebujemy nowego składowiska na odpady radioaktywne, których u nas na razie nie jest za dużo, ale to zmieni się po wybudowaniu pierwszej, nadmorskiej elektrowni jądrowej, której budowa - wedle pierwotnych planów - ma ruszyć już w 2026 r. Zakład Unieszkodliwiania Odpadów Promieniotwórczych z siedzibę w Świerku koło Otwocka pod Warszawą (powstał wraz z uruchomieniem pierwszego w kraju reaktora EWA w 1958 r.) jest operatorem Krajowego Składowiska Odpadów Promieniotwórczych w Różanie, które już teraz pęka w szwach.
I nie ma innego wyjścia: trzeba szukać nowej lokalizacji. Do niedawna zajmowało się tym Ministerstwo Klimatu i Środowiska, które pierwszy nabór chętnych gmin zorganizowało do 15 listopada 2023 r., potem ze względu na brak chętnych ów nabór przedłużono do 30 czerwca 2024 r. Efekt ten sam: brak chętnych. Teraz zajmuje się tym już resort przemysłu (od 1 lipca 2024 r. zagadnienia dotyczące rozwoju i wykorzystania energii jądrowej na potrzeby społeczno-gospodarcze przeniesiono z działu energia do działu gospodarka surowcami energetycznymi), który kolejnych naborów nie zamierza ogłaszać.
Odpady radioaktywne: ministerstwo samo wskaże lokalizację
Teraz okazuje się, że kolejnych naborów gmin już nie będzie. Brak chętnych nakazał zmianę taktyki.
Ze względu na brak pozytywnego efektu prowadzonych wcześniej działań, Ministerstwo Przemysłu podjęło działania mające na celu wskazanie potencjalnej lokalizacji - tłumaczy Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy resortu przemysłu.
Więcej o odpadach przeczytasz na Spider’s Web:
Jak słyszymy, uwzględnione mają być w tej mierze doświadczenia innych krajów, a także sugestie instytucji zaangażowanych w ten proces oraz opinie samorządów. Wszystko w jednym celu: żeby prowadzony proces był jak najbardziej efektywny i żebyśmy w końcu poznali lokalizację nowego składowiska dla odpadów radioaktywnych.
Będzie też większa marchewka dla samorządowców?
Już wcześniej pojawiały się głosy, że ten brak zainteresowania takim przedsięwzięciem ze strony samorządowców spowodowany jest przede wszystkim zbyt małą zachętą finansową. A w tym przypadku stawki nie były waloryzowane od 2012 r. Zgodnie z rozporządzeniem sprzed 12 lat operatorzy elektrowni jądrowych mają obowiązek utworzenia specjalnego funduszu likwidacyjnego. Wysokość wpłat na ten fundusz ma wynosić 17,16 zł od każdej wyprodukowanej megawatogodziny. Z kolei same gminy kuszone są coroczną dopłatę z budżetu państwa w wysokości 400 proc. dochodów z tytułu podatku od nieruchomości znajdujących się na terenie gminy, ale nie większych niż 10,5 mln zł.
Rozważane jest również zwiększenie opłaty z tytułu lokalizacji Krajowego Składowiska Odpadów Promieniotwórczych - przyznaje Głogowski.