Największa w historii obniżka podatków? Bonus dla bogatszych, ochłapy dla biedniejszych
Zarabiasz 5 tys. zł? Nie zapłacisz ani grosza podatku, o ile wybory wygra Platforma Obywatelska. I o ile spełni tę obietnicę wyborczą. Donald Tusk zrozumiał, że musi zaczął ścigać się ze Sławomirem Mentzenem. Policzyłam dla was, ile możecie z tego mieć dla siebie.
Sondażowe sukcesy Konfederacji przypomniały politykom z innych stron sceny politycznej, że w Polsce jest nadal niemała liczba obywateli liberałów. Ostatnio wydawało im się, że wszyscy Polacy chcą państwa socjalnego, bo PiS skutecznie narzucił reguły gry, ale Sławomir Mentzen te reguły rozbija. A Donald Tusk zrozumiał, że jak nie chce dopuścić, by jego elektorat odpływał do Konfederacji, musi wrócić do swoich korzeni i sięgnąć do już dość solidnie zakurzonej, liberalnej części swojego serduszka.
I oto pojawił się w efekcie pomysł, który ma być nowym driverem kampanii PO: podwoimy kwotę wolną od podatku!
„Największa w historii obniżka podatków” - powrót smoka
Przypomnę, że to podwojenie miałoby startować z i tak już wysokiego poziomu (jak na Polskę). Jeszcze do 2022 r. kwota wolna wynosiła u nas 8 tys. zł na rok. Polski Ład od 2022 r. zwiększył tę kwotę ponad trzykrotnie - do 30 tys. zł, a PO teraz obiecuje jeszcze jej podwojenie do 60 tys. zł.
Kto ma lepszą pamięć, wie, że to wcale nie taki znowu nowy pomysł. On już padł w maju tego roku. Ba! 17 maja grupa posłów PO złożyła już nawet w Sejmie projekt ustawy w tej sprawie. Tylko że pomysł został publicznie rozjechany, spotkał się w mediach z większą krytyką niż poparciem i szybko zrobiło się o nim cicho.
Do teraz. Donald Tusk postanowił go jednak odgrzać, bo zrozumiał, że wyborcy odpływają mu do Konfederacji, która pozostałą jedyną liberalną siłą na scenie politycznej i tylko ofertą obniżki podatków jest w stanie ten odpływ zahamować.
To policzmy, co dokładnie oznacza dla waszych portfeli 60 tys. zł kwoty wolnej, którą politycy PO w ostatnich dniach nazywają „największą w historii obniżką podatków”.
Posłanka KO Kinga Gajewska w poniedziałek podczas konferencji prasowej mówiła, że „przy zarobkach do 6 tys. zł nie zapłaci się podatku”.
Ale to nie do końca się zgadza. Już w maju, kiedy pomysł padł po raz pierwszy, eksperci firmy audytorsko-doradczej Grant Thornton wyliczali, że 60 tys. zł kwoty wolnej oznacza, że podatku wcale nie zapłacą zarabiający do 5 tys. zł. Brutto oczywiście.
Czytaj też: PIT-2 - czym jest i kto powinien go złożyć?
43 zł dla pensji minimalnej, 300 zł dla tych z 15 tys. zł pensji
I to się dobrze sprzeda. Ale warto popatrzeć na to od jeszcze innej strony, bo tak naprawę na podwojeniu kwoty wolnej najbardziej zyskaliby zarabiający więcej. Z wyliczeń wynika, że zarabiający ponad 7 tys. zł brutto zyskaliby 300 zł miesięcznie, czyli 3,6 tys. zł w skali roku. A z drugiej strony, ci, którzy zarabiają pensję minimalną, czyli 3,6 tys. zł brutto miesięcznie, zyskaliby jedynie 43 zł miesięcznie.
Mało sprawiedliwe i logiczne, szczególnie, że PO mówi przy tej okazji, że chce wyższej kwoty wolnej, bo praca musi się opłacać. Dzięki temu rozwiązaniu będzie się opłacać jeszcze bardziej tym, którym i tak się opłaca, a tym, którym opłaca się najmniej, nie zrobi to wielkiej różnicy.
Ale przecież zupełnie nie w tym rzecz, bo wyższa kwota wolna wcale nie jest po to, żeby praca się opłacała, ale po to, żeby sięgnąć po głosy liberałów, a tych raczej więcej w grupach lepiej zarabiających.
Ale wróćmy do wyliczeń:
- przy zarobkach 4 tys. zł brutto miesięcznie zysk wynosiłby 84 zł miesięcznie,
- przy 5 tys. zł brutto - 188 zł miesięcznie,
- przy 6 tys. zł brutto - 291 zł miesięcznie,
- a od 7 tys. zł brutto w górę - 300 zł miesięcznie (i już niezależnie, czy to 7 tys. zł, 10 tys. zł, 12 tys. zł czy 15 tys. zł brutto - zysk miesięczny pozostaje już na poziomie 300 zł).
Chcecie policzyć to dokładnie dla własnych zarobków i konkretnego rodzaju umowy, na jakiej pracujecie? PO wyszła na przeciw i uruchomiła internetowy kalkulator pod adresem www.obnizymypodatki.info.
Kto dziś i tak ma podwójną kwotę wolną?
To jeszcze pytanie, ile to będzie kosztować? W złożonym już w Sejmie projekcie ustawy w tej sprawie można przeczytać, że koszt tej obniżki podatków to 35 mld zł, z czego 18 mld zł stracą samorządy.
Ci ciekawe, wiceminister finansów Artur Soboń na Twitterze opublikował własne wyliczenia, które są nawet łagodniejsze:
29,6 mld zł mniej dla budżetu państwa (22,4 mld zł ubytku dochodów PIT i 7,1 mld zł wzrostu wydatków BP na subwencję dla JST) samorządy to ubytek dochodów 15,5 mld zł (spadek PIT o 22,6 mld zł i wzrost subwencji o 7,1 mld zł) - podliczył wiceminister.
Tak wysoka kwota wolna przebiłaby tym samym niemiecką kwotę wolną - tam podatku nie płaci się do dochodu w wysokości 10 347 euro, czyli ok. 46 tys. zł.
Tak na marginesie, już dziś z kwoty wolnej na poziomie 60 tys. zł korzysta w Polsce kilka milionów ludzi. Taka kwota obowiązuje na przykład wspólnie rozliczających się małżonków, których według ministra Sobonia jest 4 mln, albo rodzice samotnie wychowujący dzieci.